Hokeiści GKS-u Tychy pierwszy raz w tym sezonie przegrali dwa mecze z rzędu. W klubie bardziej martwią się jednak chorobami czołowych graczy.
Piotr Sarnik jest chory na ospę. Michal Belica i Robin Bacul mają zapalenie oskrzeli. W niedzielnym spotkaniu z Cracovią na lód wyjechało jeszcze czterech innych hokeistów, którzy powinni grzać się w łóżkach. - Zawodników dopadła grypa jelitowa. To już taka mała epidemia - wzdycha Karol Pawlik, dyrektor klubu.
Działacze z niepokojem patrzą na kolejnych graczy, ponieważ obawiają się, że chorych na ospę może być więcej. - Myślimy, że Piotrek zaraził się w Norwegii podczas turnieju reprezentacji. Mam nadzieję, że na nim się skończy - mówi Pawlik. Działacze GKS-u liczą, że z końcem listopada do gry wróci Artur Gwiżdż, który jest na razie zdyskwalifikowany za faul na Filipie Mleko. - Wysłaliśmy do PZHL-u pismo z prośbą o złagodzenie kary - dodaje Pawlik.
W Zagłębiu, naszej drugiej drużynie, która rywalizuje w czołowej szóstce, tymczasem jedna kontuzja goni drugą. W najbliższy piątek do gry powinni wrócić Rafał Twardy, Marcin Kotuła i Teddy Da Costa, tymczasem ze składu wypadł Wojciech Sosiński, który uszkodził sobie staw ramieniowy. Zawodnik trafił do szpitala i w oczekiwaniu na lekarza sam nastawił sobie obolałą rękę! - Potem nią ruszał, wygląda więc na to, że wiązadła są w porządku. Dwa tygodnie przerwy czekają go jednak na pewno - podkreśla Piotr Matlakiewicz, masażysta zespołu. W Sosnowcu wciąż planują kolejne testy obcokrajowców. Z klubem skontaktował się m.in. menedżer z Moskwy.
tod - Gazeta Wyborcza
Czytaj także: