Hokeiści JKH GKS-u Jastrzębie pokonali w meczu 20. kolejki ekipę EC Będzin Zagłębia Sosnowiec 4:3 po rzutach karnych. Skuteczni w najazdach jastrzębianie zawdzięczają swoje zwycięstwo również kuriozalnej bramce, którą gospodarze wbili sobie sami podczas okresu, gdy sędziowie sygnalizowali karę na gości.
Obie ekipy weszły w to spotkanie z dużym respektem i starały się nie popełniać błędów. Tak wyglądał obraz gry praktycznie w całej pierwszej odsłonie, ale to sosnowiczanie znaleźli sposób, ażeby rywala przełamać. W 20. minucie to właśnie oni uderzyli jako pierwsi, gdy podczas okresu gry w przewadze prosty błąd jednego z defensorów na bramkę zamienił precyzyjnym strzałem powracający po kontuzji Roman Szturc.
Szybko na początku drugiej odsłony odpowiedzieli goście za sprawą mierzonego strzału Emila Bagina w samo okienko bramki. Na domiar złego dla miejscowych hokeistów bardzo szybko zrobiło się już 1:2 z ich perspektywy i to znów po bramce kuriozum, podobnie jak w meczu z GKS-em Tychy. Sosnowiczanie grali w sześciu, gdyż sygnalizowana była kara dla gości, jednak niecelne podanie jednego z sosnowiczan znalazło drogę wprost do... własnej bramki. Gol został uznany, a bramkę przypisano Roman Rácowi, który również był odpowiedzialny za wcześniejszą sygnalizację kary.
Rác na ławkę kar powędrował, ale podopieczni Piotra Sarnika tego faktu nie wykorzystali, a kilka minut później po kolejnym błędzie sosnowieckiej defensywy Szymon Kiełbicki cieszył się z podwyższenia prowadzenia gości. Gospodarzom udało się jednak odpowiedzieć dwie minuty później za sprawą bardzo aktywnego w tym meczu Tyczyńskiego, który solowym rajdem zaskoczył defensywę rywali.
Trzecia odsłona to istna ofensywa sosnowieckiej ekipy, dość powiedzieć, że hokeiści Zagłębia oddali w tej tercji, aż 20 strzałów na bramkę Vilho Heikkinena. Znaleźli oni jednak sposób na fińskiego golkipera JKH dopiero w samej końcówce, na nieco ponad minutę do końca wyrównał Charvát i w Sosnowcu byliśmy pewni, że zobaczymy dogrywkę.
Dodatkowy czas gry również nie przyniósł rozwiązania, więc potrzebne były rzuty karne, w których lepiej poradzili sobie przyjezdni. Jastrzębianie wykorzystali trzy z czterech swoich rzutów karnych, a decydujący cios należał do Szymona Kiełbickiego.
EC Będzin Zagłębie Sosnowiec - JKH GKS Jastrzębie 3:4 (1:0, 1:3, 1:0, d. 0:0, k. 2:3)
1:0 Roman Szturc (19:15, 5/4),
1:1 Emil Bagin - Martin Kasperlík, Szymon Kiełbicki (21:39, 5/4),
1:2 Roman Rác (22:17),
1:3 Szymon Kiełbicki (30:06),
2:3 Damian Tyczyński - Michał Kotlorz, Marek Charvát (32:25),
3:3 Marek Charvát - Illa Korenczuk, Jesperi Viikilä (58:54),
3:4 Szymon Kiełbicki (65:00, Karny decydujący).
Sędziowali: Wojciech Wrycza, Przemysław Gabryszak (główni), Michał Gerne, Igor Dzięciołowski (liniowi).
Minuty karne: 12-14.
Strzały: 43-34.
Widzów: 1700.
Zagłębie: P. Spěšný - M. Charvát (2), M. Kotlorz; P. Ciepielewski, D. Tyczyński, P. Krężołek - J. Šaur, M. Sozanski; R. Szturc (4), J. Viikilä, M. Djumić (4) - O. Krawczyk (2), W. Andrejkiw; M. Bernacki, D. Nahunko, A. Karasiński - I. Korenczuk, N. Bucenko, M. Naróg.
Trener: Piotr Sarnik
JKH GKS: V. Heikkinen - T. Ronkainen (4), A. Mäkelä; M. Kaleinikovas, H. Kuru, T. Pulkkinen - J. Žůrek, E. Bagin; M. Kasperlík, R. Rác (4), J. Sołtys - V. Kunst, N. Blomberg (2); M. Urbanowicz (2), S. Kiełbicki, J. Ślusarczyk - K. Górny, P. Hanzel; M. Zając, Ł. Nalewajka, R. Nalewajka.
Trener: Róbert Kaláber
Czytaj także: