W czwartym sprawdzianie hokeiści Wojasa Podhale ponieśli trzecią porażkę. W drugim już meczu nie zdobyli gola. Skuteczność i niefrasobliwość w defensywie, to mankamenty nowotarskich hokeistów. MHC Martiner Martin, który był rywalem `Szarotek` we wtorkowe popołudnie jest takim `fałszywym` beniaminkiem słowackiej ekstraligi. ” Drużyna ta spadła z ekstraklasy w sezonie 2003/04, wygrała sezon zasadniczy w minionym sezonie w pierwszej lidze, ale odpadła w półfinale play off z Detvą ( rezerwy Zvolenia). Miejsce w ekstraklasie wywalczył Spartak Dubnica i od niego możni sponsorzy Martina, za 5 milionów koron, wykupili miejsce w ekstraklasie.
Poczynili też spore transfery, w tym jeden, który już wpisał się do księgi rekordów słowackiej ekstraklasy. 44- letni Miro Ihnaczak, z NHL – owską przeszłością będzie najstarszym graczem w historii rozgrywek w ekstraklasie naszych południowych sąsiadów. Na lodzie nie było widać, iż jest to oldboj. Dotrzymywał kroku młodszym o kilkanaście wiosen kolegom z drużyny. Ponadto cechuje go ogromne cwaniactwo. Potrafi się ustawić przed bramką rywala i zimną krwią wykorzystać błąd defensywy. Tak zdobył trzecią bramkę dla swojej drużyny. Krążek uderzony z niebieskiej trafił wprost na łopatkę kija,stojącego przy słupku bez opieki Ihnaczak. Ten zrobił szybki ruch kijem i "guma" zatrzepotała w siatce. Nie wszyscy to potrafią, a na pewno w tym meczu nie umieli identycznych sytuacji wykorzystać nowotarżanie. Mieli cztery szanse, by powtórzyć wyczyn 44-latka, ale żadnej nie potrafili wykorzystać. Albo trafili w boczną siatkę, albo obok słupka, bądź zbyt długo zwlekali ze strzałem i golkiper Martina z reprezentacyjną przeszłością – Rovnianek, zdołał wyłapać czarny kauczukowy przedmiot.
Pierwsza tercja w wykonaniu nowotarżan była najgorsza. Mieli problemy z rozpoczęciem ataku. Podania z własnej strefy, uruchamiające skrzydłowych były zbyt wolne i czytelne dla przeciwnika. Nic więc dziwnego, ze ten przechwytywał krążki najczęściej na granicy tercji środkowej i obronnej. Od razu robiło się bardzo gorąco pod bramką Zborowskiego. Tym bardziej, iż Słowacy bardzo niebezpiecznie strzelali, niemal z każdej pozycji. Były też wrzutki pod bramkę, które robiły potworny kocioł. Ostatnia nowotarska instancja w pierwszej części gry tylko raz skapitulowała, gdy na ławce kar przebywał Kacir. Zetik zza bramki idealnie obsłużył pozostawionego bez opieki Beutela, który dopełnił tylko formalności. "Szarotki" wypracowały sobie tylko jedną doskonałą sytuację. W 34 sekundzie Różański zbyt lekko uderzył i Rovnianek nie miał problemów ze skuteczną interwencją.
Na początku drugiej odsłony dwa błędy we własnej tercji gospodarzy ułatwiły przyjezdnym zdobycie drugiego gola. Chociaż nie jestem przekonany, czy krążek po strzale Beutela wpadł od razu do siatki, czy też pomógł mu w tym jeden z nowotarżan, który rzucając się w pole bramkowe, ciałem wepchnął go do bramki.
Wydawało się, że spotkanie będzie miało jednostronny przebieg. Na szczęście na lodzie pojawiła się formacja dowodzona przez Moskala, która w pierwszej tercji nie występowała. Trener Zdislav Tabara bardzo konsekwentnie trzyma się ustalonego schematu, czyli gry na trzy formacje. W każdej tercji jedna odpoczywa. Ta formacja wprowadziła wiele ożywienia w poczynania ofensywne "Szarotek". Wreszcie Rovnianek nie musiał marznąć. Sam dowódca formacji Patryk Moskal dał sygnał do zmiany monotonnego scenariusza. W 28 min. wyłuskał krążek rywalowi w strefie środkowej i samotnie pognał z nim na bramkę. Szkoda, że nie zdobył gola. Chwilę później pod bramką Martina zrobił się potworny kocioł i wydawało się, że teraz musi paść bramka. Hajnos jednak nie trafił w skaczący krążek. Przykład ze starszych wzięła młodzież, która cztery razy napędziła strachu defensywie i bramkarzowi przeciwnika. Najlepszą sytuację zmarnował Batkiewicz (40 min), nie trafiając do pustej bramki. Wiele problemów Rovnianek miał ze strzałem Jakesa w 38 minucie. Nowy nabytek "Szarotek" zaprezentował dobre rzemiosło. Twardy w obronie, potrafi się włączyć do akcji zaczepnych, dobrze rozegrać krążek i soczyście uderzyć.
W ostatniej tercji Podhale nadal dążyło do zmiany rezultatu, ale bezskutecznie. Kilka razy wydawało się, że krążek musi wpaść do siatki. Wpadł, ale do świątyni strzeżonej przez Zborowskiego. Słowacy udzielili góralom lekcje skuteczności.
- Od początku brakowało naszym akcjom przyspieszenia – mówi trener Zdislav Tabara. – Graliśmy jednostajnym tempem. Rywal zagęścił środkową strefę i mieliśmy problemy z zawiązywaniem akcji ofensywnych Brakowało nam też spokoju pod bramką. W drugiej tercji zagraliśmy troszkę lepiej, ale znowu mieliśmy problemy z wykańczaniem akcji. Brakowało dokładności w strzałach i w ostatnim podaniu. Mimo, iż ostatnią odsłonę przegraliśmy najwyżej, to zagraliśmy najlepiej. Była odpowiednia szybkość, więc i sytuacje mnożyły się pod bramką przeciwnika. Nie potrafiliśmy jednak wielu doskonałych okazji zamienić na gola. Skuteczność to w tej chwili nasz największy problem. Jeśli z wielu sytuacji nie potrafimy zdobyć gola, to w nasze szeregi wkrada się nerwowość i "zabawa" kończy się tak jak dzisiaj.
SSA Wojas Podhale Nowy Targ – MHC Martiner Martin 0:4 (0:1, 0:1, 0:2)
0:1 – Beutel – Zetik (17:37 w przewadze),
0:2 – Beutel – Zachar (24:48),
0:3 – Ihnaczak – Ratveisky – Kolożvary (46:21 w przewadze),
0:4 – Zetik (47:02).
Sędziowali: Kępa i Rokicki z Nowego Targu.
Kary: 16 – 12 min.
Widzów: 500.
PODHALE: Zbrowski; Jakes (2) – Gil, Sroka – Łabuz, Wilczek (4) – Kolasa, Zamojski (20 – Dutka; Kacir (2) – Hajnos – Różański, Malinowski (2) – Ćwikła (2) – Biela, Zubek (2) – Jastrzębski – Batkiewicz, Łyszczarczyk – Moskal – Podlipni. Trener Zdislav Tabara.
MARTIN: Rovnianek – Kolba – Ratveisky, Konopka (4) – Augusta, Frhan – Boehme, Sadlon (2) – Psenka (4); Kolożvary – Kuric – Ihnaczak, Zetik – Zsachar – Beutel (2), Tabaczek – Zagora – Bokrosz, Bartek – Poles – Smrek. Trener: Milan Janczuszka.
Gazeta Krakowska | Autor: Stefan Leśniowski