Nigdy nie mów nigdy - pasuje jak ulał do nowego-starego trenera Polonii Bytom. W pierwszej części poprzedniego sezonu był w Towarzystwie Miłośników Hokeja Polonia Bytom
W pierwszej części poprzedniego sezonu był w Towarzystwie Miłośników Hokeja Polonia Bytom asystentem trenera Andrzeja Tkacza; w drugiej części poprowadził zespół sam, co zakończyło się utrzymaniem "niebiesko-czerwonych" w ekstralidze. Potem Janusz Syposz - bo o nim mowa - zapowiedział, że jego trenerska kariera została zakończona. Dziś jest znów trenerem Polonii.
- Bardzo pasuje do pana hasło "nigdy nie mów nigdy". Co pana skłoniło do zmiany postanowienia?
- Brak chętnych do trenowania Polonii, więc jeden taki nazwijmy to oddany, musi to wziąć - mówi Janusz Syposz
- Długo pana namawiano?
- Minutę, może dwie. Wiem, jaka jest w Polonii sytuacja, więc nie zostawię tych chłopaków, tym bardziej że tyle lat sam tu grałem.
- Wcześniej przejął pan zespół po trenerze Tkaczu, teraz po... sobie. Jest różnica ??
- Teraz skład jest słabszy. Odeszli: Zbyszek Szydłowski, Andrzej Banaszczak, Błażej Salomon; z niezłomnych pozostali; Krzysztof Kuźniecow, Dariusz Puzio, Łukasz Steckiewicz, Daniel Kukulski, Sebastian Owczarek. Są nowe twarze, ale to sama młodzież. Te nazwiska jeszcze nic hokejowemu środowisku nie mówią.
- Obejmując zespół dał pan zarządowi listę wiele mówiących nazwisk, które chciałby pan miec w zespole?
- Z oczywistych wzgędów to nie wchodziło w rachubę. Sprawdzamy każdego, kto się do nas zgłasza. W sierpniu rozegramy kilka sparingów i podkoniec tego miesiąca ustalimy skład.
- Jest jednak zawodnik, który powinien być wzmocnieniem - szwedzki bramkarz Daniel Lundin.
- Cieszę się z tego i wierzę, że godnie zastąpi Zbyszka Szydłowskiego. Nie muszę chyba dodawać jak ważny w hokeju jest bramkarz.
- Lundin na razie ma zamknąć listę obcokrajowców...
- Musimy dmuchać na zimn i nie możemy funkcjonować ponad możliwościami finansowymi, ale wierzę, że w grudniu, kiedy kończy się okienko transferowe, ktoś z zagranicy do nas dołączy. Przede wszystkim myślę o zawodniku, który już w Polonii grał i to dobrze. To Zdenek Mraz.
- Trenujecie już na pełnych obrotach?
- Pięć razy w tygodniu, a weekendy zawodnicy mają wolne. Trzeba pamiętać, że część z nich pacuje zawodowo, więc potrzebują też odpoczynku.
- A pan pogodzi pracę zawodową z prowadzeniem drużyny?
- Na razie tak. Szefowie Kompanii Węglowej idą mi na rękę. Pracuję na jedną zmiane, więc nie powinno być jakichś kolizji. Ale gdyby się coś wydarzyło, to na pewno zastąpi mnie grający asystent, którym został Krzysztof Kuźniecow. Jest jeszcze dyrektor sportowy, Zbigniew Bryjak - postać bardzo znana w bytomskim, i nie tylko hokeju.
- O co Polonia powalczy w nowym sezonie?
- Tak jak w poprzednim - o utrzymanie. Walczyć będziemy "na noże" i łatwo się nie poddamy.
- Znów w Bytomiu hokej ratuje garstka zapaleńców...
- Chciałoby się mieć jakąś stabilizację, ale wiemy na czym stoimy.
- No to połamania kijów - jak to się w branży zwykło życzyć...
Rozmawiał:
Jacek Błasiak
Marcin Spyrła
Dziennik Sport
Czytaj także: