Wtorkowe spotkanie między GKS Tychy i Akuna Naprzód Janów nie stało na wysokim poziomie. Tyszanie przez cały mecz grali jakby wiedzieli, że mecz sam się wygra, a goście z Janowa przyjechali w mocno okrojonym składzie (trener Lehocky ledwo zestawił trzy pełne piątki). Ostatecznie GKS wygrał 2:0 po bramkach Śmiełowskiego i Bacula.
Nietypowo, bo o 16 rozpoczęły się derby Śląska. W pierwszejodsłonie sytuacji bramkowych było niewiele. Do tego dobrze spisywali siębramkarze, dzięki czemu po pierwszy 20 minutach tablica świetlna pokazywaławynik bezbramkowy.
Po zmianie stron sytuacja niewiele się zmieniła. GKSspokojnie konstruował kolejne ataki, a goście z Janowa ograniczali się doobrony i sporadycznych kontr. W 25. minucie w sytuacji sam na sam znalazł sięTomasz Proszkiewicz, jednak zamiast oddać strzał, podał na pamięć. Tyszaniezaczęli grać nieprzepisowo w konsekwencji, czego janowianie trzykrotnie grali wprzewadze. Żadnej gry z przewagą jednego zawodnika nie udało się gościom wykorzystać.Na pierwszą bramkę w dzisiejszym spotkaniu kibice musieli czekać do 30. minuty,wtedy na listę strzelców wpisał się Krzysztof Śmiełowski, który dostał idealnepodanie zza bramki od Adama Bagińskiego. Do końca spotkania gospodarze moglijeszcze podwyższyć, ale dobrze w bramce spisywał się Michał Elżbieciak.
W trzeciej tercji podopieczni trenera Vavrecki podkręcili trochętempo. Już minutę po rozpoczęciu na listę strzelców wpisał się Robin Bacul,który ładnym strzałem z nadgarstka pokonał bramkarza gości. Chwilę po tym karąmeczu został ukarany Miroslav Zatko. Po drugim trafieniu gospodarze szanowalikrążek i nie forsowali już tempa. W 50. minucie bokserski pojedynek stoczyliMaćkowiak i Pawlak, sędzia odesłał obu zawodników na ławkę kar. Chwilę po tym wdobrej sytuacji był Bouz, ale w sytuacji sam na sam uderzył prosto w ArkadiuszaSobeckiego. Do końca spotkania wynik się nie zmienił, choć szansę strzeleckie mielijeszcze Matczak i Pohl.
- Przed meczem musieliśmy dzwonić po naszego młodszegokolegę, Łukasza Sośnierza, bo nie bylibyśmy w stanie wystawić 17 zawodników dogry, bo część drużyny cały czas leczy grypę – powiedział po meczu MarcinSłodczyk.
- Mecz nie był najlepszy w naszym wykonaniu, a bardziej niżstrzelona bramka cieszy mecz bez straty bramki, bo od obrońców tego się przedewszystkim wymaga. Jeśli chodzi o pogłoski, że specjalnie przegraliśmy mecz zJKH, żeby Naprzód nie awansował do 6-tki, to takie komentarze są nie namiejscu. Było wystarczająco dużo spotkań, żeby sobie grupę A wywalczyć wcześniejbez patrzenia na innych – ocenia Krzysztof Śmiełowski.
- Mimo przegranego spotkania jestem zadowolony z wyniku. Moizawodnicy mają za sobą ciężki tydzień. Trzeba trochę czasu na regenerację sił –powiedział trener Lehocky.
- Przestrzegałem zawodników w szatni przed odpuszczeniemtego spotkania. Przez dwie tercje nie byliśmy skoncentrowani. Dopiero wtrzeciej zawodnicy zagrali na dobrym poziomie – ocenił Jan Vavrecka.
GKS Tychy – Akuna Naprzod Janów 2:0 (0:0, 1:0, 1:0)
29:10 1:0 Śmiełowski – Bagiński – Bacul
40:58 2:0 Bacul – Gonera
Kary: 16-32
Sędziowali: Pachucki – Bernacki – Chyliński
Widzów: 400
GKS Tychy: Sobecki (Zgórski) Gonera (2), Śmiełowski (2);Bacul, Bagiński (4), Paciga – Mejka, Krokosz; Proszkiewicz, Garbocz, Woźnica –Sokół, Majkowski; Witecki, Krzak, Matczak (2) – Kotlorz, Jakes; Banachewicz,Galant, Maćkowiak (4).
Akuna Naprzód Janów: Elżbieciak (Jakubowski) – Kulik, Działo(2); Salamon, Sośnierz, Kubenko – Bernacki (2), Wilczek; Pohl, Gryc, Jóźwik –Pawlak (8) , Zatko (20); Bouz, Słodczyk, Kacir.
Czytaj także: