- Zapraszam wszystkich na hokej! - powiedział nam wczoraj współwłaściciel i prezes ComArchu/Cracovii prof. Janusz Filipiak. Jego firma będzie głównym sponsorem nie tylko "Pasów", ale też hokejowej reprezentacji.
Wobec faktu, że od 1 sierpnia kadrę Polski prowadzi trener "Pasów" Rudolf Rohaczek, Kraków staje się powoli stolicą polskiego hokeja.
Filipiak od dawna podkreślał, że nie interesuje go zdobycie mistrzostwa Polski w dyscyplinie zapomnianej przez media i sponsorów. Robi wszystko, by polski hokej wspiął się do światowej elity. Najpierw zatrudnił czeskiego szkoleniowca Rudolfa Rohaczka, później sprowadził mocnych zawodników na czele z napastnikiem Leszkiem Laszkiewiczem, a teraz wykłada 150 tys. zł w zamian za reklamę ComArchu na koszulkach reprezentacji.
Dla porównania, ostatni podobny sponsor kadry (firma "Andropol") za logo na koszulkach i kaskach w trakcie turnieju przedolimpijskiego w Rydze (mecze transmitowała TVP3 i TVP1) zapłacił dziesięć razy mniej.
- Cracovia dysponuje realnym budżetem. Wprawdzie to tylko 2,5 mln zł, ale na takie wydatki nie mogą sobie pozwolić ani Unia Oświęcim, ani GKS Tychy, ani Podhale Nowy Targ - zaznacza prof. Filipiak.
Prezes Cracovii dzwonił do prezesa PZHL-u Zenona Hajdugi i doradzał powierzenie reprezentacji "Rudiemu". - Trener Rohaczek mi zaimponował - tłumaczy prezes Filipiak. - Przejął naszą drużynę w listopadzie, gdy przechodziła poważny kryzys, i w krótkim czasie potrafił ją tak poukładać, że wyeliminowaliśmy Podhale i walczyliśmy jak równy z równym z Unią.
Rohaczek zaznacza, że "90 procent kadrowiczów występuje w polskiej lidze, więc każdego z nich będę miał na oku bez dalekich wyjazdów".
- Rudi Rohaczek zna polski hokej na wylot. Chucha i dmucha na każdego zawodnika, żeby wyciągnąć z niego same zalety - zawsze powtarzał reprezentacyjny napastnik GKS-u Tychy Artur Ślusarczyk.
Hokejowy Kraków ma teraz tylko jeden problem: brak dużego i nowoczesnego lodowiska. Wysłużona hala przy ul. Siedleckiego ma zmodernizowaną instalację mrożenia. W tym roku udało się zamrozić taflę już w lipcu (do tej pory hokeiści musieli czekać na lód najczęściej do września), ale gdy mocniej zagrzeje słońce, agregaty chłodzące przestają pracować. Wszystko przez to, że w siłowni nie zamontowano klimatyzacji. - Mamy gotowy projekt rozbudowy hali, ale przy Siedleckiego zmieszczą się trybuny zaledwie na trzy tysiące widzów - wyjaśnia prezes Filipiak.
Michał Białoński - Gazeta Wyborcza
Czytaj także: