Dziś rozpocznie się finał play-off! GKS Tychy zmierzy się w nim z GKS-em Katowice, a my zapraszamy na nasze subiektywne przedstawienie uczestników tej fazy rozgrywek. Zerknijmy, jakimi asami w swojej trenerskiej talii dysponuje trener Jacek Płachta. Kto może pełnić rolę dżokera? Wyjaśniamy!
John Murray
– "Powiedz mi co sądzisz o Johnym Murrayu, a powiem Ci kibicem której drużyny jesteś". 37-latek to bramkarz którego albo należy wziąć z pełnym dobrodziejstwem inwentarza, albo odrzucić. Już u schyłku sezonu zasadniczego "Jasiek Murarz" imponował wysoką formą, a jak doskonale wiemy im wyższa ranga spotkania tym i forma Murraya winduje w górę. Im głośniej mówi się o schyłku czasu doświadczonego golkipera, tym dosadniej Murray pokazuje, że nie ma sensu spoglądać w jego metrykę. W półfinałowej rywalizacji przeciwko Re-Plast Unii Oświęcim Murray znów był na ustach kibiców po obu stronach barykady. W Katowicach rozgrzewający kibiców wybitnymi interwencjami, nad Sołą zaś rozpalający trybuny swoim ekspresyjnym stylem gry. Blisko 94 procent skuteczności obron, dwa shutouty i średnia puszczonych bramek na poziomie 1,47 - to argumenty podkreślające bez dwóch, że naturalnym środowiskiem Johna Murraya jest play-off.
Pontus Englund
– 24-latek wraz ze swoim transferem wniósł do drużyny GKS-u Katowice wszystko, za co kibice pragną kochać obrońców. Kiedy trzeba Englund nie przebiera w środkach, momentami zdając się stawiać na zasadę: guma może przejść, zawodnik nigdy. Rosły Szwed chętnie robi użytek z dobrych warunków fizycznych nie unikając kontaktowej gry na bandach oraz pod własną bramką. Jak na prawdziwego szefa obrony przystało Englund nie czeka na decyzję arbitrów, lecz niejednokrotnie przechodzi do wymierzania sprawiedliwości na lodzie na własnych zasadach, co znajduje odzwierciedlenie w statystykach minut karnych. Co najważniejsze, taką determinacje walki Szwed podpiera niezwykłą jakością w grze. Jego firmowym znakiem wszak stał się strzał spod niebieskiej linii, a nie twarda gra w destrukcji. Trener Płachta chętnie korzysta z jego usług podczas tworzenia formacji specjalnych, co nie może dziwić - po obu stronach tafli Englund wnosi bardzo wiele do gry swojego zespołu.
Patryk Wronka
– Kibice oceniając dyspozycję dynamicznego skrzydłowego, niejednokrotnie skupiają swoja uwagę jedynie na liczbie zdobytych bramek. A to, jak wiele wnosi do gry swoich drużyn 29-latek najlepiej pokazują zaksięgowane asysty. Wronka to typ zawodnik z którym aż chciało by się wystąpić w jednej formacji. Dynamiczny skrzydłowy zawsze skupia na sobie uwagę defensorów, którzy mają pełną świadomość, że nie mogą zostawić tego typu zawodnika bez opieki. Dzięki temu więcej przestrzeni na lodzie zyskują kompani z ataku Patryka Wronki. Gdy rywale zmierzają do "Wronczesa" jak ćma do światła, ten robi użytek ze swojej bajecznej techniki i krążek magicznie znika z jego kija niczym kot z Cheshire w Alicji z Krainy Czarów.
Jean Dupuy
– Nawet smak syropu klonowego nie przywołuje na myśl tak kanadyjskich skojarzeń, jak styl gry Jeana Dupuy. 30-latek może uchodzić za najlepszego pięściarza wśród hokeistów jak i najlepszego hokeistę wśród pięściarzy. Nienaganna technika jazdy na łyżwach, bajeczna technika kija i wykończenie akcji, po którym ręce niejednokrotnie same się składają do oklasków. A to wszystko okraszone twardymi pięściami, o których przekonał się już nie jeden rywal. Czy można być bardziej kanadyjskim niż Jean Dupuy? Czy można być bardziej play-offowym graczem? Chyba nie. Co najważniejsze za tą gracją i stylem zmierza efektywność. Waleczny skrzydłowy ma na swoim koncie aż 7 zdobytych bramek, z czego dwie rozstrzygające o losach dogrywki. Dla Jacka Płachty kanadyjski napastnik stał się jak szwajcarski scyzoryk- posiada w sobie wszystko, czego 55-letni szkoleniowiec może potrzebować w finałowej rywalizacji.
Dżoker
Grzegorz Pasiut
– "Profesor" pomimo upływu kolejnych lat w dalszym ciągu potrafi zrobić wymierny użytek z bogatego wachlarza swoich umiejętności technicznych, posyłając otwierające podania do swoich kompanów jak i wykańczając akcję swoim firmowym strzałem z nadgarstka. 37-latek udowadnia również, że nie zamierza odcinać kuponów od własnej pozycji w ligowej hierarchii. Gdy Pasiut jest na lodzie w głównej mierze odpowiada za tętno poczynań ofensywnych GKS-u. Doskonale podejmuje decyzje pomiędzy momentami kiedy należy przyspieszyć rozegrania krążka nadaniem kolejnego podania, a kiedy warto przytrzymać go na własnym kiju. Największym atutem Pasiuta jest jednak jakość jaką wnosi do rozgrywania przewag. Inteligencja i przegląd gry kapitana GieKSy robią wrażenie. Nie ma znaczenia jak długo Pasiut pozostaje w cieniu wydarzeń. To typ zawodnika, który jednym podaniem jest w stanie zadecydować o losach spotkania.
Czytaj także: