Henryk Gruth, były wybitny polski obrońca i szkoleniowiec, tworzył podwaliny pod hokej w Szwajcarii i ma swoje przemyślenia o stanie polskiego hokeja. – Dzięki lidze open poziom PHL się podniósł, ale w finale mistrzostw Polski przewagę grają Finowie, przeciw Finom z drugiej strony. Dla mnie to nie jest budowanie polskiego hokeja – zaznaczył komentator Polsatu Sport.
– Użyję nawet takiego stwierdzenia, że postawa zawodników zamazała prawdziwy stan polskiego hokeja. Rozegrali bardzo dobre mistrzostwa. Na granicy swoich możliwości. Przed turniejem wydawało mi się, że nie będą w stanie nawiązać rywalizacji z najlepszymi, a nawiązali, wspięli się na swoje wyżyny. Natomiast po analizie tej drużyny, gdzie większość zawodników mamy starszych, rodzi się pytanie o zaplecze – zaznaczył na antenie Polsatu Sport Henryk Gruth.
Jedyny Polak w Galerii Sław Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie stwierdził, że liga open nie jest dobrym pomysłem i konieczność posiadania sześciu polskich zawodników w składzie to zbyt mała liczba, aby młodzi zawodnicy dostawali szansę gry. W przewagach grają prawie sami obcokrajowcy. Władze polskiego hokeja stopniowo mają wprowadzić w kolejnych latach obowiązek gry 8, 10 i 12 polskich zawodników w składzie drużyny ligowej. W przyszłym sezonie ma być ich jeszcze sześciu, bo jest to ostatni sezon trzyletniej umowy z klubami.
– Dzięki lidze open poziom PHL się podniósł, ale w finale mistrzostw Polski przewagę grają Finowie przeciw Finom z drugiej strony. Oprócz obcokrajowców pojawiają się na lodzie jedynie Grzegorz Pasiut i Bartosz Fraszko. Dla mnie to nie jest budowanie polskiego hokeja. My musimy się zastanowić nad tym. Dlatego idźmy trzema torami. Pilnujmy reprezentacji, trener Kaláber stara się z niej wyciskać to, co najlepsze. Ale stwórzmy też centralną możliwość szkolenia zawodników, no i zastanówmy się, jak ma wyglądać w następnych 10 latach Polska Liga Hokeja. Mówiliśmy, że trzeba zmniejszyć liczbę obcokrajowców w niej grających i słusznie - podkreśla Henryk Gruth.
Szkoleniowiec, który od wielu lat tworzył hokej w Szwajcarii jest od początku Mistrzostw Świata Elity komentatorem meczów na antenie Polsatu Sport. 66-letni były obrońca podkreślił, że selekcjoner reprezentacji Polski nie ma z czego wybierać bo za mało polskich zawodników gra w lidze. Pozytywnie jednak ocenił pracę Róberta Kalábera.
– Przez ostatnie dwadzieścia kilka lat pracowałem w roli trenera, więc jest to mój konik. Z uwagą patrzę na pracę trenerów. Dlatego mogę powiedzieć, że trener Kaláber spisał się fantastycznie. Ze swej strony zrobił wszystko. Przygotował drużynę optymalnie pod względem fizycznym, jak i taktycznym. Spójrzmy także na to, ilu mamy zawodników w Polsce. Gdy liczyliśmy ich wspólnie, to doszliśmy do liczby 97, razem z rezerwowymi. Ale gdyby spojrzeć na to, kto tak naprawdę gra w lidze, to zostałoby 50 Polaków, czyli trenerowi Kaláberowi, oprócz tych, których miał na MŚ, zostaje ewentualnie dwudziestu kilku hokeistów, z których może zbudować reprezentację – ocenił Gruth.
Głównym problemem polskiego hokeja jest słabe zaplecze TAURON Hokej Ligi. Większość polskich 15-letnich zawodników nie ma możliwości rozwoju, bo rozgrywa zbyt mało meczów w swojej kategorii wiekowej Rówieśnicy z innych krajów grają wówczas po 40-60 meczów.
– Ktoś mi podpowiada, że z MHL - Młodzieżowej Hokej Ligi. Ale grający tam młodzi Polacy będą mieli problemy, żeby się zmieścić w trzeciej piątce w drużynach PHL-u. Pomyślmy wreszcie nie tylko o PHL-u, ale o chłopaku, który ma 15 lat i nie ma w Polsce żadnej drogi rozwoju. To mówię ja, który pracował tyle lat za granicą. Szwajcarzy zaczęli od zera. Od szkolenia trenerów i czekali 30 lat, ale się doczekali. My nie mamy w ogóle Centralnej Ligi Juniorów. Co w Polsce ma zrobić utalentowany zawodnik w wieku 12-13 lat? Jeśli jego rodzice są bardziej zamożni, to szukają drogi rozwoju w Czechach, Niemczech i to są pojedyncze przypadki, ale my im w ogóle w tym nie pomagamy – podsumował dla Polsatu Sport wybitny były obrońca reprezentacji Polski.
,
Czytaj także: