GKS Tychy w meczu inaugurującym sezon 2024/2025 pokonał na własnym lodzie Zagłębie Sosnowiec 4:0. Sporą cegiełkę do tego zwycięstwa dołożył Filip Komorski, który zdobył dwa gole.
– Na pewno jestem zadowolony. Bramki cieszą, ale jeszcze bardziej zwycięstwo drużyny. Tym bardziej, że na otwarcie sezonu wygrywamy za trzy punkty – wyjaśnił kapitan trójkolorowych.
Sam wynik może wskazywać, że było to łatwe spotkanie dla ekipy z "piwnego miasta". Tyszanie musieli się jednak solidnie napocić, bo sosnowiczanie grali ambitne i kreowali sobie dobre okazje.
Po pierwszej odsłonie podopieczni Pekki Tirkkonena prowadzili 1:0 po bramce Olliego Kaskinena. Ten gol padł w liczebnej przewadze, czyli elemencie, który w zeszłym sezonie nie funkcjonował u nich najlepiej.
– Zagłębie cały czas zagrażało naszej bramce i cały czas tworzyli sobie sytuacje. Bardzo dobrze graliśmy w osłabieniu. Nie straciliśmy wtedy bramki i dobrze, bo przy stanie 1:1 w nasze szeregi mogłaby się wkraść nerwowość – analizował środkowy pierwszej formacji
I dodał: – Dobra postawa w defensywie to jest to, co w tym sezonie chcemy prezentować. Bo będzie nam dawała sytuacje w ofensywie.
Warto dodać, że brązowi medaliści poprzedniego sezonu w pierwszym meczu aż trzy bramki zdobyli podczas gry w przewadze. Dwa z tych goli były dziełem właśnie Filipa Komorskiego.
– Graliśmy konsekwentnie, staraliśmy się kontrolować krążek i cały mecz. Objęliśmy pierwsi prowadzenie i nie oddaliśmy go do samego końca. Cieszy też nasza dobra gra w przewagach – wyjaśnił jeden z liderów GKS-u Tychy.
A nad czym tyszanie muszą jeszcze popracować?
– Trzeba trochę czasu poświęcić grze 5 na 5, musimy poprawić jeszcze kilka rzeczy, ale wydaje mi się, że ten mecz możemy zaliczyć do udanych – stwierdził Komorski, który dziękował kibicom za wsparcie i głośny doping.
W niedzielę trójkolorowi udają się na wyjazdowy mecz do Sanoka. To spotkanie rozpocznie się o 17:00.
Czytaj także: