Toruńska rewelacja rozgrywek umocniła się na trzecim miejscu w tabeli, wygrywając wczoraj z STS-em Sanok, choć nie obyło się bez drobnych komplikacji. Juryj Czuch, trener KH Energi Toruń, zdiagnozował największe problemy trapiące „Stalowe Pierniki”.
Największą przeszkodą, jaka stoi przed torunianami, wydają się być względy logistyczne. Zaznaczmy tylko, że przed dzisiejszym meczem musieli oni pokonać ponad 500 kilometrów. Dodając do tego ostatni ciężki terminarz, jasny staje się być fakt, iż dalekie odległości odbijają się na dyspozycji hokeistów.
– Najtrudniejsza okazała się być dziesięciogodzinna podróż. Chciałbym podziękować chłopakom, że wytrzymali, bo ja sam się źle czuję. Było dużo błędów i naprawdę cieszymy się z trzech punktów. Prowadziliśmy już 2:0 i dostaliśmy szybkie dwie bramki. To jest psychologia. Wychodzimy spokojniejsi i tracimy dwa gole. Ostatnio mamy ciężki okres, gramy na wyjeździe. Widać, że chłopacy są zmęczeni. Czekamy teraz na przerwę, żeby popracować nad kondycją. Kiedy nie jesteśmy w najlepszej formie fizycznej, to głowa też nie funkcjonuje, tak jak powinna, dlatego popełniamy takie błędy. Jedziemy jednak dalej – mówi Juryj Czuch.
Dobrą okazją do odpoczynku wydaje się być nadchodząca przerwa reprezentacyjna. Zanim jednak do niej dojdzie, ekipa z grodu Kopernika zmierzy się jeszcze z Zagłębiem Sosnowiec, Podhalem Nowy Targ oraz Stoczniowcem Gdańsk.
– Ostatnio graliśmy dwa ciężkie mecze z Cracovią, pojutrze podejmujemy u siebie Zagłębie, a za kolejne dwa dni jedziemy do Nowego Targu. Tak jak mówiłem, mamy więc ciężki okres. Mam nadzieję, że chłopaki wytrzymają. Chcemy zebrać jak najwięcej punktów w ostatnich trzech meczach przed przerwą. Chcemy się dobrze przygotować przed półfinałem Pucharu Polski. Myślę, że po Nowym Roku będzie już lepiej – zapewnia trener „Stalowych Pierników”.
W czasach przed pandemią naturalną rzeczą był fakt, iż zagraniczni zawodnicy na święta rozjeżdżali się do swoich domów. Już teraz jednak wiadomo, że hokeiści ze wschodu pozostaną w Polsce. Kwestia powrotu Finów również pozostaje sprawą otwartą.
– Zawodnicy ze wschodu pozostaną w Polsce. Finowie chcą natomiast w czasie przerwy powrócić do domu. Musimy ustalić z nimi te warunki, ponieważ oni również muszą poćwiczyć. Widzę po nich, że nie mają zbyt dużo kondycji. Dlatego musimy popracować na siłowni nieco ciężej przez chociażby tydzień – wyjaśnia białoruski szkoleniowiec.
Kibiców zastanawia również zapewne sytuacja zdrowotna Antona Svenssona. W wyjazdowym starciu z Comarch Cracovią doznał on bowiem urazu mięśniowego, który nie pozwolił dokończyć mu meczu. Otworzyło to szansę przed Mateuszem Studzińskim, który godnie zastąpił go między słupkami toruńskiej bramki.
– Nie jestem lekarzem, zobaczymy. Nie wiem, jak wygląda sytuacja z naszym bramkarzem. Anton już jutro chce wyjść na lód, by zobaczyć, jak się czuje. Ogólnie jestem bardzo zadowolony z Mateusza Studzińskiego. Zawsze powtarzałem, że mamy dwóch bardzo dobrych bramkarzy. Kiedy grał Studziński, to straciliśmy tylko dwa punkty, po porażce z Katowicami po dogrywce. W pozostałych meczach, które on rozgrywał przez pełne 60 minut, to my wygrywaliśmy – dodaje na zakończenie Czuch.
Czytaj także: