Jeden gol w meczu hokejowym to niezwykła rzadkość. - A gdy jeszcze jest to gol zwycięski, to radość jest podwójna - uśmiechał się Sebastian Gonera ,obrońca GKS-u Tychy, który jako jedyny trafił wczoraj do siatki.
Zaległe spotkanie z TKH Toruń miało dać odpowiedź, czy tyszanie są jeszcze w stanie powalczyć o drugą pozycję przed zbliżającymi się szybkimi krokami rozgrywkami play-off.
Hokeiści mistrza Polski obawiali się spotkania z drużyną z Torunia, która wciąż liczy na awans do pierwszej czwórki. - Interesuje nas tylko walka o zwycięstwo - zapowiadał przed spotkaniem Jarosław Morawiecki, szkoleniowiec drużyny gości.
Po hokeistach GKS-u widać było trudy ostatnich spotkań z Cracovią i Unią Oświęcim. - Szczególnie niedzielny mecz w Krakowie kosztował mój zespół ogrom sił. Każdy dał z siebie wtedy więcej, niż mógł - chwalił Wojciech Matczak, trener tyskiego zespołu.
Spotkanie było bardzo wyrównane, a decydująca o zwycięstwie gospodarzy bramka wpadła już w pierwszej tercji. Tyski zespół grał wtedy z przewagą jednego zawodnika. Adrian Parzyszek zamarkował strzał i oddał krążek do nadjeżdżającego Sebastiana Gonery. Obrońca GKS-u mocno pociągnął krążek, a ten - lecąc tuż nad lodem - po chwili zatrzepotał w siatce. - Na treningach dużo czasu poświęcamy grę w przewadze. To musi procentować - komentował szczęśliwy strzelec.
- Byłem zasłonięty, ale i tak powinienem lepiej zareagować - denerwował się Tomasz Wawrzkiewicz, bramkarz TKH.
- Zwycięstwa 1:0 zdarzają się w hokeju niezwykle rzadko. Gdy grałem jeszcze w Unii Oświęcim, to właśnie dzięki mojej, jedynej bramce przegrał GKS - przypominał Gonera.
Mijały kolejne minuty, ale bramkarze obu drużyn ani myśleli ułatwiać zadania napastnikom. Tak Wawrzkiewicz, jak i Arkadiusz Sobecki bronili jak maszyny. Wyborne okazje zmarnowali Michał Woźnica i Michal Belica, w odpowiedzi Sobecki nie dał się też zaskoczyć Jarosławowi Dołędze. - Nie mamy szczęścia. Tak to już jest w tym sezonie, że drużynom z czołówki nie potrafimy strzelać bramek - smucił się Morawiecki.
Goście mieli w ostatnich sekundach wyborną okazję na zdobycie wyrównującej bramki, ale rozpędzonego Dołęgę pewnie zatrzymał bramkarz GKS-u. - Już słyszałem komentarze, że wygraliśmy za nisko. Chciałbym zawsze wygrywać, nawet 1:0. To wielka sztuka strzelić gola w pierwszej tercji i utrzymać prowadzenie do końca meczu - mówił Matczak.
W piątek obie drużyny znowu wyjadą na lód w Tychach. - Na pewno się sobą nie znudzimy. Taka nasza praca - uśmiechał się Gonera.
GKS Tychy 1 (1, 0, 0)
TKH Toruń 0 (0, 0, 0)
Bramka: 1:0 Gonera - Parzyszek (18.)
GKS: Sobecki; Gwiżdż - Gonera, Śmiełowski - Majkowski (2), Cychowski (2) - Kuc; Bagiński - Parzyszek (4) - Bacul, Justka - Belica - Ślusarczyk, Woźnica (4) - Bober - Gawlina.
Kary: 12 - 12
Widzów: 1700
Wojciech Todur - Gazeta Wyborcza

Więcej zdjęc: www.hokej24.pl/galeria.php?action=127
Czytaj także: