Rozpoczęło się sensacyjnie. W 6. minucie oświęcimianie objęli prowadzenie, grając... w osłabieniu (na ławce kar odpoczywał Tomasz Połącarz). 50 sekund później wracający z ławki kar Połącarz po raz drugi zapalił czerwone światełko nad bramką Rafała Radziszewskiego.
Kontaktowego gola po objechaniu bramki zdobył Leszek Laszkiewicz. Pomyliłby się jednak ten, kto sądził, że od tego momentu krakowianie złapią swój rytm gry. Oświęcimianie wykorzystali okres gry w podwójnej przewadze, gdy na ławce kar odpoczywali Richard Hartmann i Oktawiusz Marcińczakm. Pod koniec pierwszej tercji Jarosa strzelił na 1:4 i zanosiło się na sensację. Trenerska reprymenda Rudolfa Rohaczka przyniosła efekt, bo krakowianie rozpoczęli pościg za Unią. W głównej roli wystąpił Grzegorz Pasiut, który najpierw poprawił strzał Mariana Csoricha, a potem zakończył akcję Leszka Laszkiewicza. Decydujące trafienie mistrzowie Polski zdobyli na 70 sekund przed końcową syreną: niemal spod bandy krążek zagrał Leszek Laszkiewicz, a czający się przed polem bramkowym jego brat Daniel zmienił tylko jego lot.
ComArch Cracovia - TH Unia Oświęcim 5:4 (1:4, 2:0, 2:0)
Bramki: 0:1 Bibrzycki (6.), 0:2 Połącarz (7.), 1:2 L. Laszkiewicz (13.), 1:3 Stachura (16.), 1:4 Jaros (20.), 2:4 Pasiut (24.), 3:4 Pasiut (31.), 4:4 Pasiut (47.), 5:4 D. Laszkiewicz (59.).
Sędziował: W. Marczuk (Toruń). Kary: 12 oraz 22 minut. Mecz bez udziału publiczności.
Cracovia: Radziszewski - Csorich, Piekarski, D. Laszkiewicz, Pasiut, L. Laszkiewicz - Gil, Kozendra, Pinc, Hartman, Szafarik - Dulęba, Marcińczak, S. Urban, Słaboń, Podlipni oraz Wajda.
TH Unia: Witek - Gabryś, Kozak, Wojatrowicz, Stachura, Jaros - Połącarz, Maj, Radwan, Ryczko, Bibrzycki - A. Kowalówka, Cinalski, Modrzejewski, Sękowski, Kwiatek - Wieloch, S. Kowalówka, Ziaja.
Czytaj także: