Przed nami to, co hokejowi kibice lubią najbardziej. W piątek rozpoczyna się faza play-off, więc postanowiliśmy oddać głos ekspertom. Poprosiliśmy ich o ocenę sezonu zasadniczego. Kto w nim zaskoczył a kto zawiódł? Oceniamy również pary ćwierćfinałowe i wspólnie z naszymi gośćmi oceniamy mocne strony wszystkich zespołów.
Patryk Krężołek, Daniel Olsson Trkulja i Patryk Wronka wygrali dwie najważniejsze klasyfikacje. Jesteś tym faktem zaskoczony?
Grzegorz Piekarski (były obrońca m.in. Unii Oświęcim, Comarch Cracovii, JKH GKS Jastrzębie):
– Patryk Wronka przyzwyczaił nas, że od lat zawsze był jednym z najlepszych punktujących zawodników naszej ligi, więc tym faktem nie jestem zaskoczony. Tym bardziej że wygrał tę klasyfikację trzeci raz z rzędu. Na uznanie należy fakt, że dokonał tego w drużynie, która zakończyła sezon zasadniczy na siódmym miejscu, więc w jakimś stopniu borykała się z pewnymi problemami natury pozasportowej. Kolejnym argumentem który, należy tu przytoczyć to fakt, że ze 136 goli strzelonych przez drużynę z Podhala aż 56 wypracował Patryk. Te liczby potwierdzają, jak wartościowym zawodnikiem jest "Wronczes". Zawodnik nieobliczalny, nie tylko gra skutecznie, ale również efektownie dla oka. Z wielką przyjemnością ogląda się z jaką lekkością przychodzą mu te liczby.
Jeśli chodzi o Daniela Olssona Trkulję, to nie jestem zaskoczony, bo rolą obcokrajowców jest to, aby podnosić poziom naszej ligi. Powinnością jest to, aby obcokrajowcy znajdowali się na szczytach klasyfikacji indywidualnych. Nie zmienia to faktu, że ten zawodnik posiada instynkt strzelecki. Aczkolwiek trzeba zaznaczyć w tym miejscu, że obok siebie ma na lodzie również ciekawych zawodników, którzy ułatwiają mu te zdobycz.
Z tej trójki jestem zaskoczony - w pozytywnym tego słowa znaczeniu - wynikiem strzeleckim Patryka Krężołka. Nie dlatego, iż nie cenię sobie jego umiejętności, wręcz przeciwnie. Zaskoczony jestem faktem, że strzelił aż 22 goli będąc zawodnikiem przedostatniej drużyny w lidze. A to zasługuje na ogromny szacunek i uznanie. Jestem przekonany, iż po sezonie zgłoszą się po jego angaż czołowe kluby.
Jarosław Rzeszutko (były napastnik m.in. Stoczniowca Gdańsk, GKS Tychy, Unii Oświęcim):
– Jeśli chodzi o Patryka Wronka to absolutnie nie. Od wielu lat potwierdza, że w naszej lidze należy do najproduktywniejszych zawodników niezależnie od tego, w jakim klubie gra. W tym roku został liderem ofensywnym Podhala i wywiązał się w tej roli bardzo dobrze.
Daniel Olsson Trkulja posiada duże doświadczenie ze szwedzkiej SHL i można było oczekiwać, że będzie dużym wzmocnieniem Unii Oświęcim. Ogólnie uważam, że obcokrajowcy powinni robić różnice w każdym klubie. W innym przypadku lepiej postawić na młodych Polaków, którzy przy odpowiednim wsparciu i przy dobrym trenerze mogą szybko stać się ważnymi ogniwami w klubach, a później też w reprezentacji, w której w niedalekiej przyszłości będzie musiała nastąpić zmiana pokoleniowa.
Natomiast o Patryku Krężołku wiedzieliśmy, że jest bardzo dobrym napastnikiem i potrzebuje więcej minut na lodzie. Te znalazł w Zagłębiu i pokazał się w najlepszej możliwej strony, strzelając najwięcej bramek w sezonie regularnym, chociaż ciężko przed sezonem było przewidzieć aż tak dobrą dyspozycje.
Krzysztof Zapała (były napastnik m.in. Podhala Nowy Targ, STS Sanok):
– Patrykiem Wronką nie jestem zaskoczony, Krężołkiem już tak, to duży pozytyw. Widać, że gra w ciut słabszej drużynie otworzyła szerszą perspektywę do bycia liderem w drużynie. To dobry moment dla tego zawodnika, bo jeśli może robić takie liczby w Sosnowcu, to może takie liczby robić w innych klubach.
Przemysław Odrobny (były bramkarz m.in. Podhala Nowy Targ, STS Sanok, JKH GKS Jastrzębia):
– Patryk Wronka wygrał klasyfikację asyst, miał ich w sezonie regularnym 37, do tego 19 goli, więc w sumie ma na koncie 56 punktów. W klasyfikacji kanadyjskiej zostawił wszystkich daleko w tyle. Drugi za nim Olsson ma 9 oczek mniej. Wronka to moim zdaniem jeden z obecnie najlepszych polskich napastników, więc jego pierwsze miejsce mnie w ogóle nie zaskakuje. Nietypowy, filigranowy napastnik obdarzony świetną techniką kija, umiejący znaleźć się na dobrej pozycji, świetnie obsługujący swoich kolegów, co widać właśnie w tej ilości asyst. Jeśli chodzi o Olssona to na początku sezonu chyba nikt by nie obstawiał, że zajmie drugie miejsce w klasyfikacji kanadyjskiej i może właśnie niesłusznie, bo jest to zawodnik bardzo klasowy, który większość swojej dotychczasowej kariery spędził w Szwecji, w tym grając na tamtejszym najwyższym poziomie ligowym, dobrze szło mu też w Norwegii i Danii, więc jak pojawił się w Oświęcimiu to słusznie przymierzany był do roli lidera drużyny. On i Patryk Krężołek zdobyli w sezonie tyle samo goli, jest przy tym zawodnikiem dobrze zbalansowanym, nie tylko szuka kolegów, ale też sam przejmuje inicjatywę. Pewnym zaskoczeniem dla mnie jest wynik Patryka Krężołka. Cieszy mnie on, bo jest to bardzo dobry, młody zawodnik, który w Sosnowcu znalazł swoją rolę, co świetnie wykorzystał.
Którzy napastnicy - według Ciebie zasłużyli jeszcze na kilka ciepłych słów?
Grzegorz Piekarski (były obrońca m.in. Unii Oświęcim, Comarch Cracovii, JKH GKS Jastrzębie):
– Chyba nie będzie odkrywcze, jeżeli wyminie tutaj Alana Łyszczarczyka. Myślę, że gdyby z końcówki sezonu nie wyeliminowała go kontuzjam to Patrykiem Wronka walczyliby do ostatniego meczu o miano króla klasyfikacji kanadyjskiej. Pomimo iż Alan opuścił 11 meczów, to zajął trzecie miejsce w punktacji kanadyjskiej i z pierwszej trójki może się pochwalić najlepszą średnią zdobytych punktów z wynikiem 1,55. A to wynik imponujący.
W dużej mierze końcowy sukces tyszan będzie zależał właśnie od jego dyspozycji. Ciężko się gra z taką odpowiedzialnością a mimo wszystko Alan wywiązuje się ze swojej roli znakomicie.
Jarosław Rzeszutko (były napastnik m.in. Stoczniowca Gdańsk, GKS Tychy, Unii Oświęcim):
– Sporo napastników pokazało się z dobrej strony i co cieszy w tej grupie są też Polacy, co w perspektywie Mistrzostw Świata Elity jest dobrą wiadomością. Głównym napastnikiem, który zasługuje na wyróżnienie jest Alan Łyszczarczyk, który gdyby nie kontuzja pod koniec sezonu do końca stoczyłby bój z Patrykiem Wronką o miano najlepiej punktującego zawodnika. Alan posiada duży wpływ na ofensywę trójkolorowych, co widać było szczególnie podczas jego nieobecności. Jeśli jestem już przy GKS-ie Tychy to nie sposób wspomnieć również o Filipie Komorskim, który okazał się świetnym egzekutorem i potrafił upolować kilka „wielosztuk” oraz Bartłomieju Jeziorskim, który staje się jednym z liderów zarówno w klubie, jak i reprezentacji. Kolejnymi zawodnikami są też Dominik Paś oraz Filip Wielkiewicz, który widać dużo zyskał przy Patryku Wronce. Jeśli chodzi o obcokrajowców wyróżniłbym Joonę Monto, Erika Ahopelto, czy bardzo doświadczonego, ale ciągle utrzymującego wysoka dyspozycję Rastislava Špirko.
Krzysztof Zapała (były napastnik m.in. Podhala Nowy Targ, STS Sanok):
– Trzech Finów z Oświęcimia to atak, który śmiało można wyróżnić. Z napastników Marcin Kolusz, bo powrót do ataku to już dla niemłodego zawodnika nie jest żadną przeszkodą. Mało tego świetnie gra, aczkolwiek moim zdaniem w ataku jest troszkę trudniej, więc pełen szacunek.
Przemysław Odrobny (były bramkarz m.in. Podhala Nowy Targ, STS Sanok, JKH GKS Jastrzębia):
– Jeszcze kilku napastników zasłużyło na kilka ciepłych słów. Nie można zapominać o Filipie Komorskim, który w tym sezonie zdobył 32 punkty. Jest to bardzo niestandardowy zawodnik, który potrafi zdobyć bramkę w najważniejszym momencie, dysponuje kąśliwym strzałem, który sprawia bramkarzowi niemałe trudności. Pamiętajmy też o bardzo doświadczonym zawodniku, Grzegorzu Pasiucie. Na jego koncie również są po tym sezonie 32 oczka. Moim zdaniem jest to obecnie najlepszy center polskiej ligi, najbardziej spokojny, zrównoważony, potrafiący ustawić grę na lodzie. Wyróżniłbym też Filipa Wielkiewicza, który zdobył w tym sezonie 30 punktów, zaskoczył wszystkich świetnym golem w stylu lacrosse. To chyba najbardziej nieobliczalny zawodnik w polskiej lidze, który miał kilka przerw w grze, ale zawsze, gdy wraca, świetnie się odnajduje. Warto też pamiętać o Maćku Urbanowiczu, kapitanie JKH, wychowanku Stoczniowca, twardym, nieustępliwym zawodniku, świetnie zarządzającym swoją drużyną.
Sporo mówi się o tym, że klasowy bramkarz to 50 procent zespołu, a może nawet więcej. Którzy z bramkarzy zrobili na Tobie dobre wrażenie i dlaczego?
Grzegorz Piekarski (były obrońca m.in. Unii Oświęcim, Comarch Cracovii, JKH GKS Jastrzębie):
– Tomáš Fučík w sezonie regularnym ma najlepszy procent obrobionych strzałów z wynikiem 93,1%. Wynik znakomity i w dużej mierze to dzięki jego podstawie tyszanie mieli najmniej straconych goli, czyli 92. Jeżeli Tomáš będzie bronił z skutecznością zbliżoną w fazie play-off, to będzie to duży argument aby wskazać drużynę z Tychów jako głównego faworyta do złota. Przecież niezaprzeczalnym faktem jest, że w play off najważniejszym ogniwem drużyny jest bramkarz, co przez lata udowadniał John Murray.
Jarosław Rzeszutko (były napastnik m.in. Stoczniowca Gdańsk, GKS Tychy, Unii Oświęcim):
– Z bramkarzy od lat jestem fanem Johna Murraya i jego umiejętności gry szczególnie pod dużą presją. Potrafi tym dać dużo spokoju zawodnikom z pola, którzy mają pewność, że z tylu jest wszystko pod kontrolą. Ciekaw jest, czy jego seria nieprzegranej rundy play-off w polskiej lidze będzie dalej trwała. Na wyróżnienie na pewno zasługuje też Tomáš Fučík, który jest uzupełnieniem niesamowicie skutecznego gry w destrukcji tyszan. W tym sezonie jest spokojniejszy w bramce, co również przekłada się na grę obrońców.
Krzysztof Zapała (były napastnik m.in. Podhala Nowy Targ, STS Sanok):
– Szczerze? Nikt nie zrobił na mnie ogromnego wrażenia. Wyróżniłbym Pawła Bizuba z Nowego Targu, który po długiej walce o numer jeden w bramce zanotował kilka świetnych spotkań.
Przemysław Odrobny (były bramkarz m.in. Podhala Nowy Targ, STS Sanok, JKH GKS Jastrzębia):
– 50% to minimum. Każdą poważną drużynę buduje się od tyłu, od bramkarza, potem od obrońców i na końcu napastników. Kilku bramkarzy zrobiło na mnie duże wrażenie, kilku było zaskoczeniem i w ogóle nie spełnili pokładanych w nich nadziei. Najbardziej wyrównanym bramkarzem, na przestrzeni całego sezonu, był mający 92% skuteczności John Murray. To bramkarz z ogromnym doświadczeniem, który z sezonu na sezon prezentuje równą formę, a to jest bardzo ważne i świadczy u kunszcie. Nie można zapomnieć o Tomaszu Fučíku, który wygrał bramkarską klasyfikację ze skutecznością na poziomie ponad 93%, ale ten wynik to również dobrej gry tyskich obrońców. Chcę jeszcze wyróżnić trzeciego bramkarza, przedstawiciela młodszego pokolenia, który co prawda rozegrał tylko 9 meczów, w których popisał się skutecznością na poziomie 90% - Mikołaja Szczepkowskiego, wychowanka Stoczniowca, swego czasu również mój wychowanek z campów i treningów klubowych. To młody bramkarz, więc jego forma się wahała, ale kilka razy zaskoczył przeciwnika swoją postawą i pomagał Sosnowcowi punktować. Przyznaję też wyróżnienie Maciejowi Miarce, również bramkarzowi młodego pokolenia, ze skutecznością oscylującą na poziomie 90%.
Gra którego z obrońców najmocniej przypadła Ci do gustu?
Grzegorz Piekarski (były obrońca m.in. Unii Oświęcim, Comarch Cracovii, JKH GKS Jastrzębie):
– Jest kilku ciekawych obrońców w naszej lidze, ale jeżeli mam wymienić jednego to bezapelacyjnie wskazuje tu na obrońcę GKS-u Katowice Santeriego Koponena. Pomijając, że zgromadził kapitalne liczby i obok Kallego Valtoli został najproduktywniejszym obrońcą ligi z 12 golami i 17 asystami, ale również miał najlepszą statystykę plus/minus z wynikiem +27.
Oczywiście liczby nie kłamią, ale najbardziej podoba mi się, iż pomimo skromnych warunków fizycznych jak na obrońcę, bo mierzy zaledwie 174 cm wzrostu, jest charakternym typem obrońcy, który potrafi zagrać twardo na bandach. Ponadto świetnie czyta grę, imponuje techniką jazdy na łyżwach i co najważniejsze w większości wygrywa swoje pojedynki 1 na 1. W zasadzie ciężko znaleźć jakieś słabe strony w jego grze. Kapitalny obrońca.
Jarosław Rzeszutko (były napastnik m.in. Stoczniowca Gdańsk, GKS Tychy, Unii Oświęcim):
– W obronie od początku sezonu duża jakość pokazywał Santeri Koponen i takich obcokrajowców chciałbym widzieć w klubach THL. Spokój w destrukcji, umiejętność rozpoczęcia akcji ofensywnej, jazda na łyżwach czy produktywna gra w przewadze to jego duże atuty. Kalle Valtola nie schodzi z poziomu gry z poprzedniego sezonu i jest ważna postacią w Unii Oświęcim. Natomiast duże wrażenie na mnie zrobił Alexander Younan i udowodnił to grając w Cracovii, gdzie z miejsca stał się jej liderem.
Krzysztof Zapała (były napastnik m.in. Podhala Nowy Targ, STS Sanok):
– Tutaj na wyróżnienie w moich oczach zasługuje najlepiej punktujący Polak z defensorów, czyli Oskar Jaśkiewicz. Cały czas robi postępy. Wywalczył pierwszą piątkę w GKS-ie i jest mocnym punktem reprezentacji. Jego kariera stabilnie idzie do przodu.
Przemysław Odrobny (były bramkarz m.in. Podhala Nowy Targ, STS Sanok, JKH GKS Jastrzębia):
– Jeśli chodzi o grę ofensywną obrońców to nie ma ukrywać – Unia Oświęcim ma dwóch świetnie punktujących obrońców, którzy w 40 meczach zdobyli po 29 punktów – Kalle Valtola i Carl Ackered. Nie można nie wspomnieć obrońcy GKS Katowice, Santeri Koponena. Ta trójka to moim zdaniem najbardziej ofensywni obrońcy w lidze. Nie zapominajmy jednak, że obrońcy są jednak przede wszystkim od bronienia. Mamy obrońców, którzy świetnie blokują strzały i przyczyniają się do tego, że ich drużyny wygrywają mecze. Mam tu na myśli m.in. Macieja Kruczka, Patryka Wajdę, Arkadiusza Kosteckiego, czy Jakub Wanacki.
Czy ktoś Cię zaskoczył, a na kim się w pewien sposób zawiodłeś?
Grzegorz Piekarski (były obrońca m.in. Unii Oświęcim, Comarch Cracovii, JKH GKS Jastrzębie):
– Trochę się powtórzę, że ciężko mówić o zaskoczeniu analizując grę obcokrajowców, ponieważ dochodzi do pewnych anomalii, że mówimy o grze zawodników odpowiedzialnych za podnoszenie poziomu naszej ligi, odpowiedzialnych za wynik poszczególnych drużyn, a mówimy tu w kontekście „zaskoczenia”? Jeżeli chcemy gonić świat, który nam ucieka to muszą być to obcokrajowcy którzy nie są uzupełnieniem składu, ale wartością dodaną. Czy tak jest w naszej lidze? To temat to szerszej analizy, aczkolwiek oczywiście mamy w naszej lidze naprawdę wartościowych obcokrajowców. Na pewno zaskoczeniem jest fakt, że Patryk Krężołek grając w ósmej drużynie ligi strzelił najwięcej bramek. Patryk Wronka grając w siódmej drużynie został najlepiej punktującym zawodnikiem ligi. Zaskoczeniem jest fakt, iż Alan Łyszczarczyk omijając 11 meczów w sezonie ma lepszą średnią zdobytych punktów na mecz niż ośmiu obcokrajowców z pierwszej dziesiątki najskuteczniejszych zawodników ligi. Również zaskoczeniem jest iż 40-letni Rastislav Špirko z JKH GKS Jastrzębie jest czwartym najlepiej punktującym zawodnikiem ligi w sezonie zasadniczym.
Jarosław Rzeszutko (były napastnik m.in. Stoczniowca Gdańsk, GKS Tychy, Unii Oświęcim):
– Na plus postawa KH Energii Toruń, która zajęła piąte miejsce po sezonie regularnym. Torunianie mają patent na początki sezonów, które grają niesamowicie skutecznie, ale w tym sezonie pomimo małych kryzysów osiągnęli uważam spory sukces w sezonie regularnym.
Wspomniany wyżej Patryk Krężołek, który zmieniając otoczenie stał się liderem ofensywnym Zagłębia Sosnowiec. Filip Starzyński za postawę w ofensywie. Zawsze mówiło się tylko o jego umiejętnościach gry w destrukcji, ale w Jastrzębiu zanotował swój najlepszy sezon w THL w ofensywie.
Na minus postawa pierwszego ataku GKS Katowice. Od lat wszyscy byli przyzwyczajeni, że właśnie ten atak był najlepszy w całej lidze i pomimo bardzo dobrego składu, to oni byli najjaśniejszymi postaciami zarówno w klubie jak i całej lidze. Paradoksalnie może to się okazać plusem w dalszej części sezonu, bo przeciwnicy będą musieli być bardziej czujni na pozostałe formacje, a niewykluczone, że właśnie ten atak będzie przesądzał o wygranych.
Ósme miejsce Zagłębia Sosnowiec. Pomimo dużych zmian w klubie na przestrzeni całego sezonu udało się wyprzedzić tylko mającą duże problemy drużynę z Sanoka. Często sosnowiczanie mając prowadzenie w meczu dość szybko tracili gole i w konsekwencji punkty meczowe.
Krzysztof Zapała (były napastnik m.in. Podhala Nowy Targ, STS Sanok):
– Raczej nie miałem aż tak skonkretyzowanych oczekiwań, zawodów czy zaskoczeń indywidualnych.
Przemysław Odrobny (były bramkarz m.in. Podhala Nowy Targ, STS Sanok, JKH GKS Jastrzębia):
- Chciałbym się skupić na bramkarzach, bo jest mi ta pozycja bliska ze względu wykonywania tej pozycji. Najbardziej mnie zawiódł Kevin Lindskoug, który rozegrał 16 meczów a nie dociągnął do 90% skuteczności obron. Na obcokrajowca jest to bardzo słaby wynik. Tym bardziej nie w drużynie, która byłaby skazywana od początku sezonu na pożarcie. Gdy przychodzi do zespołu taki bramkarz i jest desygnowany jako jedyna, a nie pomaga swojej drużynie w odniesieniu sukcesu to faktycznie jest wielkim rozczarowaniem. W pewnym momencie sezonu zespół z Nowego Targu podjął dobrą decyzję o zwolnieniu tego bramkarza. Myślę, że on jest jak dla mnie największym rozczarowaniem jeżeli skupiając się na pozycji bramkarzy. Również nie trafna decyzja z Filipem Krasanovskim w Krakowie, bo tylko 89% skuteczności. To żaden piorunujący wynik. Tak samo Sami Tamminen w Sanoku, który miał tylko 88% skuteczności obron. Dla mnie to trzy największe rozczarowania tego sezonu regularnego.
Zaskoczeń raczej nie było, bo bramkarze na których barkach spoczywała odpowiedzialność i granie na pozycji pierwszego bramkarza to podjęli rękawice i wszyscy praktycznie Ci, którzy mieli zdecydować o sile zespołu typu Murray, Fučík nawet Lundin. Bramkarze spisali się ponad przeciętnie. Może małym zaskoczeniem jest Patrik Spěšný, który długo broni z bardzo dobrą skutecznością. Na pewno ciężej jest utrzymać niż dołożyć. Pokazał, że był mocnym punktem zespołu z Sosnowca.
Gra którego z zespołów najmocniej Cię rozczarowała?
Grzegorz Piekarski (były obrońca m.in. Unii Oświęcim, Comarch Cracovii, JKH GKS Jastrzębie):
– Rozczarowała to może zbyt mocne określenie, ale na pewno więcej można było oczekiwać po grze Comarch Cracovii.
Jarosław Rzeszutko (były napastnik m.in. Stoczniowca Gdańsk, GKS Tychy, Unii Oświęcim):
– Nie tyle gra, co miejsce Zagłębia. Spodziewałem się po nich nieco wyższego miejsca. Również zaskoczony byłem długą serią bez zwycięstwa Cracovii. Natomiast po ostatniej przerwie reprezentacyjnej widać, że drużyna zaczęła spisywać się lepiej i na pewno tanio skóry nie sprzeda w starciu z Unia
Krzysztof Zapała (były napastnik m.in. Podhala Nowy Targ, STS Sanok):
– Do połowy sezonu może trochę Jastrzębie. Bo to przecież zespół budowany długi czas, a jednak na „zaskoczenie” potrzebował dobrych kilka kolejek.
Przemysław Odrobny (były bramkarz m.in. Podhala Nowy Targ, STS Sanok, JKH GKS Jastrzębia):
- Myślę, że największym rozczarowaniem jest gra Comarch Cracovii. Po 40 meczach, zgromadziła 50 punktów i zajęła 6. miejsce. Drużyna posiada bodajże 17 obcokrajowców w tym dwóch bramkarzy. Zajmując takie miejsce na dziewięć drużyn, to dla mnie duże rozczarowanie. Oczywiście, jest to drużyna niezła, która momentami potrafi grać bardzo dobry hokej. Ale ta huśtawka wyników i nastrojów mimo wszystko najbardziej rozczarowuje z wszystkich zespołów. Tym bardziej, że historia tego klubu i drużyny przyzwyczaiła nas do tego, że z reguły plasuje się w czołówce tabeli i gra o najwyższe cele.
Jak ocenisz rywalizację ćwierćfinałową GKS-u Katowice z Zagłębiem Sosnowiec?
Grzegorz Piekarski (były obrońca m.in. Unii Oświęcim, Comarch Cracovii, JKH GKS Jastrzębie):
– W fazie play off nie ma łatwych meczów. I drużynę Jacka Płachty czeka ciężka przeprawa, szczególnie podczas meczu odbywających się na nowym obiekcie w Sosnowcu. Mimo wszystko dużo więcej argumentów i jakości jest w drużynie GKS-u.
Jarosław Rzeszutko (były napastnik m.in. Stoczniowca Gdańsk, GKS Tychy, Unii Oświęcim):
– W tej parze dużo będzie zależało od katowiczan. W ostatnich latach często długo się rozkręcali w fazie play-off i im dłużej trwały rozgrywki tym GKS grał lepiej. W tym upatruje szanse dla Zagłębia, które ostatnio zaczęło spisywać się nieco lepiej i na pewno będzie chciało zaskoczyć wyżej notowanego przeciwnika. Dodatkowo jest to starcie derbowe, które zawsze wywołuje dodatkowe emocje i wyzwala dodatkowe siły w zawodnikach.
Krzysztof Zapała (były napastnik m.in. Podhala Nowy Targ, STS Sanok):
– Myślę że tu faworyt nie będzie miał większych problemów. Aczkolwiek z punktu widzenia Sosnowca, to szansa, bo nie są „chłopcami do bicia”. GKS Katowice nie prezentuje aż tak wysokiej formy, jak w poprzednich latach.
Przemysław Odrobny (były bramkarz m.in. Podhala Nowy Targ, STS Sanok, JKH GKS Jastrzębia):
– Dla mnie, bezapelacyjnie, jest jeden zwycięzca tej rywalizacji – GKS Katowice. Obydwie drużyny mają świetnych bramkarzy, którzy swoimi występami i statystykami regularnie udowadniają, że są, zwłaszcza John Murray, na bardzo dobrym poziomie, ale obstawiałbym wynik 4-1. Jeśli Sosnowiec wywalczy jedno zwycięstwo w tej rywalizacji, to będzie to dobry wynik, chociaż nie można oczywiście zapominać o najlepszym, ex aequo, strzelcu polskiej ligi, Patryku Krężołku – potencjał drużyny z Zagłębia może drzemać właśnie w nim. Jeżeli utrzyma wysoką strzelecką formę, a koledzy z formacji będą go nadal tak dobrze obsługiwać jak teraz, to z pewnością będzie zagrożeniem. Podobnie dobra dyspozycja Patryka Spěšnego, która może skuteczni blokować ofensywę katowiczan. Będą to jednak, w moim odczuciu, jedynie niewielkie przeszkody dla GieKSy, którzy poradzą sobie z przeciwnikiem bez większych problemów.
Druga para to ćwierćfinał pomiędzy Re-Plast Unią Oświęcim a Comarch Cracovią. Czy dobrze wybrali oświęcimianie rywala?
Grzegorz Piekarski (były obrońca m.in. Unii Oświęcim, Comarch Cracovii, JKH GKS Jastrzębie):
– Taką decyzję podjął sztab szkoleniowy i musiał tę decyzję dobrze przeanalizować. Czas pokaże czy ta decyzja była poprawna. W mojej opinii, jeżeli podopieczni Nika Zupančiča zagrają na swoim poziomie, to powinni bez większych problemów awansować do półfinału.
Jarosław Rzeszutko (były napastnik m.in. Stoczniowca Gdańsk, GKS Tychy, Unii Oświęcim):
– Po raz pierwszy mamy do czynienia z wyłamaniem się od podstawowej drabinki play-off. Unia uważam narzuciła sobie trochę dodatkowej presji, ale na pewno decyzja była przemyślana i podejrzewam, że trenerzy mają sposób na przejście do następnej rundy. Kolejne derby tym razem Małopolski zapowiadają się naprawdę ciekawie, bo „Pasy” ostatnio prezentują się coraz lepiej.
Krzysztof Zapała (były napastnik m.in. Podhala Nowy Targ, STS Sanok):
– Trochę jestem zdziwiony tym wyborem, bo Podhale wydawało się łatwiejszym przeciwnikiem do rozpracowania niż Cracovia. Fajna sytuacja byłaby wówczas, gdyby Unia pokonała krakowian, a Podhale ograłoby GKS Tychy. Zdziwienie Oświęcimia i podejście do rywalizacji już w drugiej, ważniejszej rundzie, mógłby być mocno odczuwalne.
Przemysław Odrobny (były bramkarz m.in. Podhala Nowy Targ, STS Sanok, JKH GKS Jastrzębia):
– Ciężko powiedzieć, czy oświęcimianie dobrze wybrali rywala. Wiemy, że play-offy rządzą się swoimi prawami, i chociaż, jak już nieraz mówiłem, drużyna z Krakowa jest dla mnie największym niepozytywnym zaskoczeniem tego sezonu, to w tej fazie może być różnie. Jeżeli trener Roháček poukłada drużynę inaczej niż do tej pory, i ten wielki zaciąg obcokrajowców zacznie w końcu grać do jednej bramki, to może być to bardzo ciekawa rywalizacja. W tej parze obstawiałbym wynik 4-2 dla Oświęcimia, jednej z najbardziej kompletnych i poukładanych drużyn w tym sezonie. Zobaczymy jak w play-offach będzie wyglądała ich forma, ale mają wyborną obronę i ogromną siłę rażenia w ataku, więc finałowy rezultat może być, według mnie, tylko jeden.
Trzecią parą ćwierćfinałową jest GKS Tychy z PZU Podhale Nowy Targ. Czy jest szansa na niespodziankę?
Grzegorz Piekarski (były obrońca m.in. Unii Oświęcim, Comarch Cracovii, JKH GKS Jastrzębie):
– Ciekawa para, przypominają się zacięte mecze z fazy play-off pomiędzy tymi drużynami sprzed kilku lat. Czy będzie podobnie w tym sezonie? Trudno powiedzieć, bo obie drużyny dzieli pewna jakość na poszczególnych pozycjach. Obawiam się, że wyśmienity Patryk Wronka, skuteczny i waleczny Bartłomiej Neupauer, wracający po kontuzji Damian Kapica i Andrej Themár, duet Michael Cichy-Alexander Szczechura to może być za mało na bardzo wymagającą tyską drużynę która już w tym sezonie zdobyła Superpuchar i Puchar Polski. Z pewnością ma wielki apetyt na potrójną koronę. To drużyna, która w swoich szeregach ma bardzo dobrych zawodników tworzących kolektyw, którym wygrywa się serię play-off. Tyszanie mają w swoim składzie świetnego bramkarza i najbardziej kreatywnego zawodnika naszej ligi Alana Łyszczarczyka.
Jarosław Rzeszutko (były napastnik m.in. Stoczniowca Gdańsk, GKS Tychy, Unii Oświęcim):
– Uważam, że w tej parze na papierze tyszanie są zdecydowanym faworytem, ale w Podhalu wszyscy zawodnicy powinni być już zdrowi i gotowi na play-off. Jeżeli bramkarz im pomoże, mogą postarać się o maksymalne wydłużenie tej serii. Potencjał w ataku nowotarżanie mają bardzo duży, ale muszą zagrać bardzo konsekwentnie w obronie. W GKS-ie na pewno w meczach z Podhalem dobrze czuł się Filip Komorski strzelając im dużo goli a Alan będzie grał praktycznie w domu i na pewno będzie też chciał się zaprezentować jak najlepiej.
Krzysztof Zapała (były napastnik m.in. Podhala Nowy Targ, STS Sanok):
– Wydaje mi się że nie, aczkolwiek będę kibicował „Szarotkom”.
Przemysław Odrobny (były bramkarz m.in. Podhala Nowy Targ, STS Sanok, JKH GKS Jastrzębia):
– Tu, teoretycznie, można byłoby spodziewać się najbardziej wyrównanej walki. Oczywiście, bilans meczów sezonu zasadniczego jest zdecydowanie lepszy dla GKSu. Myślę, że tu jest największy znak zapytania, aczkolwiek próbując przewidzieć wynik tej realizacji, skłoniłbym się do podobnego wyniku, co w przypadku rywalizacji Oświęcimia i Cracovii, czyli 4-2 dla Tychów. Nowy Targ jest w tym sezonie bardzo chimeryczny, raz gra bardzo dobrze, a momentami kompletnie im się nie układa i wyniki ich meczów potrafią być bardzo zaskakujące. Jeżeli Komorski nadal będzie w takiej formie jak podczas ostatniego spotkania tych dwóch klubów, to Podhale będzie miało twardy orzech do zgryzienia. Tychy dłużej wytrzymują ciśnienie, dłużej trzymają się swojej taktyki, idą do celu, mają w składzie wielu bardzo dobrych napastników, w tym kilku takich, którzy nie odpalili jeszcze tak, jakby mogli , jak na przykład Mroczkowski, mają też świetnych obrońców, chociażby Ciurę, a ich bramki strzeże Fučík, który – jeśli utrzyma formę z sezonu zasadniczego – będzie ciężki do złamania.
Ostatnia para to JKH GKS Jastrzębie z KH Energą Toruń. Gospodarze są murowanym faworytem?
Grzegorz Piekarski (były obrońca m.in. Unii Oświęcim, Comarch Cracovii, JKH GKS Jastrzębie):
– Tak, drużyna Róberta Kalábera jest faworytem w tej rywalizacji. Końcówka sezonu zasadniczego tylko to potwierdziła. W tym sezonie wydaje nie, że drużyna z Jastrzębia ma lepszych obcokrajowców, świetnie wkomponował się Marcin Kolusz, Patryk Wajda, Emil Bagin i Filip Starzyński. W dalszym ciągu kapitalną pracę dla drużyny na lodzie i po za nim wykonuje Maciek Urbanowicz. W końcu drużyna JKH ma lidera w postaci Rastislava Špirko. Fajnie rozłożone zostały role poszczególnych zawodników. Podsumowując myślę, że ta drużyna może w tym sezonie pokrzyżować plany drużyn aspirujących do medali.
Jarosław Rzeszutko (były napastnik m.in. Stoczniowca Gdańsk, GKS Tychy, Unii Oświęcim):
– Ciężko mówić o murowanym faworycie w fazie play-off, ale oczywiście Jastrzębie wydaje się być lepszą drużyna, ale to wszystko trzeba pokazać na lodzie. Drużyna z Torunia często niedoceniana potrafiła zająć wysokie piąte miejsce i nie można ich lekceważyć bo posiadając bardzo wyrównany skład mogą postarać się o niespodziankę. Trzeba pamiętać, że dwa sezony temu JKH wygrało z Toruniem dopiero w siódmym meczu również w na tym samym etapie. Natomiast gra Jastrzębia po nierównym początku sezonu ustabilizowała się na wysokim poziomie i jeżeli podtrzymają taką dyspozycję, to powinni zameldować się w półfinale.
Krzysztof Zapała (były napastnik m.in. Podhala Nowy Targ, STS Sanok):
– Toruń bodajże dwa lata temu miał siódmy mecz z Jastrzębiem i wygrał go o włos. To na pewno będzie kontynuacja tej rywalizacji, a więc może być ciekawie.
Przemysław Odrobny (były bramkarz m.in. Podhala Nowy Targ, STS Sanok, JKH GKS Jastrzębia):
– To może być najdziwniejsza para tego play-offu. W sezonie zasadniczym dzieliło ich około dwudziestu punktów w tabeli, oczywiście na korzyść Jastrzębia, ale kiedy Toruń nieoczekiwanie wygrywał z silniejszymi drużynami to nieraz mówiło się, że może to być czarny koń tegorocznych rozgrywek. Jeżeli miałbym obstawiać, to bez powiedziałbym, że tę rywalizację wygra Jastrzębie. Zawsze patrzę na kluby od strony formacji obronnych i JKH jest pierwszą, albo drugą najlepiej defensywnie ustawioną drużyną w lidze. Mają też Macieja Miarkę, bardzo dobrego bramkarza młodego pokolenia, dlatego uważam, że ekipie z Torunia będzie bardzo ciężko zdobyć jedną, czy dwie bramki w każdym meczu. Oczywiście, czarny koń może w nieoczekiwanym momencie ugryźć, więc obstawiam, że Jastrzębie owszem, wygra tę rywalizację, ale po ciężkim boju. 4-2, może 4-3, bo trzeba też pamiętać, że na Tor-Torze gra się ciężko.
Czytaj także: