Po trzech latach spędzonych w JKH GKS-ie Jastrzębie, na powrót do GKS-u Tychy, zdecydował się Mateusz Bryk. – Wiem, że drużyna zawsze jest tutaj solidna i możemy liczyć na walkę o najwyższe cele – przyznał doświadczony obrońca.
Mateusz Bryk występował już w ekipie GKS-u Tychy w latach 2015-2020. Zdobył z trójkolorowymi trzy tytuły mistrzowskie, a także sięgnął po dwa Puchary i dwa Superpuchary Polski.
– Nie bywam jakoś zbytnio przesądny. Dobrze się tutaj poprzednio czułem, zmieniłem otoczenie z własnego powodu. Wróciłem z powrotem, bo zawsze mi się tutaj podobało, a wiem, że drużyna zawsze jest tutaj solidna i możemy liczyć na walkę o najwyższe cele – argumentował swoją decyzję popularny "Bryku".
33-letni defensor ostatnie trzy sezony spędził w JKH GKS-ie Jastrzębie, z którym wywalczył potrójną koronę, czyli sięgnął po złoty medal, a także Puchar i Superpuchar Polski. Ostatni sezon nie był w jego wykonaniu zbyt dobry. Nie potrafił znaleźć wspólnego języka z trenerem Róbertem Kaláberem.
– Oferta była na tyle konkretna, że rozmowy nie były zbyt skomplikowane i dosyć szybko doszliśmy do porozumienie. Co pomyślałem przed odebraniem telefonu? Uśmiechnąłem się – zaznaczył 33-letni obrońca.
Swoją rolę w tym transferze odegrali też - już obecni - koledzy Bryka, z którymi miał okazję występować już wcześniej podczas swojej przygody w GKS-ie Tychy.
– Tak, byłem w stałym kontakcie z Christianem Mroczkowskim i Bartkiem Jeziorskim. Nie ma za dużo hokeistów w Polskiej Hokej Lidze, zwłaszcza tych polskich. Wszyscy się znamy, ale pięć lat to szmat czasu. Widzieliśmy się codziennie, czasami nawet dwa razy dziennie, spędzaliśmy całe dnie w drodze na mecz i powrotnej. Naprawdę ciężko było odciąć te znajomości po zmianie klubu. Fajnie się wraca w miejsce, gdzie się znamy i lubimy. A to czy gdzieś były jakieś zatargi czy nie, to nie ma większego znaczenia w tej chwili – przyznał wychowanek JKH GKS-u Jastrzębie.
Celem Mateusza Bryka na najbliższy sezon jest przede wszystkim dobra gra i odnoszenie zwycięstw z zespołem.
– Cały czas chciałbym wygrywać. Nie ma znaczenia ile mam trofeów. Sportowcem jest się po to, aby wygrywać. Każdy ma jakieś swoje mniejsze czy większe cele i myślę, że poza tym, że chciałbym wygrywać jako sportowiec, to chciałbym te trofea dla rodziny – dodał.
Czytaj także: