Hokeistki GKSu Tychy w trzecim meczu przeciwkoCracovii Kraków, wygrały trzeci mecz tym razem 14:6 (6:3,5:2,3:1).Fotogaleria:
http://www.teraz.pasy.net/fotogalerie/2004/hokej-kobiet/tychy/galeria.htm
Zaczęło się bardzo dobrze. Wprawdzie w 5 minucie tyszanki strzeliły bramkę, jednak nasze dziewczyny rzuciły się do ataku i dwukrotnie po ich strzałach krążek minimalnie minął słupek. Zgodnie z przysłowiem "do trzech razy sztuka" po kolejnej akcji Karolina wyrównała stan meczu. Potem było jeszcze lepiej. Po strzałach Ewy i Renaty w 11 minucie Cracovia objęła prowadzenie 3:2!
Zachęcone tym sukcesem nasze Panie rzuciły się do ataku i nadziały się na dwie kontry tyszanek. A chwilę później trenerzy obu drużyn podjęli brzemienną w skutki decyzję... przedłużenia meczu do 3 x 20 minut. Miało to zdecydowany wpływ na wynik. Tyszanki bowiem grały pełnym składem (cztery piątki i dwie bramkarki), Cracovia natomiast grająca składem 10 osobowym, a po kontuzji Eweliny, nawet w dziewiątkę - nie miała prawa wytrzymać tak długiego meczu kondycyjnie. Zwłaszcza, że trener nie wypuszczał na lód aż palących się do gry Leny i Natalii. Mimo tego nasze dziewczyny inicjowały szereg składnych akcji, zabrakło im jednak szczęścia w strzałach. Nie wykorzystały m.in. rzutu karnego. A tyszanki w końcówkach tercji punktowały.
Ciekawostka: biorąc pod uwagę bramki strzelone w czasie pierwszych 15 minut
każdej tercji wynik bardziej odpowiadałby przebiegowi gry i wynosiłby 6:9
(3:3, 2:3, 1:3).
Oprócz kondycji przyczyną wyniku były m.in. fatalnie dokonywane zmiany. Trener czasem nie potrafił się zdecydować kto ma grać, stąd bywały momenty, że na lodzie przebywało 5 tyszanek i tylko trzy nasze zawodniczki (mimo braku wykluczeń). Tak straciliśmy co najmniej dwie bramki. Zdarzyła się też sytuacja odwrotna. Brak szybkiej decyzji o tym kto ma zejść spowodował, że do gry chciało przystąpić siedem naszych zawodniczek.
Trzecim powodem porażki były niezrozumiałe czasami decyzje sędziego (z Tych). Przykładowo w 13 minucie trzeciej tercji odesłał na ławkę za faul naszą zawodniczkę, a w 20 sekund później za faul tyszanki na Agnieszce - do boksu powędrowała ta ostatnia. Kilka minut później zupełnie nie wiadomo za co na ławce znalazła się Kaśka, która nawet nie dotknęła jadącej obok zawodniczki z Tych. Sędzia przymykał natomiast oczy na faule tyszanek, m. in. na włożenie kija w łyżwę rozpędzonej Ewelinie, przez co ta ostatnia doznała poważnej kontuzji eliminującej ją z dalszej gry.
No i powód ostatni: wzmocnienie GKS Tychy w postaci trenującej z juniorami GKS Katowice od kilku lat – Małgorzaty Przywary, ktora znów strzelila większość bramek dla tyszanek.
W przerwach między tercjami odbywały się popisy łyżwiarzy i łyżwiarek figurowych Cracovii, najpierw tych najmłodszych, a po II tercji nieco starszych.
Na szczególne wyróżnienie zasługuje fenomenalna w defensywie Weronika. Imponowała spokojem, nie bała się brać krążka na ciało, spokojnie radziła sobie nawet wtedy gdy naprzeciw jechały trzy tyszanki. Gdy była na lodzie - straciliśmy tylko trzy bramki (i to w końcówkach tercji - ech ta kondycja :). Świetnie - jak zwykle - broniła Paulina, która mimo poważnej kontuzji ręki zagrała na własną prośbę. Cieszyły oko ładne akcje inicjowane przez Karolinę, Ewę, Agnieszkę i Renatę. Nieźle zagrały też Aneta, Ania, Kasia, Dorota i (do momentu kontuzji) Ewelina. Wszystkim dziewczynom należą się olbrzymie brawa. Z meczu na mecz grają bowiem coraz lepiej. Jak tak dalej pójdzie - będzie bardzo dobrze.
I jeszcze słowo o dopingu. Mimo, ze na mecz przyszło nieco mniej kibiców niż poprzednio (ok. 150), doping był znacznie lepszy. Wiodący go - kolega Świstak zatem zrehabilitował się w pełni za doping na meczu z 30 marca:)
Cracovia - GKS Tychy 6:14 (3:6, 2:5, 1:3)
Bramki dla Cracovii zdobyły: Karolina, Ewa, Renata, Agnieszka, Aneta i Kaśka
Kary: Tychy: 6 minut, Cracovia: 8 minut
www.teraz.pasy.net/
Sebastian Królicki
Czytaj także: