Drugie spotkanie finałowe Młodzieżowej Hokej Ligi nie przyniosło rozstrzygnięcia, bowiem UHT Sabers Oświęcim zdołało wyrównać stan rywalizacji, pokonując Naprzód Janów Katowice 4:1. Jak to starcie podsumował Szymon Fus?
HOKEJ.NET: – Udało wam się zrehabilitować za porażkę w Katowicach. O to za pewne chodziło, ale jak byś podsumował to spotkanie?
Szymon Fus: – Rozkładając je na czynniki pierwsze, powiem tak: pierwsza tercja bardzo dobra, nasze tempo, dwie wykorzystane przewagi, dobry wynik do szatni. Potem nasza gra stała się nieco chaotyczna, daliśmy się prowokować drużynie z Katowic i to oni tę odsłonę wygrali. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że trzecią tercję bezwzględnie musimy wygrać i dociągnąć to do końca. Jak powiedzieliśmy, tak zrobiliśmy.
A jak byś porównał to spotkanie do środowego? Czy to były zupełnie inne mecze?
– Przede wszystkim graliśmy w domu, a mamy tu świetnych kibiców, widać było, że nas dopingowali. Nasz lód, nasze bandy, nasze pleksy i to zaowocowało w dzisiejszym spotkaniu.
Dziś było sporo emocji na lodzie, dużo twardych starć, ale to kwintesencja finału.
– Mam tu odrębne zdanie – finał play-offów, więc musi być twardo, musi być ostro, musi być prowokacja.
Dobrze dziś graliście w przewagach, dwie wasze bramki padły właśnie w czasie takiego elementu gry. Chyba dużo to trenujecie?
– Tak, dużo pracowaliśmy nad przewagami, dużo nam trener podpowiadał gdzie szukać okazji, kiedy strzelać i to zaowocowało dwiema bramkami w przewadze.
Rozmawiał: Mikołaj Hoder
Czytaj także: