Historyczny triumf dla Szwajcarii. Servette Genewa zwycięzcą Hokejowej Ligi Mistrzów [WIDEO]
Po raz pierwszy w historii obecnego formatu Hokejowej Ligi Mistrzów w finale zagrał zespół ze Szwajcarii i od razu wygrał. Mistrzowie Szwajcarii do krajowego trofeum dołożyli dziś triumf na arenie europejskiej.
W hali Patinoire des Vernets w Genewie miejscowa drużyna Servette finale HLM podejmowała wicemistrzów Szwecji Skellefteå AIK.
Prawo gry w finale u siebie ekipa Servette zapewniła sobie rzutem na taśmę wygrywając rewanżowy mecz półfinałowy, podczas gdy szwedzki zespół swoje rewanżowe spotkanie wówczas przegrał.
Dzięki temu "Orły" z Genewy zgromadziły lepszy dorobek w całym sezonie Hokejowej Ligi Mistrzów, co było decydujące dla organizacji finału.
A dla drużyny Jana Cadieux miało tym większe znaczenie, że w tym sezonie HLM wygrała ona wszystkie mecze u siebie. Bilety na finał sprzedały się w 6 minut, a niesiona dopingiem swoich kibiców ekipa z Genewy rozegrała dziś znakomitą pierwszą tercję, która okazała się kluczowa dla losów finału.
W 6. minucie prowadzenie dał jej Eliot Berthon, ale goście ze Szwecji wyrównali w 12. po trafieniu Łotysza Mārtiņša Dzierkalsa.
Na przerwę po pierwszej tercji gospodarze zjeżdżali jednak prowadząc 3:1 dzięki staremu hokejowemu przepisowi, który został od tego sezonu eksperymentalnie przywrócony tylko w Hokejowej Lidze Mistrzów.
Chodzi o zasadę, że gol zdobyty w przewadze nie kończy kary rywali. Okazała się ona dziś decydująca.
Po karze dla Oscara Lindberga najpierw w 18. minucie kapitalne podanie z bekhendu Fina Teemu Hartikainena wykończył celnym strzałem jego rodak Sakari Manninen, a następnie - dalej grająca w przewadze - drużyna Servette podwyższyła po strzale Daniela Winnika.
Ten drugi gol padł równo z końcem kary Lindberga, ale został zaliczony jako zdobyty w przewadze.
Przez kolejne minuty gospodarze nie pozwalali gościom odrobić nawet części strat. Aż do 49. minuty, gdy po dynamicznej akcji Anton Heikkinen pokonał Jussiego Olkinuorę, zmieniając wynik na 2:3.
Ale chociaż ekipa SAIK wyprowadziła 59 prób uderzeń na bramkę przy 34 Servette i choć miejscowi w światło bramki strzelali zaledwie 15 razy, to oni cieszyli się z końcowego sukcesu.
O ich triumfie w dużej mierze zdecydowała gra w przewadze, choć to zespół Skellefteå AIK został ostatnio przez szwedzkie media nazwany najlepiej grającym w tym elemencie na świecie, bo w swojej lidze ma skuteczność w przewagach wyższą niż jakikolwiek inny zespół w najsilniejszych ligach (35,5 %).
W Hokejowej Lidze Mistrzów grał jednak pod tym względem znacznie gorzej, bo tylko ze skutecznością 11,4 %. W finale nie wykorzystał żadnej z 3 okazji do gry w liczebniejszym zestawieniu, w tym także gry 6 na 4 w polu po karze dla Valtteriego Filppuli i wycofaniu swojego bramkarza Linusa Söderströma w końcówce.
Sam Filppula cieszył się z kolejnego trofeum w swojej bogatej kolekcji. To członek "Klubu Potrójnego Złota", który sięgał po Puchar Stanleya z Detroit Red Wings, a także po mistrzostwo olimpijskie i mistrzostwo świata z reprezentacją Finlandii.
Wiosną ubiegłego roku zdobył z Servette mistrzostwo Szwajcarii, a teraz także wygrał Hokejową Ligę Mistrzów.
Kolejny gracz z fińskiego zaciągu szwajcarskiej drużyny Sami Vatanen po finale odebrał nagrodę dla MVP sezonu.
Zdobył 12 punktów, podobnie jak jego klubowy kolega Tanner Richard i Dominik Lakatoš z HC Vítkovice, ale że Lakatoš strzelił najwięcej goli, to on został najskuteczniejszym zawodnikiem rozgrywek.
Dla ekipy z Genewy, która dziś grała z konieczności bez kontuzjowanego kapitana Noaha Roda, zdobyty w ubiegłym roku tytuł mistrza kraju był pierwszym w historii klubu, a dziś ma także pierwsze dla Szwajcarii zwycięstwo w HLM.
I to, mimo że w lidze spisuje się bardzo przeciętnie, bo zajmuje dopiero 8. miejsce i może nie zdołać awansować do fazy play-off bez barażu.
Dla Szwajcarii dzisiejszy triumf "Les Grenats" to także historyczne wydarzenie, bo w 8 poprzednich edycjach obecnej Hokejowej Ligi Mistrzów nie miała nigdy swojej drużyny nawet w finale.
Co prawda w 2009 roku HLM wygrał zespół ZSC Lions Zurych, ale był to inny format rywalizacji i z innym organizatorem, który w dodatku upadł po jednym sezonie.
Prowadzący obecnie szwajcarską ekipę SC Berno Fin Jussi Tapola, który przed rokiem wygrał Hokejową Ligę Mistrzów jako trener Tappary Tampere, w październiku ubiegłego roku przepowiadał w wywiadzie dla dziennika "Blick", że szwajcarski triumf w tych rozgrywkach to kwestia czasu i zdarzy się "w ciągu trzech lat". Jak się dziś okazało, wystarczył jeden sezon.
Tymczasem Szwedzi co prawda mieli dotąd przedstawicieli we wszystkich finałach tych europejskich rozgrywek, ale ostatnio ich dominacja nieco się zachwiała.
Po raz pierwszy zdarzyło się bowiem, że zespoły z tamtejszej SHL przegrały dwa finały z rzędu. Rok temu Tapparze uległ lokalny rywal Skellefteå AIK, Luleå HF. Nadal jednak to Szwecja ma na koncie najwięcej triumfów, bo jej drużyny wygrały 6 z 9 dotychczasowych sezonów Hokejowej Ligi Mistrzów.
Servette Genewa - Skellefteå AIK 3:2 (3:1, 0:0, 0:1)
1:0 Berthon - Jacquemet - Jooris 5:30
1:1 Dzierkals - Lindholm - Forsfjäll 11:35
2:1 Manninen - Hartikainen - Filppula 17:37 (w przewadze)
3:1 Winnik - Berni - Praplan 18:36 (w przewadze)
3:2 Heikkinen - Lindberg - Nilsson 48:09
Strzały: 15-25.
Minuty kar: 6-4.
Widzów: 7 135.
Jan Cadieux (trener Servette Genewa): To nie jest bajka, ale nagroda za pracę wykonaną przez ostatnie dwa lata. Nawet jeśli w tym sezonie jest nam ciężko, to zawodnicy walczą. Zasłużyli na to. Byli gotowi od początku meczu i walczyli przez 60 minut. Dziś był dla mnie dobry wieczór jako dla trenera. Ani przez chwilę nie drżałem o wynik.
Robert Ohlsson (trener Skellefteå AIK): Trudno jest przyjąć porażkę, bo nastawiliśmy się na zwycięstwo. Jestem dumny z chłopaków, bo zagraliśmy bardzo dobre rozgrywki. Wyciągniemy z tego naukę, wykorzystamy to doświadczenie w naszej lidze i mam nadzieję, że ją wygramy.
Komentarze