Hokej.net Logo

Gdzie ci sędziowie? Prawdziwi tacy...

Gdzie ci sędziowie? Prawdziwi tacy...

Za nami połowa rozgrywek. Nie było kolejki, po której by nie dyskutowano na temat pracy sędziów. Zresztą ten temat rokrocznie wraca jak bumerang i widzą to wszyscy. No dobrze, prawie wszyscy.


Potknięć arbitrów jest wiele. Jedne są mniejsze, drugie większe. Pewne jest to, że nie można przechodzić obok nich obojętnie i trzeba je nagłaśniać. Przecież polscy sędziowie z powodzeniem uczestniczyli w kursie organizowanym przez szwedzką federację hokeja, na którym uzyskali bardzo dobre recenzje i zostali nominowani do prowadzenia spotkań tamtejszej SHL. Jest zatem od kogo wymagać.


Tymczasem w ciągu ostatnich dni mieliśmy kilka przypadków, które wywoływały w hokejowym środowisku wściekłość, niedowierzanie, a nawet salwy śmiechu. Skupmy się na tych, które udało się zarejestrować, bo ciężko je podważyć.


Zacznijmy od sytuacji, której dopuścił sędzia Sebastian Kryś, prowadzący spotkanie Comarch Cracovii z KH Energą Toruń (1:2 d.). Otóż ukarał on drużynę „Stalowych Pierników” za to, że Patryka Noworytę podciął... jego kolega z zespołu, a konkretnie Štěpán Csamangó.



Ten sam arbiter z pewnością na dłużej zapamięta też ostatnie starcie Unii Oświęcim z MH Automatyką Gdańsk (6:3) Tam również popełnił kilka gaf. Już w 3. minucie powinien odesłać na ławkę kar Krzysztofa Dudkiewicza za ewidentne rzucenie na bandę Dmytro Szczerbakowa (od 0:27).



W 33. minucie sędzia Kryś znów pokazał kawałek swojego „kunsztu”. Czy można nałożyć karę na zawodnika, który w danej akcji nie miał żadnej styczności z rywalem? Można. Przekonał się o tym Iiro Vehmanen i choć pytał arbitrów, o co chodzi, to nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Z kolei Jakub Šaur, który był sprawcą całego zamieszania, tylko wymownie się uśmiechnął. Sporo kontrowersji wywołała także kara nałożona na Dariusza Wanta, który najpierw został ukarany za natarcie, a później za atak w okolice głowy i szyi.

Zresztą asystenci sędziego Krysia,Dawid Pabisiak i Dariusz Pobożniak, również się nie popisali. W sposób irytujący odgwizdywali uwolnienia, wówczas gdy zawodnicy obu ekip pod presją walczyli o krążek, a także w sposób wyraźnie spóźniony obwieszczali pozycję spaloną.


Ale to nie koniec potknięć. Wczoraj sędziowie prowadzący mecz Comarch Cracovii z Kadrą PZHL (Tomasz Radzik, Marcin Młynarski i Nikifor Szczerba) dokonali wyczynu na skalę światową. Zapisali asystę na konto... Damiana Szurowskiego, który od niemal minuty przebywał na ławce kar.


Zresztą problem poprawnego zapisywania strzelców bramek i podających jest u nas nagminny. Zawodnicy często w przerwach proszą o korekty, jednak z ich wprowadzeniem jest różnie. Sami wiemy o tym najlepiej, bo po każdej kolejce otrzymujemy od zawodników wiele sprostowań.




W każdej szanującej się lidze za popełnione błędy ponosi się konsekwencje. Zawieszani są zawodnicy, trenerzy i sędziowie. U nas ci ostatni mają taryfę ulgową. Szef Wydziału Sędziowskiego Jacek Rokicki niewiele robi, aby choć odrobinę ocieplić wizerunek kierowanego przez siebie gremium.


W swoim ostatnim oświadczeniu (świadomie lub nieświadomie) dolał oliwy do ognia, gdy jasno przekazał, że każdy kto atakuje sędziów „gra pod publikę” i „chcę wywołać ogólną nienawiść i presję wobec osób pracujących na dobre imię polskiego hokeja”.


Pan Jacek Rokicki zapomniał jednak o jednej ważnej rzeczy. Jest nią transparentność. Każdy poważny błąd arbitra niezależnie od dyscypliny jest szeroko komentowany przez trenerów, zawodników i ekspertów. I tak powinno być. Wszystko po to, aby każdy z takiej lekcji mógł wyciągnąć coś dla siebie, pogłębić swoją wiedzę i uzyskać szerokie spektrum informacji. W Polskiej Hokej Lidze jest jednak to zabronione. Trenerzy, zawodnicy i działacze klubów za krytykę sędziego mogą słono zapłacić – nawet 10 tysięcy złotych. A przecież związkowa kasa świeci pustkami.


Nowo wybranym władzom Polskiego Związku Hokeja na Lodzie proponuję mały eksperyment. Zaproście na wymianę sędziów zza granicy i wtedy zobaczymy, czy pretensje w kierunku arbitrów prowadzących mecze PHL się skończą. Żeby była jasność – nie mam na myśli Szwedów, bo wiem, że koszty takiej eskapady są ogromne, ale Czechów i Słowaków. Wymiany arbitrów odbywają się nawet w IV małopolskiej lidze piłkarskiej. W hokejowej ekstralidze się nie da?


Na sam koniec zadam jedno pytanie, parafrazując słowa Wojciecha Kowalczyka. Działamy, czy zmieniamy szyld na Polską Humor Ligę?

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe