Hokeiści GKS Tychy już czują przypływ nieokiełznanej energii. Po podpisaniu umowy z nowym sponsorem na swoich rywali będą się rzucać niczym tygrys!
W najbliższym czasie na bandach tyskiego lodowiska pojawią się banery reklamujące napój energetyczny - Tiger Energy Drink, odżywkę, którą firmuje swoim nazwiskiem Dariusz Michalczewski. W zamian hokeiści dostaną solidną partię odżywek.
- Do tej pory napój był reklamowany głównie w telewizji. Uznaliśmy jednak, że przyszedł czas, by mocniej zainwestować w sport. To początek nowej strategii, hokeiści GKS będą pierwszymi, których będzie stawiał na nogi mój napój - mówi wielokrotny mistrz świata w boskie. - Umowa o współpracy została już podpisana - potwierdza Karol Pawlik, dyrektor tyskiego klubu.
Bokser zdradza, że ma słabość do hokeja, bom jak sam mówi, mimo usilnych starań nigdy nie nauczył się jeździć na łyżwach. - Lód za śliski - śmieje się.
Dlaczego Michalczewski, który pochodzi z Gdańska, zdecydował się pomóc GKS-owi, a nie na przykład Stoczniowcowi? - Mam w Tychach wielu dobrych znajomych. Znam klubowych działaczy, a nawet władze miasta. Zawsze, gdy się spotykamy, rozmawiamy o hokeju. Więcej, widzę, że im wszystkim bardzo na tej drużynie zależy. W Gdańsku tego nie zauważyłem. To jest sport, a ja kocham zdrową rywalizację. Właśnie to zadecydowało - podkreśla.
Hokeiści GKS żartują, że Michalczewski szybko zabierze im odżywki, gdy ci zaczną przegrywać. Szczególnie w końcówkach spotkań. - Ja piję Tigera na co dzień i proszę, ile mam pary - żartuje Michalczewski. - Nie boję się o swoje nazwisko, bo każdy zdaje sobie sprawę, że picie dobrych odżywek to jedno, a ciężkie treningi to drugie. Gdy hokeiści GKS nie będą zapieprzać na lodzie i w siłowni, żaden magiczny napój na pewno im nie pomoże - dodaje.
Michalczewski zapewnia, że jeszcze w tym roku przyjedzie do Tychów, by sprawdzić czy energia hokeistów GKS wzrosła. - W grudniu, tradycyjnie już, będę się przygotowywał w Zakopanem do kolejnej walki. Między treningami i spacerem po Krupówkach postaram się znaleźć trochę wolnego czasu i wpaść do Tychów. Widziałem już na żywo mecz GKS-u, dostałem wtedy nawet koszulkę tyskiego klubu. Chętnie przyjadę znowu - kończy.
Wojciech Todur - Gazeta Wyborcza
skh
Czytaj także: