Dominik Szlembarski o minionym sezonie w MHL-u. "Bardzo chcieliśmy sprawić niespodziankę w tym ćwierćfinale"
– Nie do końca jesteśmy zadowoleni. Stać nas było na dużo więcej, jednak problemy kadrowe dały o sobie znać – w takich słowach wypowiadał się obrońca "Szarotek" Dominik Szlembarski i ciężko się z nim nie zgodzić. Nowotarżanie miniony sezon Młodzieżowej Hokej Ligi zakończyli już na etapie ćwierćfinału, ulegając liderowi sezonu regularnego 0:2.
HOKEJ.NET: – Początek sezonu chyba nie był dla was najlepszy, wszakże przegraliście w trzeciej kolejce z Opolem (2:14) i w 4 kolejce z Polonią (2:9). Gdzie widziałbyś przyczyny tego?
Dominik Szlembarski, obrońca MMKS-u Podhale Nowy Targ: – Myśle, że przyczyną były braki w składzie, bo rzadko zdarzało się, że jechaliśmy na mecz w pełnym zestawieniu. Mamy młody skład, więc też brakowało nam doświadczenia i spokoju grając z takimi drużynami jak Bytom czy Opole.
Skąd wynikały te braki w składzie? Chodzi przede wszystkim o kontuzje?
– Kontuzje, niektórzy zawodnicy pracowali i nie mogli pojechać z nami na mecz, a jeszcze kilku chłopaków grało mecze ligowe z pierwszą drużyną.
Jak wpłynęły na was te wysokie przegrane? Przeobraziły się one w sportową złość?
– Tak, przeobraziły się w sportową złość. Nie jest fajnie tracić w takich meczach takie ilości bramek, więc poszukaliśmy błędów, które robiliśmy i w kolejnych meczach staraliśmy się tych samych błędów nie popełniać.
Później nastąpiło lekkie odbudowanie i trzy zwycięstwa z rzędu w tym dwa dość wysokie. Czy to właśnie efekt przeobrażenia złości w chęć rewanżu za przegrane mecze i bycia głodnym zwycięstwa?
– Zdecydowanie tak. Wiedzieliśmy, że słabo zaczęliśmy ten sezon i zostaliśmy z tyłu tabeli. Po kilku słabych meczach przyszły te lepsze i w nich pokazaliśmy, że nawet w niepełnym składzie możemy wygrywać. Myślę, że te wygrane sporo dały drużynie.
Potrafiliście także nawiązać potem równorzędną walkę z Janowem jak i wysoko wygrać z Tychami. To też było pokłosie tamtych zwycięstw?
– Tak, z drużyną Janowa myślę, że mogliśmy wygrać, ale szczęście nie było po naszej stronie. Po porażce byliśmy źli, że takim wynikiem zakończył się mecz i z Tychami nie mogliśmy dopuścić do tego samego i fajnie, że po meczu z Tychami dopisaliśmy do swojego dorobku trzy punkty.
Następnie przegraliście sześć meczów z rzędu w nienajlepszym stylu. Czy to znowu było spowodowane przez braki zawodników czy jednak był inny powód?
– Braki podstawowych zawodników dały mocno w znak. Ciężko wygrać mecz, gdy brakuje zawodników, którzy regularnie strzelają bramki, chociaż cała drużyna pracuje na wygraną, to nie jest to łatwe bez podstawowych graczy.
Do play-offów dostaliście się rzutem na taśmę, wygrywając dwa ostatnie spotkania i dzięki przegranym bezpośrednich rywali. Czuliście w tych spotkaniach dodatkową presję?
– Nie czuliśmy presji, naszym celem było dostanie się do play-offów i tego się trzymaliśmy do ostatniego meczu. Musieliśmy wygrać i tak też zrobiliśmy, co prawda szczęście nam dopisało, że drużyny, które były obok nas w tabeli przegrały.
Z czego wynikał fakt, iż na własnej tafli radziliście sobie znakomicie - trzecie miejsce w lidze pod tym względem - ale na wyjazdach już tak dobrze nie było?
– Zawsze lepiej gra się na własnym lodowisku, a na wyjazdach już trochę ciężej.
Rozgrywanie meczów na własnej tafli było dla was olbrzymim plusem?
– Tak, tym bardziej, że większość meczów na własnej hali wygrywaliśmy i przez to zbieraliśmy ważne punkty, które potem dały nam grę w play-offach.
Z sezonem pożegnaliście się dość szybko, bo już na etapie ćwierćfinałów. W nich jednak graliście z liderem rozgrywek BS Polonią Bytom i przegraliście z nimi 0:2, ale nie można powiedzieć, że oddaliście im te zwycięstwa łatwo...
– Bardzo chcieliśmy sprawić niespodziankę w tym ćwierćfinale. Obydwa mecze były na styku, jednak wygrało doświadczenie drużyny ze Śląska, którego nam niestety brakowało.
Jakbyś podsumował ten sezon? Jesteście z niego zadowoleni czy jednak nie do końca?
– Nie do końca jesteśmy zadowoleni. Stać nas było na dużo więcej, jednak problemy kadrowe dały o sobie znać. Szkoda, że nasza przygoda z play-offami zakończyła się na ćwierćfinale. Plusem tego sezonu jest to, że jako młoda drużyna walczyliśmy ze starszymi i lepszymi drużynami.
A indywidualnie jesteś zadowolony?
– Indywidualnie myślę, że dużo pomogłem drużynie, więc jestem zadowolony, ale wiadomo, że zawsze mogło być lepiej.
Rozmawiał: Mikołaj Hoder
Komentarze