Hokej.net Logo

Kolejne zwycięstwa

Spotkanie pomiędzy drużynami Orlika Opole i HC GKS-u Katowice nie stało na wysokim poziomie. Obie drużyny grały dziś powoli i ospale, a katowiczanie przebudzili się w ostatniej tercji aplikując gospodarzom aż pięć bramek i pewnie wygrali 9:3 (1:1, 3:2, 5:0). W sobote GKS wygrał 7:1.

Na początku spotkania formę Marka Goja sprawdzali kilkakrotnie zawodnicy z Opola, jednak katowicki bramkarz nie dał się zaskoczyć. W 4 minucie przyjezdni grali w przewadze, lecz nic pożytecznego z niej nie było. Kibice na pierwszą bramkę w meczu musieli czekać do 10 minuty, jednak była to bramka dla podopiecznych trenera Andrzeja Pasiuta. Grę w przewadze wykorzystał Drozdowicz. Radość ta jednak trwała 67 sekund, kiedy to do wyrównania doprowadził Pawłowski, który sprytnym strzałem zza bramki zmusił do kapitulacji katowickiego golkipera. Warto dodać, że goście grali w osłabieniu. W tej tercji na lodzie już nic ciekawego się nie działo i po słabej pierwszej odsłonie tego widowiska na tablicy widniał wynik 1:1.

Drugie dwadzieścia minut tego meczu rozpoczęło się od gry w podwójnej przewadze gospodarzy przez 30 sekund, jednak nie potrafili tego okresu wykorzystać. W 23 minucie na prowadzenie wychodzą ponownie katowiczanie, którzy grając w osłabieniu wyprowadzili kontrę, którą sfinalizował Marek Trybuś. 70 sekund później po raz trzeci w tym meczu sędzia liniowy musiał zapalić czerwone światełko nad „świątynią” opolan. Tym razem do protokołu wpisał się Grzegorz Sobała, uderzył gumę tak, że wypadła ona bramkarzowi Orlikazrękawicy i wtoczyła się do siatki. W tym momencie nastąpiła zmiana bramkarza w drużynie gospodarzy. 120 sekund później powody do radości mieli miejscowi kibice, gdyż ich ulubieńcy zdobyli drugą bramkę za sprawą Zwierza, który silnym strzałem w okienko zaskoczył Marka Goja. W 33 minucie na lodzie znajdowało się 6 graczy z Opola, co zauważył sędzia i nałożył na zespół karę techniczną. Kara ta trwała zaledwie 26 sekund, bo tyle wystarczyło hokeistom HC GKS-u na zdobycie kolejnego gola. Dariusz Żymła popisał się atomowym uderzeniem, które zatrzymało się w bramce gospodarzy. Chwilę pożniej na ławkę kar powędrował Masternak, jednak spędził tam 17 sekund. Kontaktowego gola zdobył Olejnik wykorzystując grę 5 na 4. Obie drużyny kończyły tą tercję w 4-osobowych składach, a po 40 minutach było 4:3 dla przyjezdnych.

Ostatnia odsłona tego spotkania pomyślnie rozpoczęła się dla katowiczan, którzy po 20 sekundach III tercji grali 4 na 3, a chwilę później 5 na 3. Goście szybko rozegrali zamek i podwyższyli wynik na 5:3. Bramka ta była autorstwa kapitana HC GKS-u Pavla Marecka. 46 sekund później opolski bramkarz po raz szósty w tym meczu musiał wyciągać krążek z własnej bramki, po strzale Sebastiana Fonfary. Od 42 minuty do 49 mieliśmy festiwal kar. Sędzia raz po raz odsyłał do boksu zawodników z jednej i drugiej drużyny. W 50 minucie na tablicy wyników po stronie gości widniała cyfra 7, a do protokołu sędziowskiego wpisał się Dudek. W 51 minucie zawodnik Orlika znalazł się oko w oko z Markiem Gojem, lecz nie zdołał oddać celnego strzału, gdyż był faulowany przez popularnego „Fonfiego”, który został odesłany na dwuminutowy odpoczynek. W tym okresie katowiczanie wyprowadzili dwie groźne kontry, lecz bez efektu bramkowego. W 56 minucie padła przedostatnia bramka w tym spotkaniu, a jej autorem był po raz trzeci zawodnik z numerem 19 na zielonej koszulce (Sebastian Fonfara), który znalazł się w sytuacji 1 na 1 z ostatnią instancją Opolan i nie dałmu szans. Wynik spotkania ustalił na 90 sekund przed końcową syreną Wieruszewski a podającym był ponownie „Fonfi”. Jeszcze na 30 sekund przed ostatnią syreną w tym meczu katowicki bramkarz wygrał w sytuacji 1 na 1 z zawodnikiem gospodarzy.

Mecz nie był jakimś porywającym widowiskiem. Katowiczanie grali w takim ustawieniu jak wczoraj, jednak na trzecią tercję wyszły takie piątki jak w meczach z MMKS-em a na efekty nie trzeba było długo czekać i wówczas katowiczanie zagrali tak jak powinni od początku tego spotkania.

Orlik Opole – HC GKS Katowice 3 : 9 (1:1, 2:3, 0:5)

9:26 0:1 Drozdowicz PP

10:33 1:1 Pawłowski – Żurek PP

22:50 1:2 Trybuś Marek SH

24:00 1:3 G. Sobała

26:00 2:3 Zwierz

33:37 2:4 Żymła – Kątny PP

35:34 3:4 Olejnik PP

40:46 3:5 Marecek 5 na 3

41:32 3:6 S. Fonfara – Cichoń PP

49:40 3:7 Dudek – Marecek PP

55:48 3:8 S. Fonfara

58:30 3:9 Wieruszewski – S. Fonfara

Kary : Orlik : 24min HC GKS : 16

Sebastian Fonfara: We wczorajszym meczu trener pozmieniał formacje, stąd też były kłótnie na lodzie, wzajemne pretensje, gdyż gra się nie kleiła. Podobnie było dzisiaj w pierwszej i drugiej części gry, dlatego wynik był taki a nie inny. Dopiero w trzeciej tercji trener wrócił do takich ustawień jak w meczu z MMKS-em, czego efektem było pewne zwycięstwo w meczu. Bramki zdobyte w dzisiejszym spotkaniu cieszą mnie, ale nie byłoby ich, gdyby nie koledzy z formacji. Cała piątka zapracowała na nie.


Katowicki zespół okazał się dziś zdecydowanie lepszy od Orlika Opole. Po dwóch minutach meczu było 2:0 dla Gieksy i mimo kilku przestojów w grze, ani przez chwilę wynik nie był zagrożony.

Takiego początku nie spodziewali się nawet najwięksi optymiści. Katowiczanie przycisnęli opolan, którzy kompletnie się zagubili i już w 25 sekundzie graliśmy w przewadze. Już 18 sekund później było 1:0. Tuż po wznowieniu to nasz zespół musiał się bronić w osłabieniu, ale gracze Orlika chyba nie zdążyli się przestawić. Szybka kontra 2 na 1, potężny strzał i zanim kibice zdążyli się rozsiąść w hali, goście prowadzili dwoma golami. Niestety, po tym świetnym początku katowiczanie zbyt mocno się rozluźnili i mecz niepotrzebnie sie wyrównał. Efektem tego był gol kontaktowy, autorstwa Marka Żurka, który jeszcze w zeszłym sezonie grał w GKS. Zresztą, oprócz niego w opolskim zespole grali jeszcze dwaj inni byli zawodnicy Katowic, Czesław Niedźwiedź i Adam Goliński. Do końca tercji nasz zespół nie potrafił już złapać rytmu z początku spotkania i wynik się nie zmienił.
Druga tercja była najlepsza w wykonaniu żółto-zielono-czarnych. Co prawda szybko musieliśmy grać w osłabieniu, ale dziś naszemu zespołowi zupełnie to nie przeszkadzało. W 23 minucie Marecek śmiało sam wyjechał z tercji obronnej, ruszył na bramkę rywali i z pomocą Drozdowicza, na raty pokonał bramkarza. Chwilę potem to my graliśmy w przewadze. Szybko rozegrany zamek i z najbliższej odległości krążek do bramki wpakował debiutujący w naszych barwach Wiśniewski. Następne minuty to kolejny przestój w grze Gieksy. Aż do...kolejnego osłabienia. Kompletnie niezrozumiały błąd popełnili obrońcy Orlika, którzy...wyjechali z własnej tercji zostawiając w niej krążek. Zaopiekował się nim Trybuś i w sytuacji sam na sam podwyższył na 5:1. Tuż po wznowieniu gry kibice mogli obejrzeć najpiękniejszą akcję meczu. Świetnewyjście 2 na 1 Wiśniewskiego z Trybusiem, dwa podania szybsze niż mgnienie oka i weteran Gieksy ładuje „gumę” do pustej bramki.
W trzeciej tercji nasz zespół kontrolował sytuację na lodzie. Drużyna Orlika stwarzała zagrożenie jedynie w czasie liczebnych przewag, ale nawet gdy dochodziła do sytuacji strzeleckich, to z ogromnym spokojem i wyczuciem interweniował Marek Goj. Grę w przewadze lepiej mieli opanowaną dziś katowiczanie. Podczas jednej z nich długo rozgrywali krążek między sobą, aż w końcu niezwykle mocnym strzałem Piotr Dudek zapalił światełko nad bramką Orlika po raz siódmy. Krążek po tym strzale, zanim wpadł pod poprzeczkę otarł się jeszcze o maskę bramkarza. Całe szczęście, że tylko sie otarł bo niechybnie potrzebny byłby lekarz. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie choć katowiczanie mieli jeszcze kilka dogodnych okazji.
Drużyna Katowic zagrała nierówno. Pojawiały się niepokojące przestoje w grze, nienajlepiej wypadł dziś drugi atak naszego zespołu, który wyraźnie nie potrafił znaleźć ze sobą wspólnego języka. Był to jednak bezsprzecznie najlepszy mecz Gieksy w tym sezonie, a momentami gra katowiczan mogła sie naprawdę podobać. Sporym wzmocnieniem okazuje się Mateusz Wiśniewski. Filigranowy skrzydłowy rodem z Torunia pokazał naprawdę spore umiejętności i zmysł do gry kombinacyjnej. Znakomity mecz rozegrali również najstarsi w naszym zespole Pavel Marecek i Marek Trybuś, którzy bez żadnego problemu radzili sobie z niedoświadczonymi graczami gospodarzy. Kolejne dobre zawody rozegrał również Marek Goj, imponujący spokojem i opanowaniem. Zespół pokazał dziś nie tylko, że ma spory potencjał, ale przede wszystkim, że drzemią w nim jeszcze olbrzymie rezerwy.



ORLIK OPOLE - HC GKS KATOWICE 1 : 7 (1:2, 0:4, 0:1)


0:1 Drozdowicz (1. Wiśniewski, Marecek PP)
0:2 Sobała (2. Bernat, S. Fonfara SH)
1:2Żurek(8.)
1:3 Marecek (23. Drozdowicz SH)
1:4 Wiśniewski (25. Marecek PP)
1:5Trybuś(37.SH)
1:6 Trybuś (39. Wiśniewski)
1:7 Dudek (48. Marecek PP)


Skład HC GKS Katowice:

Goj (Kasik) - Marecek, Dudek, Wiśniewski, Trybuś, Drozdowicz - Surowiak, Masternak, Bernat, Sobała, Fonfara - Żymła, Nenko, Kątny, Cichoń, Wieruszewski - Fonfara



Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe