Hokej.net Logo
SIE
31

Kawał dobrej roboty

Kawał dobrej roboty

- Fantastyczna pierwsza część sezonu. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Należą się brawa chłopakom – mówi trener hokeistów Podhala, Marek Ziętara.

Wyniki „szarotek” mówią same za siebie. 11 spotkań z rzędu bez porażki. Drużyna niepokonana u siebie. Drugie miejsce i tylko punkt za bogatą Cracovią. Awans po dziesięciu latach do Pucharu Polski. To osiągnięcia, o których można było tylko pomarzyć przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Tym bardziej, że z drużyny, która zdobywała brązowy medal, odeszło sześciu graczy. Hokeistów, którzy decydowali o obliczu zespołu.

- Spodziewałeś się, że pierwszą cześć sezonu zespół zakończy na drugim miejscu?

- Szczerze? Raczej nie. Pierwsze mecze pokazały, że łatwo o punkty nie będzie, że rywalizacja będzie zacięta i dużo drużyn będzie aspirowało do gry w szóstce. Kolejne mecze tylko to potwierdziły. W każdym meczu trzeba było się bić i z ”gardła” wyrywać punkty. Walka o prawo gry w grupie silniejszej trwała do ostatniej rundy, a nawet do ostatniej sekundy. O dwa miejsca biły się aż cztery zespoły. Różnice punktowe były minimalne. Wygrywaliśmy mecz za meczem, a mimo to długo nie byliśmy pewni gry w szóstce. Gdyby nie wartości dodane, czyli zdobyte punkty na Tychach i Cracovii, to walczylibyśmy do samego końca o awans, który był naszym priorytetem. Drugie miejsce to spory sukces drużyny. Można powiedzieć, że wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Należą się wielkie brawa dla chłopaków. Przyznam się, że po cichu liczyłem na awans do Pucharu Polski. Podhale długo w nim nie grało. W ubiegłym sezonie niewiele nam zabrakło, by znaleźć się w czwórce. Teraz wierzyłem, że osiągniemy cel i udało się. Cieszę się bardzo, bo to dodatkowy bonus dla klubu.

- Na razie cicho w pucharowym temacie. Nie wiadomo gdzie się odbędzie. Mówi się w środowisku, że nie ma chętnego na wyłożenie 100 tysięcy złotych.

- Z tego co wiem nie ma na ten czas żadnej decyzji Związku. Mam nadzieję, że zapadnie jak najszybciej. Takie sprawy powinny być podejmowane dużo wcześniej, by zespoły miały czas przygotować się. Mam nadzieję, że Puchar Polski zostanie rozegrany. To jest przecież promocja hokeja, nie ukrywajmy, ledwie stojącego na nogach.

- Liczyłeś, że uda ci się zmontować zespół co najmniej o tym samym potencjale co w ubiegłym sezonie?

- Kiedy sklejałem drużynę na nowo, mówiłem, że będę chciał, by potencjał był podobny. Odeszło sześciu graczy, którzy zdobywali brązowe medale, a doszło tylko pięciu. Ilościowo bilans więc nie wyszedł na zero. Istotą było tak dobrać komponenty, by zniwelowały różnice po ubytkach na danych pozycjach. Sztuką było posklejanie, żeby gra wyglądała solidnie. Na ten moment wydaje mi się, że formacje wyglądają bardzo dobrze i tak też funkcjonują.

- Problemem jest krótka ławka.

- To jest zmartwienie od momentu, gdy zabrałem się za budowanie zespołu. Wiadomo jaki był tego powód. Drużyna zamknęła się w czterech piątkach z małym polem manewru. Ważne było, by dwie rundy przejść z minimalną ilością kontuzji. Dziękować Bogu, że tak się stało. Nie było groźnych, które eliminowałby graczy na dłuższy czas. Poważniejszy uraz dotknął Zapałę na początku sezonu, a potem Sulkę z pękniętym piszczelem. Reszta miała drobne urazy. Kontuzje na szczęście nas omijały i dobrze, bo z nimi mogło być różnie.

Czytaj więcej >>>

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe