Reprezentacja Szwecji pokonała Kanadę 4:2 i zakończyła Mistrzostwa Świata na trzeciej pozycji. Dla drużyny „Trzech Koron” jest to pierwszy medal od 2018 roku i osiemnasty brąz w historii ich występów w czempionatach.
Jednym z architektów zwycięstwa nad ekipą spod znaku „Klonowego Liścia” był Carl Grundström, autor dwóch bramek, który występował w czwartej formacji i miał masę defensywnych zadań. Dziś pokazał, że potrafi też celnie uderzyć. To właśnie on otworzył wynik spotkania i zdobył zwycięskiego gola.
W przekroju całego meczu ekipa ze Skandynawii okazała się zespołem po prostu lepszym. Zaprezentowała więcej hokejowych konkretów i lepiej zaprezentowała się w destrukcji.
Początek dla Szwedów
Podopieczni Sama Hallama mieli więcej czasu na regenerację i ten fakt miał dziś spore znaczenie. Widać było, że lepiej rozpoczęli to spotkanie. Żwawiej poruszali się po lodzie i tworzyli sobie groźniejsze sytuacje. Jedną z nich na gola zamienił Carl Grundström, który po wrzutce Rasmusa Dahlina i późniejszym zagraniu Linusa Johanssona długo się nie zastanawiał i wypalił pod poprzeczkę.
Kanadyjczycy podkręcili tempo na początku drugiej odsłony, spychając ekipę „Trzech Koron” do głębokiej defensywy. I to przyniosło efekt w postaci wyrównującego gola. Jamie Oleksiak zagrał gumę zza bramki do Dylana Cozensa, a najlepszy strzelec ekipy zza oceanu nie zawiódł. Zaskoczył Filipa Gustavssona precyzyjnym uderzeniem z korytarza międzybulikowego.
Później gra się wyrównała, a oba zespoły stworzyły sobie po jednej znakomitej okazji. Sęk w tym, że nie zdołały trafić do siatki. W 27. minucie Isac Lundeström uciekł kanadyjskim obrońcom, ale w sytuacji sam na sam nie zdołał pokonać Jordana Binningtona. Uderzona przez niego guma odbiła się od słupka.
Siedem minut później bliski szczęścia był Andrew Mangiapane, ale zbyt długo układał sobie krążek na łopatce kija i finalnie przestrzelił z bekhendu.
Gol i podwójna odpowiedź
Zdecydowanie najwięcej działo się w trzeciej odsłonie i to ona dostarczyła największych emocji. Najpierw cios zadali podopieczni André Tourigny’ego. Uczynili to po podręcznikowo rozprowadzonym kontrataku, którego celnym uderzeniem zwieńczył Pierre-Luc Dubois.
– Najważniejsze jest to, że po tym trafieniu się nie poddaliśmy i potrafiliśmy zagrać swoje – wyjaśnił po meczu Victor Hedman, defensor „Trzech Koron”.
Faktycznie Szwedzi szybko wyciągnęli wnioski i odpowiedzieli z nawiązką. W odstępie czterech minut na listę strzelców wpisali się Erik Karlsson i Carl Grundström, popisując się soczystymi uderzeniami. Pierwszy kropnął spod linii niebieskiej, a Grundström zdecydował się na strzał tuż pod tym, jak gumę o bandę zagrał Jordan Binnington.
W końcówce André Tourigny postawił wszystko na jedną kartę i zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza. Okazał się on nieskuteczny. Wznowienie wygrali Szwedzi, a Marcus Johansson umieścił gumę w pustej bramce, stawiając pieczęć na zwycięstwie. Chwilę później Skandynawowie odebrali brązowe medale.
Szwecja - Kanada 4:2 (1:0, 0:1, 3:1)
1:0 Carl Grundström - Linus Johansson, Rasmus Dahlin (12:05),
1:1 Dylan Cozens - Jamie Oleksiak, Andrew Mangiapane (22:41),
1:2 Pierre-Luc Dubois - Brandon Hagel, John Tavares (44:18),
2:2 Erik Karlsson - André Burakovsky (49:35),
3:2 Carl Grundström (53:42),
4:2 Marcus Johansson - Jonas Brodin, Isac Lundeström (59:55 - do pustej bramki).
Minuty karne: 2-4.
Strzały: 33-22.
Widzów: 14929.
Szwecja: F. Gustavsson - T. Heed (2), V. Hedman, A. Kempe, J. Eriksson Ek, M. Johansson - M. Pettersson, E. Karlsson, L. Raymond, P. Holmberg, A. Burakovsky - J. Brodin, R. Dahlin, V. Olofsson, I. Lundeström, F. Zetterlund - L. Bengtsson, M. Sörensen, C. Grundström, L. Johansson, J. Frödén.
Trener: Sam Hallam.
Kanada: J. Binnington - O. Power, C. Parayko, B. Tanev, J. McBain, D. Mercer - B. Byram, J. Oleksiak, M. Bunting, D. Cozens, A. Mangiapane - O. Zellweger, D. Severson (2), J. McCann, N. Paul, D. Guenther - R. Greig, C. Bedard, B. Hagel, J. Tavares, P. Dubois (2).
Trener: André Tourigny.
Czytaj także: