Co robi napastnik w dniu swoich 27 urodzin? Najpierw strzela gola, a potem szuka sklepu z... piwem. Leszek Laszkiewicz wywiazał się ze swoich obowiązków należycie. Najpierw w meczu sparingowym wpisał się na listę strzelców i dwa razy zaliczył asysty przy golach kolegów, a po zakończeniu spotkania wygranego przez Cracovię 6:1 z młodzieżową reprezentacją Polski trafił do najbliższego sklepu przetartym szlakiem z sezonu 2003/2004 kiedy to grał i mieszkał w Oświęcimiu.

Zdjęcie Dorota Dusik
Leszek Laszkiewicz w barwach Cracovii był najlepszym zawodnikiem czwartkowego meczu
- Co z okiem?
- Prostuję - wyjaśnił Leszek Laszkiewicz. - To nie było uderzenie w oko. Podczas sparingu z GKS Tychy w Krakowie dostałem kijem w krtań. Zatkało mnie. Przez chwilę nie potrafiłem złapać oddechu, ale szybko wszystko wróciło do normy i grałem przecież dalej w tym meczu z tyszanami, a później normalnie trenowałem i bez żadnego problemu przystąpiłem do gry z młodzieżówką.
- Trener mówił, że mieliście nie kiwać w tercji obronnej rywali tylko grać podaniami do lepiej ustawionego partnera i dużo strzelać. Jak wykonaliście założenia taktyczne?
- Bywało różnie. Na pewno dużo strzelaliśmy, ale gorzej było z celnością.Do sezonu jeszcze zostało trochę czasu i wiemy nad czym pracować. Nie ma też co ukrywać tego, że jesteśmy w trakcie mocnych obciążeń. Dwa razy dziennie jedziemy na pełnych obrotach. W czwarteko rano trener też nie pomyślał nawet o lżejszym treningutylko ostro nas pogonił, a do popołudniowego meczuprzystąpiliśmy z marszu. Czasem trochę pociągnęliśmy z krążkiem przez kawałek tafli, ale przecież to jest takie przyjemne.
- Atak Sarnik - Słaboń - Laszkiewicz z obrońcami Piotrowski - Dulęba to reprezentacyjna formacja. Rozumiecie się już bez słów?
- W tym ataku, który Piotrek Sarnik z Damianem Słaboniem tworzą duet od wielu lat ja jestem nowym ogniwem. Do tej pory nie grywaliśmy razem, chociaż oczywiście już występowaliśmy w tym samym zespole ligowym i reprezentacyjnym. Potrzebujemy więc trochę czasu na dotarcie. W meczu z GKS Tychy mieliśmy przewagę, potrafiliśmy zakotłować w tercji obronnej rywali, ale nie zdołaliśmy zdobyć gola. Naprawdę po meczu byłem mocno zaskoczony, że po takiej grze schodzimy z tafli pokonani. To był najlepszy dowód na to, że musimy jeszcze popracować nad doszlifowaniem wspólnych zagrywek. Z młodzieżówką było już lepiej, strzelaliśmy celniej, zdobywaliśmy gole. Myślę, że z meczu na mecz powinno być lepiej.
A my życzymy (skoro urodziny, to w ramach życzeń urodzionowych)zawodnikowi grającemu w Cracovii na sparingach z numerem 16, żeby kontuzje go omijały, a jego strzały nie omijały bramek rywali.
Czytaj także: