W kuriozalnych okolicznościach odbył się mecz Kanady z drużyną Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego na żeńskim turnieju hokejowym Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Kanadyjki najpierw odmówiły gry z powodów epidemicznych, a ostatecznie obie drużyny zagrały w medycznych maseczkach.
Rosjanki początkowo dowiedziały się, że nie zostaną dopuszczone do gry, ponieważ zbyt późno wykonały przedmeczowe testy na COVID-19. Według strony rosyjskiej wynikało to ze zmiany zasad testowania przez Międzynarodową Federację Hokeja na Lodzie (IIHF), która wymagała, by drużyny grające w pierwszej części dnia wykonały testy o 5 rano miejscowego czasu. Tymczasem reprezentacja Rosji została przetestowana o 8, po śniadaniu.
Kanadyjki nie chciały grać w związku z niepewną sytuacją epidemiczną w rosyjskim zespole, w którym wcześniej występowały przypadki COVID-19. O planowanej godzinie rozpoczęcia meczu na lodzie była tylko rosyjska drużyna, a tafla po drugiej stronie pozostała pusta.
Ostatecznie po długich dyskusjach, w które zaangażowani byli przedstawiciele Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego i osobiście prezydent IIHF Luc Tardif, mecz rozpoczął się, choć o ponad godzinę później niż powinien. A obie drużyny na żądanie reprezentacji Kanady zagrały w medycznych maskach N95. Kanadyjki przed turniejem trenowały w takich na obozie przygotowawczym w swojej "bańce". Rosjanki w trakcie meczu maseczki zdjęły.
Samo spotkanie zgodnie z oczekiwaniami zostało zdominowane przez kroczącą od zwycięstwa do zwycięstwa Kanadę, która wygrała 6:1. W celnych strzałach reprezentacja ojczyzny hokeja miała przygniatającą przewagę 49-12. Po meczu jednak mało kto mówił o wyniku, za to duże emocje wywołały okoliczności jego rozegrania.
- Nawet nie wiem, jak to skomentować. Nie rozumiem, co tak naprawdę się dzieje - powiedział honorowy prezydent IIHF René Fasel. - Nawet nie wyobrażam sobie, jak w ogóle jest możliwe grać w hokeja w maskach medycznych. W mojej opinii to nie ma żadnego sensu. Nie rozumiem, jak można w kontaktowym sporcie grać w maskach. To po prostu jest niemożliwe.
IIHF wydała oświadczenie w sprawie meczu, choć wiele w nim nie wyjaśniła.
- Ze względu na zapewnienie pełnego zrozumienia dla drużyn w kwestii zastosowanych środków bezpieczeństwa zdrowotnego, mecz rundy grupowej pomiędzy Kanadą a Rosyjskim Komitetem Olimpijskim został przesunięty o godzinę. Z ostrożności i dbałości o zdrowie oraz bezpieczeństwo zawodniczek IIHF zgodziła się z drużynami, by rozegrać mecz w maskach - napisała federacja.
- Zdecydowałyśmy się zagrać w maseczkach ze względu na bezpieczeństwo i ograniczenie ryzyka. Wiem, że wyniki testów nie przyszły na czas, nawet nie wiem czy naszych, czy testów Rosjanek. Wiem tylko, że chciałyśmy być bezpieczne - powiedziała po meczu zawodniczka reprezentacji Kanady Rebecca Johnston. - Rozmawiałyśmy z lekarzem i uznałyśmy, że to będzie najlepsze wyjście z tej sytuacji. Oczywiście gra w maskach nie jest najlepszą opcją, ale bezpieczeństwo jest ważniejsze. Nie wiem, co mam myśleć o tym, że Rosjanki je zdjęły w trzeciej tercji. My od razu zdecydowałyśmy, że zagramy w maskach całe 60 minut.
Bramkarka reprezentacji Rosji Maria Sorokina twierdziła po meczu, że jej drużyna dostała pozwolenie na zdjęcie masek, ponieważ przyszły negatywne wyniki testów.
- Być może gra w maskach zagrażała zdrowiu i naszemu, i Kanadyjek. Ale jesteśmy sportowcami i zrobimy, co nam powiedzą, żeby zrobić. Zostałyśmy poproszone, żeby założyć maseczki, więc się zgodziłyśmy - skomentowała. - Oddychanie w maskach jest trudne. Skoro jest trudno, kiedy się w nich chodzi, to możecie sobie wyobrazić, jak się w nich gra, gdy potrzebujesz więcej powietrza, ale go nie ma. Ale takie są warunki. Niezwykłe igrzyska z takimi sytuacjami przejdą do historii.
Czytaj także: