Jeremy Swayman, golkiper Boston Bruins cudem uniknął kontaktu z lecącym w jego kierunku krążkiem. Nie miał wtedy na głowie maski.
W połowie meczu Bostonu z Toronto, Jeremy Swayman o milimetry uniknął zderzenia się z wystrzelonym w jego stronę lecącym w jego stronę z prędkością blisko 150 kilometrów na godzinę krążkiem. Niefortunny moment miał miejsce, gdy przeciwnik, Steven Lorentz, przypadkowo uderzył go łokciem w głowę i strącił z niej kask. Lepiej nie wyobrażać sobie, jakie byłyby konsekwencje, gdyby krążek poleciał kilka decymetrów w innym kierunku.
Tego wieczoru "Niedźwiadki" pokonały Maple Leafs 5:3 i odniosły swoje siódme z rzędu zwycięstwo. Amerykański bramkarz obronił 30 strzałów. I chociaż gwiazdą wieczoru był David Pastrňák, który strzelił dwa gole i zaliczył jedną asystę, osiągając tym samym 400 bramek w karierze w NHL, to po spotkaniu większość mediów i kibiców rozmawiała o niesamowitym szczęściu Swaymana, którego zszokowana mina w momencie minięcia się z krążkiem mówiła sama za siebie.
Bramkarze w NHL noszą kaski od 1959 roku. Bramkarz Montreal Canadiens, Jacques Plante, został pierwszym golkiperem w historii ligi, który go założył. Stało się to po tym, jak krążek uderzył go w nos w meczu z New York Rangers.
Czytaj także: