Grzegorz Pasiut: Polski hokej nigdy słabo nie wyglądał
Motorem napędowym GKS Katowice jest doświadczony Grzegorz Pasiut. Po dwóch dobrych spotkaniach w Hokejowej Lidze Mistrzów porozmawialiśmy z nim między innymi o poziomie polskiego hokeja i dlaczego tak trudno wybić się naszym zawodnikom w Europie. – Polski hokej jest słabiej opakowany niż w rzeczywistości wygląda – tłumaczy kapitan GieKSy.
HOKEJ.NET: – Historyczne punkty katowiczan w Hokejowej Lidze Mistrzów stały się faktem. Jak na gorąco skomentujesz wygrane po dogrywce spotkanie z ZSC Lions Zurych?
– Cieszymy się, bo kosztowało nas to dużo sił. Myślę, że pokazaliśmy w miarę równy hokej przez cały ten mecz. Nie mieliśmy przestojów tak, jak to było w poprzednim meczu i za to trzeba podziękować i pogratulować całej drużynie. Wytrzymaliśmy też presję i napór przeciwnika…
W ostatnich 20 sekundach zamknąłem oczy i oddałem strzał, a drużyna zrobiła swoje i cieszyła się za mnie.
Z meczu na mecz gracie coraz lepiej. Przystosowujecie się do wyższego poziomu?
– Musieliśmy się przystosować do tempa, w jakim gra przeciwnik. Pokazaliśmy, że nie odstawaliśmy tak, jak to było ze Szwedami. Myślę, że z każdym meczem będziemy czuć się lepiej. Trzeba podkreślić, że spotkania na wyjeździe będą zupełnie inne niż te w domu, ale zrobimy wszystko, aby powtórzyć wyniki.
Na pewno musimy grać jak najwięcej meczów na tym poziomie. Nie da się powiedzieć, że po dwóch będziemy grali jak Szwajcarzy czy Szwedzi, na pewno nie, ale pokazujemy, że z takimi drużynami potrafimy walczyć i wygrać. Nie chciałbym nam umniejszać, bo zrobiliśmy kawał dobrej roboty.
Przyznam, że nie było widać zmęczenia w waszych szeregach po ciężkim czwartkowym meczu ze Szwedami. Szybka regeneracja dała efekty?
– Każdy z nas robi wszystko, aby czuć się jak najlepiej na następny dzień i na zbliżający się mecz. My też nie gramy na tym poziomie dzień po dniu, czy z jednym dniem przerwy, uczymy się tego, ale myślę, że tutaj wychodzi to przygotowanie indywidualne, które mamy przed sezonem, ono daje efekty. Pokazaliśmy to w naszej lidze dobrym startem w tamtym roku i pokazujemy, że nie odstajemy fizycznie od tych drużyn z topu europejskiego.
Zwracaliście uwagę na to, aby pilnować się w pierwszych minutach meczu z Zurychem, mając na uwadze fakt, że ze Szwedami szybko straciliście bramkę.
– Pierwsza stracona bramka ze Szwedami była po naszych błędach, to nie było tak, że oni nas czymś zaskoczyli. Popełniliśmy błąd i straciliśmy bramkę. Cieszy fakt, że szybko odrobiliśmy, ale dzisiaj wyszliśmy dokładnie tak samo. Wiedzieliśmy, że musimy te pierwsze minuty przypilnować grę z tyłu, żeby się to nie powtórzyło. Nie wynikało to z tego, że źle weszliśmy w mecz lub ktoś nie był skoncentrowany.
Zagraliście dzisiaj blisko rywala, nie daliście im tyle miejsca co Szwedom. Popracowaliście nad tym, aby trochę pomóc Johnowi Murrayowi przed bramką i nie dopuszczać do strzałów zza zasłony?
– Widzimy, że na tym poziomie trzeba grać blisko przeciwnika. Jeżeli daje mu się trochę miejsca, on to wykorzystuje. Dzisiaj staraliśmy się robić wszystko, aby ten dystans do niego zmniejszać, żeby te strzały były widoczne dla Johna albo było wszystko blokowane. Wyciągnęliśmy wnioski po pierwszym meczu i dało to efekt w dzisiejszym spotkaniu.
Przed Wami jeszcze wyjazdy do Szwajcarii i Szwecji. Ale czy myślicie już o rozgrywkach ligowych? Zawsze przeskoczenie z wysokiego poziomu i takim mocnym przetarciu daje efekty na swoim podwórku.
– Nie myślimy na razie o ligowych zmaganiach. Czekają nas kolejne dwa ciężkie mecze na wyjeździe i na to będziemy się przygotowywać. Wrócimy ze Szwecji i wtedy będziemy myśleć o lidze. Cieszymy się, że zaczynamy ligę z naprawdę mocnymi rywalami z naszej czołówki, bo to będzie takie przełożenie i pokazanie różnicy między naszymi rozgrywkami a Ligi Mistrzów.
Po tych dwóch meczach pokazaliście, że polski hokej nie jest taki słaby, jak go malują. Nie było widać, żadnej przepaści.
– Polski hokej nigdy słabo nie wyglądał. Wielu obcokrajowców, którzy przyjechali do polskiej ligi odbijało się od tego poziomu. Myśleli naprawdę, że jest to poziom podwórkowy, a tak nie jest.
Są tu zawodnicy, którzy już trochę tutaj grają, liga nie ma limitu obcokrajowców i dzięki temu Polacy również podnoszą swoje umiejętności. To przekłada się na ogólny poziom całych rozgrywek.
Ile razy było tak, że jako reprezentacja Polski graliśmy w mistrzostwa świata czy w meczach sparingowych i też nie było strasznej przepaści i różnicy poziomów. Uważam, że polski hokej jest słabiej opakowany niż w rzeczywistości wygląda. Powiem więcej, niektóre ligi europejskie są po prostu marketingowo lepiej rozpromowane, ale poziomem nie są lepsze od polskiej.
Jesteś już doświadczonym zawodnikiem, który w dwóch spotkaniach na tle mocnych rywali wyróżniał się. Nie przeszło ci przez myśl, że spokojnie poradziłbyś sobie w takich drużynach i mogłeś inaczej poprowadzić karierę?
– Nie mam już takich myśli. Jestem świadomy tego, gdzie popełniłem błędy, a gdzie ich nie popełniłem. Uważam, że wielu polskich zawodników, jeżeli wraca, to tylko dlatego, że mentalnie nie są przygotowani do gry za granicą. Sam dojrzałem do wyjazdu za granicę, a dwa lata na Białorusi były szkołą życia. Niczego nie żałuje, jestem w tym miejscu, w którym jestem. Dzisiaj dzierżę na barkach odpowiedzialność za całą grę i drużynę GKS-u Katowice, więc patrzę na to zupełnie inaczej. Jeżeli GKS Katowice będzie wygrywać, to będę spełnionym zawodnikiem.
Nie rozmyślam, że dzisiaj mógłbym być gdzieś indziej, bo strzeliłem gola wicemistrzowi Szwajcarii i nie zadaję sobie pytań, czy mógłbym wyjechać do tej ligi i spokojnie tam grać. Nie przychodzi mi to do głowy. Cieszę się, że mamy okazję grać z takimi drużynami i mogę się sprawdzać. Każdego sezonu dochodzą nowi zawodnicy, w tym młodzieżowcy, i oni też stawiają poprzeczkę wyżej, a ja weryfikuję swój poziom na ich tle.
W młodym wieku próbowałeś swoich sił w Szwecji, jednak kontuzja szybko przekreśliła te plany...
– Pozostaje mi cieszyć się hokejem, bo nie mam już planów, aby grać w innej lidze. Nie chcę też rozmyślać o tym, czy w Szwecji mogło być inaczej. Miałem wtedy 19 lat i tak to się wszystko potoczyło.
Pewnie jakbym wyjeżdżał do Szwecji w wieku 30 lat albo z takim doświadczeniem, jak wyjeżdżałem do Grodna, to zupełnie inaczej pokierowałbym swoją przygodą z hokejem, ale pojechałem, bo pojawiła się taka możliwość. Cieszy tylko to, że wyciągnąłem wnioski po każdym wyjeździe. Dalej je wyciągam po meczach z silniejszymi rywalami, takimi jak dzisiaj.
Na przykładzie dobrych meczów w Hokejowej Lidze Mistrzów możemy dojść do wniosku, że jest wielu polskich zawodników, którzy poradziliby sobie w mocnych ligach w Europie?
– Moim zdaniem każdy zawodnik z naszej reprezentacji miałby szansę pokazać się z dobrej strony w Europie. To tylko kwestia promocji polskich zawodników przez grupy menadżerskie, których w Polsce praktycznie nie ma. Są dwie, ale nie są one na takim poziomie, jak inne. Uważam, że zawodnicy, którzy kiedyś byli za granicą powinni bardziej pomagać młodszym graczom.
A przede wszystkim ci młodzi zawodnicy powinni mieć takiego trenera mentalnego, który pomoże im wyjechać i poradzić sobie z nowymi realiami. Każdy z polskich zawodników, jako obcokrajowiec, musi liczyć się z tym, że będzie musiał pokazać, że jest lepszy od zawodnika krajowego, to jest normalnie i tak to funkcjonuje za granicą. Nikt nie weźmie obcokrajowca słabszego niż swoi wychowankowie czy rodzimi gracze. Aby wyjechać, trzeba być dobrze przygotowanym pod względem fizycznym i pojechać z nastawieniem na ciężką pracę i koncentrację w każdym meczu.
Nie ma słabszych i lepszych, bo całe ligi są wyrównane. Ale tak, jak mówię: kuleje u nas marketing i skauting. Każdy zawodnik dogaduje się na własną rękę, to też pokazuje później, że tych ofert nie ma. W KHL grają Węgrzy, Słoweńcy, Litwini i oni jakoś mogą. Ba, Estończycy grają w ligach fińskich, a nasza kadra jest przecież silniejsza od tamtejszej. A indywidualnie tak to nie działa.
Uważam, że Polscy zawodnicy, przynajmniej kadrowicze, powinni spokojnie grać jak nie w tych najlepszych ligach, to w tych drugich, które też mają dobry poziom.
Rozmawiał: Sebastian Królicki
2022/23 - Liga Mistrzów: Faza grupowa
Ostatnie mecze
2022-10-12 | ||||
---|---|---|---|---|
2022-10-12 18:00 | Fehérvár AV19 Fehérvár AV19 | - | GKS Katowice GKS Katowice | 1:0 (0:0, 1:0, 0:0) |
Tabela: Grupa D
Lp. | Drużyna | GP | GF | GA | GD | P | PIM |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1. | Rögle Ängelholm | 6 | 26 | 12 | 14 | 17 | 46 |
2. | ZSC Lions Zurych | 6 | 23 | 12 | 11 | 11 | 92 |
3. | Fehérvár AV19 | 6 | 9 | 23 | -14 | 6 | 89 |
4. | GKS Katowice | 6 | 10 | 21 | -11 | 2 | 42 |
Tabela: Grupa F
Lp. | Drużyna | GP | GF | GA | GD | P | PIM |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1. | Straubing Tigers | 6 | 24 | 11 | 13 | 15 | 111 |
2. | Färjestad Karlstad | 6 | 25 | 12 | 13 | 12 | 71 |
3. | Comarch Cracovia | 6 | 13 | 23 | -10 | 6 | 74 |
4. | Villach SV | 6 | 10 | 26 | -16 | 3 | 40 |
Komentarze
Lista komentarzy
Łobuz
Panie Pasiut otwórz Pan oczy i wstawaj bo się zesraleś .
Hokejowy1964
Łobuz puknij się w ten pusty łeb popaprańcu. Nie potrafisz się w normalny sposób wypowiedzieć- najlepiej tego nie rób w ogóle.
kompas
Łobuz -Twój komentarz tylko obrazuje Twój poziom intelektualny. Do obory- tam Twoje miejsce