Wywiad z Albertem Bartoszem, Sekretarzem Zarządu Towarzystwa Hokejowego Unia Oświęcim.
S.K. - Witam, został Pan członkiem zarządu klubu hokejowego, po wielu latach „uprawiania” dziennikarstwa sportowego. Czy teraz patrzy Pan na hokej inaczej?
A.B. - Na pewno. Muszę się przyznać, że w czasach kiedy pracowałem w radiu, czy w gazetach, prawdziwą trudnością, z którą mierzyłem się wielokrotnie z różnym skutkiem, była próba obiektywnego opisania, tego co działo się na lodzie. Niestety emocjonalnie nie byłem obiektywny, ale mam nadzieję, że zbytnio nie było to widoczne. Teraz, los powyprawiał takie „fikołki”, że jestem członkiem zarządu T.H. Unia i wraz z grupą fascynatów próbujemy ratować hokej dla Oświęcimia. Oczywiście spojrzenie z pozycji członka zarządu jest zupełnie inne niż z pozycji dziennikarza. Tutaj jest mnóstwo mrówczej pracy, codzienne potykanie się o takie problemy jak, plakaty, organizacja spotkań, losowe przypadki hokeistów, kontakty z prasą, marketing i ten najważniejszy z problemów, czyli oczywiście pozyskiwanie pieniędzy. Aha, jest jeszcze jedna ważna różnica. Dziennikarstwo to był mój zawód, bycie członkiem zarządu to najwyżej okazja, żeby stracić nieco z finansowych zasobów.
S.K. - No właśnie. Unia straciła strategicznego sponsora jakim była Firma Chemiczna Dwory. Wydawało się, że nic nie jest w stanie uratować hokeja w Oświęcimiu, a tu drużyna nie tylko stratuje w rozgrywkach ekstraklasy, ale i sprawia na początek niespodziankę, wygrywając z faworyzowanym Stoczniowcem. Jak wam się udaje utrzymać zespół ?
A.B. - Po pierwsze odeszli zawodnicy, którzy mieli najwyższe kontrakty. Problemem jest to, że my nie otrzymaliśmy za nich nawet złotówki, ponieważ wszystko przejął likwidator Sport – Olimpu. Sytuacja jest tym tragiczniejsza, że pomimo tego iż zawodnicy są w zasadzie własnością Dworów Unii (których większość akcji ma Sport – Olimp), to likwidator nie uznał za stosowne utrzymywać zawodników, płacąc im choćby 100 zł miesięcznie. Ci ludzie zostali postawieni w obliczu egzystencjalnych tragedii nie mogąc wykonywać swojego zawodu. Dopiero wzięcie na barki finansowania zawodników przez Panów Urbańczyka, Gizickiego i Kowalówkę, czyli obecnego ścisłego zarządu TH Unia, w jakiś sposób zaleczyło sytuację. Udało nam się również stworzyć silną grupę lobbingową w radzie miasta, dzięki czemu została podjęta uchwała o przyznaniu hokeistom stypendiów. Przy okazji chciałbym bardzo podziękować Radzie Miasta i Zarządowi za wsparcie w tym niezwykle trudnym momencie dla naszego hokeja. Do pieniędzy uzyskanych z miasta, dokładamy te, które udaje nam się pozyskać i w ten sposób funkcjonujemy.
S.K. - Jak wyglądają wasze stosunki z poprzednim klubem, Dworami S.A. Unią m i jego zarządem?
A.B. - Rewelacyjnie. Współpracują z nami wszyscy, których prosimy o pomoc, a bryluje tu Pan Prezes Kazimierz Woźnicki. Ten człowiek z resztą jest dla mnie cichym bohaterem tych wszystkich wydarzeń, które pomogły w ratowaniu hokeja. Cześć kibiców, którzy nie chcą pamiętać o tym jakie sukcesy odnosił ich zespół, kiedy kierował nim Kazimierz Woźnicki, próbuje obarczać go winą za ostatnie niepowodzenia. Cytując klasyka – Ja w nim winy nie widzę – i nie tylko to. Wiem ile serca i środków (prywatnych),ten człowiek włożył, aby pomóc nam dziś funkcjonować. Nie tylko ja, ale większość z tych ludzi, którzy wiedzą jak naprawdę to funkcjonuje, czuje do niego ogromny szacunek.
S.K. - Jakie są zamierzenia sportowe na najbliższy sezon?
A.B. - Oczywiście mamy świadomość faktu, że naszemu zespołowi będzie ciężko walczyć o medale. Mamy jednak nadzieję, że dzięki ambitnej postawie, będziemy zdolni do sprawienia kilku niespodzianek. Zespół jest teraz jednym z najmłodszych w lidze, tak więc przyszłość przed nami. Na ten sezon naszym zamierzeniem jest awans do czołowej szóstki.
S.K.. - Jaki macie największe problemy i co uważacie za swoje atuty?
A.B. - Problemem największym bezwzględnie są finanse. Tu zwracam się do wszystkich firm i instytucji o zainteresowanie się reklamą na lodowisku w Oświęcimiu. Teraz, kiedy hokej będzie transmitowany przez państwową telewizję, może to być bardzo dobry sposób na promocję swoich produktów czy działalności. Gwarantuję, że do tego jest do relatywnie bardzo tani sposób dotarcia do potencjalnych klientów. Innym problemem są ludzie, którzy mienią się kibicami, ale w mojej opinii takimi nie są. W fazie deklaracji, wielu ludzi mówiło o tym ile to nie są w stanie zrobić dla hokeja w mieście. Kiedy przyszło do konkretnych działań, postanowili zająć się ważniejszymi rzeczami. Część z nich postanowiło do tego dobrze się bawić krytykując wszystko z poziomu widza. Są to działania może imponujące koledze z sąsiedniego siedzenia, ale w dłuższej mierze muszą doprowadzić do smutnego końca. Cierpliwość ludzi, którzy okradają swoje rodziny z czasu i pieniędzy, a którzy w zamian na narażeni na krytykę, musi się kiedyś skończyć. Proponuję więc stonowanie niektórych opinii, tym bardziej, jeśli wiedza, którą się ma na temat funkcjonowania klubu hokejowego, jest co najwyżej.....średnia.
Jeśli chodzi o nasze silne strony to na pewno nasza determinacja w dążeniu do celu, jakim jest sukces naszego hokeja. Nam nie chodzi o przetrwanie, ale o to, żeby oświęcimski hokej wrócił do walki o najwyższe cele. Jesteśmy przekonani, że w ciągu kilku lat nam się to uda. Silną stroną TH Unii Oświęcim jest również atmosfera w zespole. Po prostu jest wspaniała, za co hokeistom i trenerowi Urbańczykowi serdecznie dziękuję.
S.K. -Czego życzyć zespołowi w dwóch słowach?
A.B. - Godnego przetrwania...
Czytaj także: