Wszystko wskazuje na to, że sztab szkoleniowy JKH GKS-u Jastrzębie w półfinale Pucharu Polski najprawdopodobniej będzie mógł skorzystać z usług Martina Kasperlíka. Czeski skrzydłowy odzyskał w ekipie z alei Jana Pawła II dawny wigor i skuteczność.
Jastrzębianie na Święta Bożego Narodzenia udali się w świetnych nastrojach. W niedzielę zaprezentowali się z bardzo dobrej strony i pokonali na własnym lodzie GKS Tychy 5:2.
W nagrodę od sztabu szkoleniowego otrzymali dwa dni wolnego. Odpoczywali w poniedziałek i we wtorek. W Boże Narodzenie wieczorem oficjalnie rozpoczęli misję Puchar Polski. 29 grudnia w drugim półfinale zmierzą się z Re-Plast Unią Oświęcim, z którą w tym sezonie jeszcze nie wygrali.
– Derbowe zwycięstwo oczywiście dodatkowo poprawiło nastroje w naszej szatni. Wiemy, że nie jedziemy do Krynicy w roli faworyta, ale myślę, że pokazaliśmy już, iż potrafimy powalczyć z każdym przeciwnikiem – podkreślił Leszek Laszkiewicz, dyrektor sportowy JKH GKS-u Jastrzębie.
Trzeba też dodać, że poprawiła się sytuacja kadrowa jastrzębian. Już w piątkowym meczu z GKS-em Katowice do składu wrócił słowacki napastnik Samuel Petráš, ale to nie koniec dobrych wiadomości. Na półfinałowy mecz Pucharu Polski przeciwko Re-Plast Unii Oświęcim powinien być gotowy Martin Kasperlík. Dynamiczny skrzydłowy wyraźnie odżył w Jastrzębiu-Zdroju i w 27 rozegranych spotkań zgromadził 34 punkty (12 goli, 22 asysty). Więcej "oczek" zgromadził od niego tylko Hanu Kuru (37).
– W ostatnich meczach musieliśmy radzić sobie bez Martina Kasperlíka i Marka Kaleinikovasa. Dobrą informacją jest to, że ''Kaspi'' przypuszczalnie będzie gotowy do walki w półfinale – zaznaczył Laszkiewicz.
I dodał: – Mniej optymizmu budzi sytuacja Marka. Obserwujemy go i oczywiście nie możemy wykluczyć, że ostatecznie wystąpi w Krynicy. Będzie jednak o to trudno. Pozostali chłopcy są zdrowi i gotowi do gry.
Czytaj także: