Hokeiści Texom STS-u Sanok z pewnością nie będą dobrze wspominać 20. kolejki TAURON Hokej Ligi. Ekipa z Podkarpacia uległa bowiem w niej GKS-owi Tychy 2:5. O tym starciu porozmawialiśmy z Jakubem Musiołem, autorem drugiej bramki dla STS-u.
Dla sanoczan było to pierwsze spotkanie po przerwie ligowej. Ekipa z grodu Grzegrorza miała sporo czasu, aby popracować nad mankamentami w ich grze. Nad czym przede wszystkim się skupiali?
– Przede wszystkim podczas treningów skupialiśmy się nad kondycją. Było dużo jeżdżenia, ale i na wykańczaniu akcji, bo to u nas szwankuje – zaznaczył Jakub Musioł.
W ostatnim starciu przed przerwą ulegli Re-Plast Unii Oświęcim 1:10. Powrót również nie był dla nich łatwy, bowiem przyszło im zmierzyć się z aktualnym liderem tabeli TAURON Hokej Ligi.
– Wiadomo było, że to spotkanie nie będzie łatwe dla nas, aczkolwiek podchodzimy do każdego meczu z myślą, aby walczyć i wygrać. Nikt nie lubi przegrywać – stwierdził.
Podkarpacka ekipa stosunkowo szybko musiała odrabiać straty do rywali, bowiem już po 184 sekundach do ich siatki trafił Filip Komorski.
– Szybko stracone bramki krzyżują plany, ale trzeba się po nich podnieść i walczyć, ponieważ mecz trwa 60 minut i wszystko się może zdarzyć – zauważył jednakowoż młody napastnik.
Podopieczni Elmo Aittoli zdołali złapać kontakt z rywalem na początku drugiej odsłony za sprawą trafienia Marka Strzyżowskiego na 1:2, w końcówce jeszcze trafili na 2:5, ale na więcej nie było ich stać.
– Tak, mieliśmy jeszcze okazje, żeby jeszcze bardziej zbliżyć się do rywala, ale tyszanie przetrzymywali te momenty – wyjaśnił wychowanek Naprzodu Janów.
– Wnioski są takie, że musimy strzelać wszystko, co mamy na bramkę i nie bać się grać w hokej w tercji rywala i wiadomo, pozwalać na mniej rywalom w naszej tercji obronnej. Pięć straconych bramek to zdecydowanie za dużo – zakończył.
Czytaj także: