Wznowiła już treningi, po krótkich urlopach, drużyna hokejowa Wojasa Podhala Nowy Targ. Trwa kompletowanie drużyny, zawodnicy podpisują kontrakty. Jednym z nich jest reprezentant kraju, napastnik Jarosław Różański.
- Podpisałem kontrakt z Wojasem Podhalem na następny rok - powiedział nam wczoraj Jarosław Różański. - Na razie nie myślę o zmianie klubu, nie chcę wyprowadzać się z Nowego Targu z uwagi na sytuację rodzinną.
- Przed kilkoma dniami w Podhalu zaczęły się już treningi przed nowym sezonem...
- Ja po mistrzostwach świata w Gdańsku miałem przerwę, dopiero wczoraj dołączyłem do kolegów. Na razie pracujemy nad siłą, kondycją, mamy ćwiczyć w terenie, na siłowni. Z tego, co wiem, na lód wyjdziemy pod koniec lipca.
- Od nieudanych mistrzostw świata dywizji 1 w Gdańsku minęło już trochę czasu. Na spokojnie - jak Pan ocenia występ naszej reprezentacji? Czy rzeczywiście byliśmy gorsi od Słoweńców i Włochów?
- Wyniki mówią wszystko, rywale byli od nas na tym turnieju silniejsi. Nam czegoś brakowało. Czego? To już pytanie do trenerów. Ja nie miałem na tych mistrzostwach formy, nie grałem tak, jak tego oczekiwałem.
- Mówi się, że reprezentacja grała słabiej, bo zabrakło kilku dobrych graczy występujących za granicą...
- Czy ja wiem? Przecież ze składu sprzed roku w Budapeszcie zabrakło tylko dwóch zawodników: występującego w Niemczech - Płachty i grającego w Dworach Unii Oświęcim Klisiaka. Czy ubytek dwóch graczy miał aż tak istotne znaczenie?
- Oglądał Pan zapewne zakończone w niedzielę w Pradze hokejowe mistrzostwa świata. Jaka jest Pana opinia o tej imprezie? Kto Panu najbardziej zaimponował?
- Bez dwóch zdań Kanadyjczycy. Pokazali niesamowitą odporność, wolę walki. Niemal w każdym meczu musieli gonić wynik. Potrafili odrobić straty w meczach ze Słowacją i w najważniejszym finałowym spotkaniu ze Szwedami.
- Zauważył Pan jakieś nowe trendy w światowym hokeju?
- Wszystkie drużyny czołówki pokazały znakomite przygotowanie fizyczno-kondycyjne. To jest dzisiaj podstawa nowoczesnego hokeja, nie mówiąc oczywiście o technice. W dużym stopniu o tym, co się dzieje na lodzie, decyduje twardość, nieustępliwość. Kto ma siłę, ten potrafi grać tak jak Kanadyjczycy - od 1 do 60 minuty, a czasem i dłużej, kiedy są dogrywki. U nich procentuje gra w najlepszej zawodowej lidze świata - NHL.
- Właśnie, a nasza liga jest cherlawa, grają w niej zaledwie 3-4 zespoły o niezłym poziomie, zdarzają się wyniki dwucyfrowe, co nie sprzyja podnoszeniu umiejętności.
- Cóż, trzeba sobie jasno powiedzieć, że dzieli nas przepaść od światowej czołówki. Mamy taką ligę, bo na hokej brakuje u nas pieniędzy. Żeby były mocne drużyny, trzeba w nie najpierw zainwestować. A u nas kluby ledwie wiążą koniec z końcem. Może coś zmieni zbliżający się zjazd PZHL? Może pojawią się nowi ludzie, którzy pchną hokej na nowe tory?
Rozmawiał: ANDRZEJ STANOWSKI "Dziennik Kraków"
Sebastian Królicki
Czytaj także: