W swoim ostatnim spotkaniu fazy zasadniczej Hokejowej Ligi Mistrzów Re-Plast Unia Oświęcim przegrała na wyjeździe z HC Oceláři Trzyniec 3:7. Najlepsza czeska ekipa ostatnich lat zagrała koncertowo w pierwszej odsłonie, po której prowadziła 5:1, a trzy pierwsze gole strzeliła w odstępie 88 sekund!
– Głowy do góry, hej Unia głowy do góry – takie okrzyki żegnały mistrzów Polski po końcowej syrenie. Kibice docenili, że ich zespół będący debiutantem w tych rozgrywkach oraz "underdogiem" nie ma czego się wstydzić, bo godnie zaprezentował się na tle silniejszych i dużo bogatszych ekip.
Oprócz dzisiejszej porażki oraz przegranego starcia z Eisbären Berlin 1:4, podopieczni Nika Zupančiča powalczyli dumnie powalczyli z pozostałymi rywalami. Przegrywali po dogrywkach z Red Bullem Salzburg (2:3) i Ilves Tampere (3:4), a także pokonali KAC Klagengurt 5:4 i Straubing Tigers 4:1. Dotychczas żaden z polskich zespołów nie zdobył w tych rozgrywkach ośmiu punktów.
Jednym słowem - dominacja
Jeśli oświęcimianie myśleli dziś o korzystnym wyniku, to musieli przede wszystkim z pietyzmem zagrać w destrukcji oraz wystrzegać się wizyt na ławce kar. Do tych czynników niezbędna była też wyborna dyspozycja Linusa Lundina, jaką raczył kibiców choćby w starciu ze Straubing Tigers.
Sęk w tym, że mistrzowie Czech błyskawicznie storpedowali cały plan taktyczny zawodników Unii. Wykorzystali nerwowość i niepewność biało-niebieskich na samym początku spotkania i szybko rozwiązali worek z bramkami. W 95. sekundzie uczynił to Miloš Roman, który wspólnie z Liborem Hudáčkiem urwał się defensorom Unii i uderzeniem z bekhendu zaskoczył Lundina.
Jakby tego było mało, już 21 sekund później szwedzki golkiper musiał przełknąć kolejną gorzką pigułkę. Tym razem uderzeniem w "piątą dziurę" zaskoczył go Patrik Hrehorčák, który wykorzystał dogranie zza bramki Viliama Čacho.
"Stalownicy" poczuli krew i kontynuowali polowanie. Efekt? W 4. minucie na listę strzelców wpisał się Tomáš Kundrátek (poprawił swój strzał), a jeszcze przed przerwą gumę między słupkami umieścili Daniel Kurovský i Andrej Nestrašil. Pierwszy z nich popisał się skuteczna dobitką, a Nestrašil - po dograniu zza bramki Marko Daňo - przymierzył pod poprzeczkę.
Trzeba przyznać, że mistrzowie Polski w pierwszej odsłonie zbyt bojaźliwie grali w obronie i mieli solidne problemy zatrzymaniem szarżujących gospodarzy, którzy mogli prowadzić jeszcze wyżej. Krążek po uderzeniach Davida Cienciali, Mariana Adámka i Jakuba Jeřábka odbijał się od słupka.
W końcówce pierwszej odsłony honorowego gola zdobył Hampus Olsson, który poprawił uderzenie Sama Marklunda i oświęcimscy kibice mieli pierwsze tego wieczoru powody do radości.
Zmiana na plus
W drugiej odsłonie zobaczyliśmy lepsze oblicze biało-niebieskich. Zaczęli grać ambitniej, mocniej na bandach i częściej kreowali sobie okazje strzeleckie. Gdy na ławce kar przebywał Adam Smith, mistrzowie Polski po raz drugi trafili do siatki. Z bulika huknął Daniel Olsson Trkulja, a pracujący na bramkarzu rywali Christopher Liljewall przekierował gumę do siatki.
Chwilę później fantastyczną paradą popisał się Linus Lundin, broniąc rzut karny egzekwowany przez Marka Daňo. Tę tercję zespół z grodu nad Sołą wygrał 1:0, a kibice Unii z pewnością zaczęli nieco zaklinać rzeczywistość i przypominać sobie przebieg spotkania w Klagenfurcie. Wówczas ulubieńcy wyszli z potężnych tarapatów i zdołali odwrócić losy meczu z 1:4 na 5:4.
Tym razem happy endu nie było, bo rywale byli lepiej zorganizowani w defensywie i grali dojrzalej. Już na początku trzeciej odsłony okres gry w przewadze na gola zamienił Libor Hudáček, popisując się przepięknym uderzeniem bez przyjęcia z lewego bulika.
W 51. minucie straty zmniejszył jeszcze Daniel Olsson Trkulja, który przymierzył z korytarza międzybulikowego i zdjął pajęczynę z bramki Ondřeja Kacetla.
Ostatnie słowo w tym pojedynku należało do bardzo aktywnego w tym starciu Hudáček. Tym razem najlepiej punktujący gracz "Smoków" pociągnął z nadgarstka i Linus Lundin nie miał szans na skuteczną interwencję.
HC Oceláři Trzyniec - Re-Plast Unia Oświęcim 7:3 (5:1, 0:1, 2:1)
1:0 Miloš Roman - Libor Hudáček (01:35),
2:0 Patrik Hrehorčák - Viliam Čacho, Radim Mrtka (01:56),
3:0 Tomáš Kundrátek - Marko Daňo, Richard Nedomlel (03:03),
4:0 Daniel Kurovský - Petr Sikora, Libor Hudáček (09:56),
5:0 Andrej Nestrašil - Marko Daňo, Martin Marinčin (17:55),
5:1 Hampus Olsson - Sam Marklund, Daniel Olsson Trkulja (19:19),
5:2 Christopher Liljewall - Daniel Olsson Trkulja, Carl Ackered (28:34, 5/4),
6:2 Libor Hudáček - Marian Adámek, David Cienciala (43:07, 5/4),
6:3 Daniel Olsson Trkulja - Hampus Olsson, Carl Ackered (50:27),
7:3 Libor Hudáček - Daniel Kurovský, Petr Sikora (56:56).
Sędziowali: Jan Hribik, Jakub Šindel (główni) - David Thuma, Jiří Svoboda (liniowi).
Minuty karne: 4-8.
Strzały: 37-20.
Widzów: 4378.
HC Oceláři: O. Kacetl - A. Smith (2), M. Marinčin; D. Cienciala, A. Nestrašil, M. Daňo - R. Nedomlel, T. Kundrátek; L. Hudáček, P. Sikora, D. Kurovský - B. Jank, M. Adámek; M. Teplý, J. Addamo, M. Roman - J. Jeřábek, R. Mrtka; P. Hrehorčák (2), V. Čacho, V. Dravecký.
Trener: Zdeněk Moták
Unia: L. Lundin - P. Bezuška, R. Diukow; Ł. Krzemień, C. Liljewall, K. Dziubiński - J. Vertanen, J. Uimonen; E. Ahopelto (2), V. Heikkinen (2), H. Karjalainen - A. Söderberg, C. Ackered (2); H. Olsson, D. Olsson Trkulja, S. Marklund (2) - K. Prokopiak, M. Noworyta; J. Łoza, R. Galant, A. Prusak.
Trener: Nik Zupančič
Czytaj także: