Podhale Nowy Targ po zaciętym, szybkim i czystym meczu pokonało KH Sanok 2:1, choć wynik pozostawał sprawą otwartą do ostatniej minuty. O zwycięstwie Szarotek zadecydował spokój w grze całej drużyny oraz zimna krew Jarosława Różańskiego, który w decydujących momentach pokazał prawdziwy instynkt strzelecki.
FILMIKI:
www.hokej.net/download/KH-Podhale1/0-1Rozanski.mpg
www.hokej.net/download/KH-Podhale1/cieply.mpg
www.hokej.net/download/KH-Podhale1/Fraszkoszansa.mpg
www.hokej.net/download/KH-Podhale1/kosteksamnasam.mpg
www.hokej.net/download/KH-Podhale1/Pavelszansa.mpg
www.hokej.net/download/KH-Podhale1/szansaNiemiec.mpg
www.hokej.net/download/KH-Podhale1/szansaPanchenko.mpg
www.hokej.net/download/KH-Podhale1/szansapodhale.mpg
Na drugą tercję Nowotarżanie wyjechali rozdrażnieni brakiem spodziewanych trafień. Zaczęli odważnie i szybko, umiejętnie konstruując akcje pod sanocką bramką. Gospodarze próbują prostopadłych podań na wychodzących na pozycję napastników. W końcu Górale wychodzą na prowadzenie. Krążek jak po sznurku sunie między rozgrywającymi zamek zawodnikami, Marcin Kolusz decyduje się na strzał, broni Janiec, ale dobitka Jarosława Różańskiego nie daje mu szansy na skuteczną interwencję. Rozgrywający dobrą partię Sanoczanie zdołali przejąć inicjatywę i stworzyć sytuacje umożliwiające wyrównanie. Dwukrotnie sam na sam z bramkarzem gości jechał Kostecki, ale za każdym razem krążek mijał prawy słupek bramki Nowotarżan. W trzydziestej minucie gry w drużynie Podhala następuje zmiana bramkarzy i między słupkami staje Krzysztof Zborowski. Miejscowi próbują wykorzystać sytuację i chcą zaskoczyć nie rozgrzanego golkipera strzałem z dystansu. Wygrywają wznowienie, wycofują krążek pod niebieską linię, ale mocny strzał po lodzie Ryabenki uderza w parkany Zborowskiego. Wolę walki i energię w poczynaniach na lodzie wykazywał Marcin Niemiec, dwukrotnie próbując indywidualnych akcji. O tym, że mecz był wyjątkowo czysty, świadczy fakt, iż pierwsze wykluczenie nastąpiło w trzydziestej czwartej minucie gry, a sędzia zadecydował o karze dla Piotra Ciepłego po teatralnym upadku jednego z Podhalan. Mimo przewagi jednego zawodnika, Górale nie stworzyli sobie czystej sytuacji strzeleckiej i nie podwyższyli wyniku.
Jednobramkowa strata dawała jeszcze Sanoczanom nadzieję na zdobycz punktową i myśli tej podporządkowane były poczynania drużyny w trzeciej tercji. Sygnał do natarcia dał Lubos Pavel, który w indywidualnej akcji wjechał w strefę obrony gości, balansem ciała i przełożeniem kija zmylił nie odstępującego go obrońcę, uderzył z nadgarstka, ale lecącą w stronę lewego słupka gumę zbił parkanem Zborowski. Podopieczni trenera Worwy grali składnie, zdobywając kolejne metry lodowiska celnie mierzonymi podaniami, ale mimo to nie stwarzali sobie klarownych sytuacji do strzelenia bramki. Podhale grało twardo, spokojnie, nie dopuszczało do ryzykownych sytuacji pod swoją bramką. Sanoczanie, jeżeli już decydowali się na strzał z dystansu, robili to niecelnie. W bramce gospodarzy doskonale spisywał się Łukasz Janiec, a skuteczność jego poczynań wciąż pozwalała myśleć o dogonieniu Podhalan. W pięćdziesiątej piątej minucie gry, po zamieszaniu pod bramką gości i rozegraniu akcji miedzy Piotrem Ciepłym i Adamem Fraszko, Marcin Niemiec umieścił krążek tuż pod poprzeczką, dając miejscowym kibicom chwilę prawdziwej radości. Niestety, euforia po wyrównującym trafieniu Niemca spowodowała rozprężenie w szeregach Sanoczan, a tak klasowa drużyna jak Podhale potrafi wykorzystać najkrótszy nawet moment niezdecydowania. W kilkadziesiąt sekund później, zanim jeszcze wybrzmiały brawa miejscowych kibiców, Nowotarżanie szybką akcją doprowadzają do zamieszania pod sanocką bramką. Wydaje się, że miejscowi zdołają przejąć krążek i wystrzelić go w pole, ale Marian Kacir dogrywa gumę do stojącego metr przed bramką, nieobstawionego Różańskiego, a ten błyskawicznym strzałem pokonuje ekwilibrystycznie interweniującego Jańca. Sanoczanie rzucają się do walki, chcąc odrobić różnice jednej bramki. Starania te są tym trudniejsze, że w pięćdziesiątej ósmej minucie na ławkę kar odjechał Bartłomiej Talaga, ukarany za powalenie wyjeżdżającego na czystą pozycję zawodnika Podhala. Odnotować należy, iż miejscowi, mimo gry w osłabieniu, próbowali inicjować akcje ofensywne, jednak mądra gra Szarotek nie pozwoliła na wypracowanie dogodnej sytuacji do strzelenia bramki. W końcówce, mimo zdjęcia bramkarza i pojawienia się na lodzie dodatkowego zawodnika z pola, wynik nie uległ zmianie i drużyna KH Sanok, mimo dzielnej postawy, pogodzić się musiała ze zwycięstwem Podhala, lepszego właśnie o tę jedną bramkę.
Podhale Nowy Targ zrealizowało przedmeczowe zapowiedzi i wywiozło z Sanoka trzy punkty, nie pozwalając sobie choćby na chwilę dekoncentracji i umiejętnie przejmując inicjatywę na lodzie w sytuacji, w której wydawało się, że to miejscowi będą grać o zwycięstwo. Sanoczanie zagrali dobre spotkanie, pokazując wolę walki i kilka naprawdę ładnych akcji, a gdyby wykazali się lepszą skuteczności, tytuł niniejszej relacji byłby zupełnie inny. Na słowa pochwały zasługuje defensywa – obrońcy wreszcie zaczęli myśleć na lodzie, nie gubili się w nerwowym zamieszaniu, nie tracili krążka, ale szukali lepiej ustawionych partnerów, a Łukasz Janiec pokazał, że posiada potencjał niezbędny do odegrania kluczowej roli w fazie play off.
KH Sanok - Wojas-Podhale SSA Nowy Targ 1:2 (0:0, 0:1, 1:1)
Bramki: 0:1 Jarosław Różański (23), 1:1 Marcin Niemiec (55), 1:2 Jarosław Różański (56).
Kary: KH - 6, Podhale - 4 minuty.
Widzów 800.
Czytaj także: