W dzisiejszym spotkaniu Tyszanie przystąpili do spotkania z Podhalem Nowy Targ z wielkim animuszem. Po nieudanych meczach, na swoim lodowisku chcieli się zrehabilitować tyskiej publiczności. Goście natomiast wystąpili, tak jak to było przewidywane, bez bramkarza Davida Lemanowicza, który udał się za ocean.
Cały mecz przebiegał pod dyktando gospodarzy. Już w dziewiętnastej sekundzie strzałem z niebieskiej linii Tomasza Rajskiego mógł zaskoczyć Sebastian Gonera. Minutę później świetną okazję na strzelenie gola miał Artur Ślusarczyk, którego znakomicie obsłużył Michał Belica. Druga piątka tyska rozgrywała w dniu dzisiejszym naprawdę dobre spotkanie. Co nie udało się Arturowi Ślusarczykowi udało się minutę później Michałowi Woźnicy, który strzela pierwszą bramkę dal GKS Tychy. Kolejny atak Tyszan – Bagiński wyłuskuje krążek w tercji obronnej gości, mija obrońców lecz tym razem Tomasz Rajski jest na posterunku. W trzeciej minucie pierwszej tercji karę za atak kijem oburącz otrzymuje Mateusz Malinowski lecz gospodarze nie potrafią wykorzystać przewagi. Na kolejnego gola kibice musieli czekać do ósmej minuty. Następna dobra akcja drugiej formacji tyskiej i Michał Woźnica po sprytnym podaniu łyżwą Michała Belicy po raz drugi umieszcza krążek w bramce .Gdy na ławce kar przebywa Rafał Sroka gospodarze automatycznie zakładają zamek, lecz nie potrafią wykorzystać przewagi liczebnej. Dobrą sytuację na podniesienie wyniku ma w szesnastej minucie Robin Bacul, który nie atakowany przez nikogo wyjeżdża zza bramki; w tej sytuacji dobrze broni Tomasz Rajski. Drużyna gości zdecydowanie przespała tą tercję. Stworzyła ona pierwsze zagrożenie pod bramką gospodarzy dopiero w dziewiętnastej minucie spotkania; Michał Piotrowski nie potrafił pokonać Arka Sobeckiego z bliskiej odległości.
Statystyki:
GKS Tychy: 18 strzałów na bramkę, w tym 12 celnych
Podhale Nowy Targ: 9 strzałów na bramkę, w tym 5 celnych
W trzeciej minucie drugiej odsłony zostaje nałożona kara na bramkarza gości, który wyraźnie przeszkadza jednemu z napastników gospodarzy. Dziwi zachowanie Tomasza Rajskiego; świadomy swojego faulu na jednym z zawodników gospodarzy, w momencie zasygnalizowania kary przez sędziego zjeżdża on do swojego boksu sugerując, że w tej sytuacji to on jest zawodnikiem poszkodowanym. Przez to nieodpowiedzialne zachowanie Podhale mogło stracić kolejną bramkę. Następne minuty to strzały zawodników tyskich na bramkę gości: Artur Gwiżdż i Krzysztof Śmiełowski. Po raz kolejny o sobie daje znać druga formacja tyska, tym razem gola z bliskiej odległości zdobywa Artur Ślusarczyk po podaniu zza bramki od Michała Belicy.. Doskonałą sytuację sam na sam z bramkarzem gospodarzy miał Jarosław Różański, dobra parada Arka Sobeckiego. W dwudziestej siódmej minucie meczu kolejnego gola dla GKS strzela Robin Bacul, pokonuje on bramkarza gości technicznym strzałem w „okienko”. Podhale gra trochę lepiej niż w pierwszej tercji lecz nie na tyle, aby odmienić losy spotkania. Dariusz Łyszczarczyk próbuje zaskoczyć bramkarza tyskiego strzałem z nadgarstka. Z ławki kar zjeżdża Krzysztof Śmiełowski, otrzymuje on dobre podanie od jednego z obrońców tyskich, lecz zostaje nieprawidłowo zatrzymywany przez Rafał Dutkę. Następuje bokserska wymiana ciosów – sędzia dyktuje karę obustronną. W dwunastej minucie drugiej tercji mocnym strzałem popisał się Wlastimil Buril lecz bramkarz drużyny gospodarzy Arek Sobecki jest na posterunku. Końcówka drugiej tercji należy zdecydowanie do Tychów. Kolejnego gola dokłada Rafał Cychowski, który pokonuje Tomasza Rajskiego mocnym strzałem po lodzie. Nienajlepsza interwencja bramkarza gości, któremu krążek przemyka pomiędzy parkanami.
Statystyki:
GKS Tychy: 24 strzały na bramkę, w tym 19 celnych
Podhale Nowy Targ: 9 strzałów na bramkę, w tym 7 celnych
Ostatnią tercję spotkania Tyszanie zaczynają z przewagą jednego zawodnika. Zamykają oni drużynę gości we własnej tercji i w trzydziestej ósmej sekundzie drugiej odsłony bramkę zdobywa Robin Bacul. Umieszcza on krążek w siatce wyjeżdżając zza bramki zaskoczonego Tomasza Rajskiego. W tym momencie jasnym stało się, że gospodarzom w tym meczu nic złego stać się nie może. Goście próbowali jeszcze odmienić losy spotkania; w szóstej minucie Arka Sobeckiego próbował zaskoczyć Marian Kacir. W odpowiedzi kolejny gol dla Tyszan, gdy na ławce kar przebywał Rafał Dutka drugą bramkę w tym spotkaniu strzela Robin Bacul. Umieszcza on krążek pod poprzeczką po dobrym podaniu kapitana tyskiej drużyny Adriana Parzyszka. Podhale dąży za wszelką cenę do zdobycia honorowego gola. Udaje im się to w trzynastej minucie trzeciej tercji. Arkadiusza Sobeckiego pokonuje Jarosław Różański, który pomimo niekorzystnego wyniku walczy do końca. Zaraz potem Nowotarżanie mają następną dobrą sytuację na strzelenie gola. Po szybkiej kontrze w tyskiej tercji obronnej znajduje się trzech napastników Podhala, niestety Dariusz Łyszczarczyk wybiera najgorsze rozwiązanie - sam strzela na bramkę Arkadiusza Sobeckiego. Z drugiej strony natomiast dobrą okazję na podniesienie wyniku miał Robin Bacul lecz po jego strzale krążek odbija bramkarz gości, a ten minimalnie mija lewy słupek bramki gości. W ostatniej minucie spotkania rozluźnieni Tyszanie dają sobie strzelić drugiego gola. Zdobywcą bramki jest po raz drugi Jarosław Różański. Mecz kończy się wynikiem 7:2 dla gospodarzy.
W dniu dzisiejszym goście nie mogli wykazać się skutecznym wykończeniem sytuacji, gdyż ich po prostu nie mieli.
Statystyki:
GKS Tychy: 13 strzałów na bramkę, w tym 2 celne
Podhale Nowy Targ: 10 strzałów na bramkę, w tym 8 celnych
Tyszanie wystąpili dziś w prawie pełnym zestawieniu. Zabrakło jedynie kontuzjowanego Jarosława Kuca.
Zawodnikami spotkana zostali:
Robin Bacul i Jarosław Różański
W pomeczowej konferencji trener gości Wiktor Pysz tłumaczył niekorzystny wynik kontuzjami oraz wyjazdem bramkarza Davida Lemanowicza. Rajski to młody bramkarz, miał dziś kilka niepewnych interwencji. Trener potwierdził, że trwają poszukiwania nowego bramkarza.
Wojciech Matczak powiedział, że dzisiejsze spotkanie z Podhalem i piątkowe spotkanie z Gdańskiem znacznie różniły się od poprzednich meczy. Tychy wychodzą z dołka, co cieszy. Weekend należy zaliczyć do udanych.
Czytaj także: