Po perturbacjach związanych z odwołanymi lotami i brakiem treningów reprezentacja Polski pokonała w Marsylii Ukrainę 4:3. Biało-czerwoni po 31 minutach przegrywali 0:3, ale pokazali charakter i odwrócili losy spotkania. – Dziękuję chłopakom, że wystąpili w tym spotkaniu – zaznaczył Róbert Kaláber, selekcjoner "Orłów".
– Dziękuję chłopakom za odpowiednie podejście i chęć gry po 15-godzinnej podróży. Wstali o drugiej w nocy, a na lodowisku pojawiliśmy się dopiero o 18:00. Nie chcę oceniać tego meczu, bo dzisiaj naprawdę nie chodziło o wynik – wyjaśniał po mecz Róbert Kaláber.
– Nie byliśmy na lodzie przez trzy dni, zawodnicy ryzykowali zdrowiem, aby zagrać. Dziękuję również rywalowi za zgodę na rozegranie nieoficjalnego meczu. Myślę, że trzeba szanować graczy i ich zdrowie. Bez zdrowia nie mogą grać i robić swoje – dodał.
Polacy stracili gola już w pierwszej minucie. Z kolei po 31 minutach było już 0:3. Jednak udany pościg w trzeciej tercji, który zaowocował zdobyciem trzech goli, dał zwycięstwo biało-czerwonym.
– Zagraliśmy, aby wesprzeć Ukrainę. O meczu więcej nie ma co mówić – krótko podsumował słowacki szkoleniowiec.
Kaláber, prowadząc drużyny nacisk kładzie na profesjonalizm i sumienne prowadzenie do swoich obowiązków. Dokładnie planuje każdą jednostkę treningową i dba o szczegóły. Tym razem chaos komunikacyjny związany z odwołaniem lotów, mocno pokrzyżował jego plany.
– Od zawodników wymagamy profesjonalizmu, ale żeby tak, było muszą mieć przygotowane odpowiednie warunki. Do piątkowego meczu nie byliśmy w ogóle przygotowani. Nikogo nie można za to winić, po prostu zdecydowała siła wyższa. Z pogodą nie wygrasz – wyjaśnił Kaláber.
Dzisiaj o 19:00 reprezentacja Polski zmierzy się z Francją.
Czytaj także: