Hokej.net Logo

Filmiki: Waleczne Serca

Filmiki: Waleczne Serca

Niedzielne spotkanie pomiędzy KH Sanok a Unią Oświęcim pokazało, że w sporcie nie zawsze wygrywa lepszy, a niespodzianki stanowią prawdziwą esencję rywalizacji. Sanoczanie odnieśli okupione wielkim trudem zwycięstwo, choć to nie oni dominowali tego wieczora na Torsanie.

GALERIA: ./galeria.php?action=116


FILMIKI:

Groźna akcja Unii:

./download/KH-Unia2/Akcja.mpg

Strzał Ciepłego broni Witek:

./download/KH-Unia2/cieply.mpg

Zawodnik Unii podcina Tomasza Demkowicza:

./download/KH-Unia2/faulnadymku.mpg

Wspaniała interwencja Jańca!:

./download/KH-Unia2/Janiec.mpg

Ponownie Janiec wspaniale broni!:

./download/KH-Unia2/Janiec2.mpg

Mariusz Puzio marnuje dobrą sytuację:

./download/KH-Unia2/nietrafia.avi

Ryabenko mrozi krążek:

./download/KH-Unia2/Ryabenko.mpg

Ryabenko kontra Stachura:

./download/KH-Unia2/RyabenkovsStachura.mpg

Sękowski dostaje przypadkowo w twarz kijem:

./download/KH-Unia2/Sekowskiwtwarz.mpg

Jak ten krążek nie wpadł do bramki(?):

./download/KH-Unia2/szczescie.mpg

Unia marnuje dobre sytuacje:

./download/KH-Unia2/uniaatakuje.mpg

Wołkowicz marnuje idealną sytuację:

./download/KH-Unia2/woleknad.mpg


Kliknij tu, aby zamknąć to okno.

Pierwsza tercja pokazała, że spotkanie to będzie meczem zaciętej walki dwóch drużyn, z których każda myśli o zwycięstwie. Unia próbowała kombinacyjnych akcji z szybkim rozegraniem krążka na skrzydło, w czym przodowali doświadczeni Waldemar Klisiak i Mariusz Puzio, jednak Sanoczanie z wielką determinacją wybijali utytułowanego rywala z rytmu gry. Dobre spotkanie w barwach KH Sanok rozegrał zawodnik, o którym można już pisać, że jest ulubieńcem sanockiej publiczności. Konstantin Ryabenko, bo o nim mowa, porządkował szyki obronne gospodarzy, a w czwartej minucie meczu, wyprowadzając akcję prawym skrzydłem, skutecznym dryblingiem pokazał, że z hokejowym kijem potrafi zrobić niemal to samo, co Harry Potter z czarodziejską różdżką. W przebiegu całego spotkania nie ustrzegł się kilku małych błędów, jednak zapisać je można na konto braku zgrania z resztą drużyny, a końcowa ocena przydatności Ukraińca w drużynie jest jak najbardziej pozytywna.
Pierwsze dwadzieścia minut to wyrównana, ładna dla oka gra obu drużyn. Na każdą akcję Unii, Sanoczanie odpowiadają szybkim wypadem w tercję obronną Oświęcimian. W drużynie gości największy wpływ na kreowanie gry mieli doświadczeni zawodnicy. Popularny Waldi kilkukrotnie zapędził się z krążkiem w okolice bramki Łukasza Jańca, jednak ten miał dziś swój dobry dzień, a jak się później okazało, także wiele szczęścia. Młodsza część kadry wielokrotnego mistrza Polski nie umiała sobie poradzić z determinacją i walecznością sanockiej defensywy. Unici grali nieco ładniej, szybciej, większą uwagę poświęcając kombinacyjnemu rozegraniu krążka. Gospodarze nie ograniczali się do kontrataków, ale raz po raz wyprowadzali przemyślane akcje ofensywne. Szczęścia pod bramką Przemysława Witka próbowali Radwański, Milan i Demkowicz. Wielką determinacją w ofensywie i zaangażowaniem w obronie wykazywał się młody Rafał Solon. Pod koniec pierwszej odsłony goście uzyskali sposobność do objęcia prowadzenia, gdyż na ławkę kar udali się najpierw Maciej Radwański, a następnie Ryabenko, ale znów ambicja Sanoczan nie pozwoliła na wypracowanie czystych sytuacji strzeleckich i na przerwę obaj bramkarze zjeżdżali z czystym kontem.

Początek drugiej tercji przyniósł zgromadzonym na Torsanie kibicom sporo nerwowości i uzasadnione obawy o końcowy rezultat spotkania. Przez pierwsze osiem minut drugiej odsłony, napór gości był tak duży, że Sanoczanie mieli problemy z opuszczeniem własnej tercji i zawiązaniem akcji ofensywnej. Prym w szeregach gości znów wiedli Klisiak i Puzio, szczęścia próbował Jakub Radwan, ale dla gospodarzy nie było straconych krążków czy poddanych starć, a jeżeli któryś z Oświęcimian stawał oko w oko z Jańcem, ten skutecznie bronił sanockiej bramki. Po pewnym czasie gospodarze przywrócili równowagę na lodzie i odebrali inicjatywę drużynie przyjezdnej. Szansę na zdobycie miana bohatera wieczoru miał Ryabenko, który po dynamicznym wejściu stanął oko w oko z Witkiem, jednak bramkarz gości zbił parkanem płaski strzał Ukraińca. Dobrze dysponowany tego dnia Talaga, rozgrywając akcję ofensywną niczym rasowy napastnik, wypuścił w bój Milana, ale i z tego starcia bramkarz Oświęcimian wyszedł obronną ręką.

W końcu nadeszła, decydująca dla losów spotkania, trzydziesta piąta minuta meczu. Akcję rozpoczął Lubos Pavel, który po stracie krążka przez sanocką drużynę przy konstruowaniu akcji ofensywnej nie odpuścił i natarł na próbującego rozgrywać obrońcę z Oświęcimia. Goście nie potrafili skutecznie zawiązać akcji zaczepnej i guma, po niecelnym podaniu jednego z Oświęcimian, trafiła pod łyżwy Bartłomieja Talagi, a ten ruszył do przodu, znalazł sobie pozycję do oddania strzału i uderzył. Lot krążka sprytnie zmienił Pavel i Witek mógł tylko odprowadzić wzrokiem wpadającą do jego bramki gumę. Torsan eksplodował dziką radością.

Kliknij tu, aby zamknąć to okno.

Nie spodziewający się takiego przebiegu sprawy Oświęcimianie ruszyli do ataku, ale ambitni gospodarze dowieźli wynik do końca, umiejętnie broniąc się i wyprowadzając szybkie kontry, raz lewym, raz prawym skrzydłem. Pod koniec drugiej tercji Sanoczanie byli bliscy podwyższenia swojego dorobku bramkowego, jednak w akcji rozgrywanej przez dwóch napastników na bramkarza gości, Tomasz Demkowicz został podcięty od tyłu przez obrońcę Unii.

Miejscowi kibice, oczekujący na ostatnia odsłonę spotkania, spoglądali na zegarki z uśmiechem, ale i pewną obawą. Pierwsze dwie tercje były wyrównane, choć z czasem zaznaczyła się przewaga faworyzowanych gości, którym pozostawało jeszcze dwadzieścia minut na odrobienie straty.
Ci, którzy przeczuwali huraganowe ataki drużyny przyjezdnej, nie zawiedli się w swoich prognozach. Oświęcimianie zaatakowali z werwą, grali szybko, szeroko, ale brakowało im czegoś, czego Sanoczanie mieli tego wieczora w nadmiarze. Brakowało im determinacji nie pozwalającej na odpuszczenie kolejnych starć, ambicji, która gospodarzom nakazywała po stracie krążka natychmiast wracać do swojej tercji i ustawiać szyki obronne, walczyć ze wszystkich sił i do utraty tchu. Unici grali szybki, ofensywny hokej, ale wraz z ich przewagą na lodzie, rosła determinacja Sanoczan i doping publiczności. Nie sposób zliczyć wrzutek, prostopadłych podań, szybkich wymian krążka i strzałów. Znów z dobrej strony pokazali się Klisiak i Puzio, szansy na trafienie szukał dobrze pilnowany Marcin Jaros, strzałów z dystansu próbował Gavalier. Sanoczanie bronili się nie tylko dzielnie, ale i mądrze, wytrącali utytułowanego rywala z rytmu gry, kryli krótko i agresywnie, a kiedy krążek w końcu przedarł się przez szeregi obronne KH Sanok, na posterunku trwał Łukasz Janiec. Gospodarze kilkukrotnie próbowali skarcić odważnie atakującego rywala, jednak akcje Demkowicza, Milana i Fraszki nie przyniosły bramkowego rezultatu.

Kliknij tu, aby zamknąć to okno.

Z każdą upływającą minutą na Torsanie rosła nadzieja na niespodziewane zwycięstwo, a wraz z nią zwiększało się natężenie dopingu. Chóralne śpiewy kibiców dodawały sił coraz bardziej zmęczonym zawodnikom gospodarzy. Z każdą minutą rósł też napór drużyny gości, jednak w sytuacjach, kiedy waleczność, upór i ambicja nie wystarczały do zatrzymania ofensywnych poczynań Oświęcimian, gospodarzom dopisywało szczęście i krążek o milimetry mijał nadstawiony kij gotowego do strzału napastnika lub przelatywał wzdłuż pustej bramki. Dziw bierze, że w ostatnich pięciu minutach spotkania spiker zawodów nie poprosił widzów, którzy mają kłopoty z nadciśnieniem, są w wieku podwyższonego ryzyka zawałowego bądź użytkują rozruszniki serca, aby opuścili Torsan.

W końcówce goście stawiają wszystko na jedną kartę. Na ławkę zjeżdża bramkarz, na lodzie pojawia się kolejny napastnik, a doping kibiców zagłusza gwizdek sędziego. Wysiłki Oświęcimian nie przyniosły rezultatów, a w ostatnich sekundach gry to Sanoczanie byli bliżsi ulokowania krążka w pustej bramce przeciwnika. Tor lotu krążka po strzale Milana zmienił jednak obrońca Unii.
Wraz z końcową syreną miejscowi kibice dali upust swej radości, śpiewając swym ulubieńcom pieść zwycięstwa.
Niedzielny wieczór pokazał, że w sporcie nie zawsze wygrywa lepszy, że ambicja, wola walki i upór znaczą tyle samo, a może i więcej, co dojrzałość taktyczna, wyszkolenie techniczne i polot w grze.

Po meczu powiedzieli:

Łukasz Janiec:
Bardzo emocjonujące widowisko. Udało nam się zagrać wspaniały mecz, mam nadzieje że zbiegiem czasu będziemy grać coraz lepiej i że w następnych spotkaniach podtrzymamy nasza formę. Mecz ten jest dla mnie szczególny gdyż nie puściłem w nim bramki - jak na razie jest to mój pierwszy taki występ w Ekstraklasie i ma on dla mnie szczególną wymowę - aczkolwiek nie rozmyślam nad tym. Chciałbym zadedykować go moim rodzicom, którzy są moim najwierniejszymi kibicami - Oni nigdy we mnie nie zwątpili…..

Krzysztof Suski, kierownik drużyny:
Zawsze wierzę w naszych hokeistów. Skłonni są wygrać z każdą drużyną. To jedyna drużyna w PLH, w której nie ma podziałów na swoich i obcych. Tworzymy jeden zespół. W tym nasza siła. Zwracam się w tym miejscu do potencjalnych sponsorów o wsparcie. Każda złotówka się liczy. W imieniu drużyny dziękuję kibiców za dzisiejszy doping, oby tak zawsze `Torsan` żył meczem jak dziś. Zapraszamy za tydzień wszystkich kibiców!.

Rozmawiał: S. Królicki

KH Sanok – Unia Oświęcim 1:0 (0:0, 1:0, 0:0)

KH: Janiec - Rąpała (2), Ciepły; Radwański (14), Fraszko, Niemiec - Talaga, Ryabenko (4); Milan, Pavel, T. Demkowicz - Burnat, D. Demkowicz; Dżoń (2), T. Mermer, Solon oraz Maślak, Mołoń, Sobkowicz, Padiasek.
Unia: Witek - Gavalier, Piekarski; Puzio, Sękowski, Klisiak - Bohacek (2), Gabryś (2); Jaros, Jakubik (2), Stachura - Kłys, Noworyta (2); Wołkowicz, Ryczko, Misal - Połącarz, Kozak; Modrzejewski, Bibrzydzki, Radwan.

Widzów: 1 300
Strzały: 16-28
Kary: 22-8



Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe