GKS Katowice pozostał jedyną niepokonaną drużyną w TAURON Hokej Lidze! Podopieczni Jacka Płachty w rozgrywanym awansem meczu 20. kolejki pokonali na własnym lodzie GKS Tychy 3:1.
Początek spotkania przebiegał na wzajemnym sprawdzaniu swojej dyspozycji przez obie strony widowiska. Żadna z drużyn nie parła do ataków, skupiając się na odpowiedzialnym rozegraniu krążka.
Przygotowanie do spotkania Tomáša Fučíka sprawdził Aleski Varttinen dobrymi próbami z nadgarstka.
Mecz przebiegał w nieco szarpanym rytmie, dlatego też nie obserwowaliśmy długiego posiadania krążka. W pierwszej odsłonie każda z drużyn otrzymała możliwość gry w przewadze. W tym elemencie lepiej prezentował się zespół Jacka Płachty. Głównie za sprawą swojej drugiej formacji, która nie pierwszy raz poświadczyła o swojej sile w tym elemencie hokejowego rzemiosła. W miarę upływu czasu, więcej wydarzeń obserwowaliśmy pod bramką gości. Przed świetną okazją do otwarcia wyniku stanął Grzegorz Pasiut, jednak jego indywidualną akcję zakończył Fučík, wyłuskując gumę z kija „Profesora”.
Ataki tyszan starał się napędzać Alan Łyszczarczyk, jednak John Murray do spółki ze swoimi obrońcami nie dał się zaskoczyć przebojowemu napastnikowi.
Mistrzowie Polski wychodząc na drugą tercję dali jasno do zrozumienia, że nie chcą pozostawiać wydarzeń na lodzie przypadkowi. Zdołali zamknąć gości w ich własnej tercji, wygrywając pojedynki na bandach oraz lepiej czytając krążek.
Tyszanie wyprowadzając swoje ataki, próbowali uderzać spod niebieskiej linii. Dobrym, soczystym uderzeniem popisał się Olli Kaskinen, jednak krążek John Murray zdołał odbić krążek do boku. Do coraz bardziej klarownych sytuacji dochodzili gospodarze, jednak brakowało przysłowiowej „kropki nad i” w postaci wykończenia akcji. W 37. minucie do ofensywnej akcji podłączył się Ryan Cook i pewnym strzałem z pełnego zamachu pokonał Tomáša Fučíka.
Najwięcej emocji dostarczyła kibicom trzecia odsłona. Czeski golkiper z powodu kontuzji nie wyjechał już na trzecią odsłonę, a jego miejsce zajął Kamil Lewartowski. Pierwsze sekundy okazały się chrztem bojowym dla 25-latka, bowiem gospodarze rozpoczęli tercję od przeprowadzenia szturmu na jego bramkę. Ponownie to mistrzowie Polski kontrolowali puls spotkania. Kiedy drużyna Jacka Płachty odpuszczała intensywność ataków, spotkanie zdecydowanie przygaszało. W przeciągu pierwszych minut gotowość Lewartowskiego sprawdzał Fraszko a także po odważnej indywidualnej akcji Eric Kaczyński.
W 46. minucie najpierw wykluczony został Jakub Wanacki, a trzy sekundy później do odsiadywania kary oddelegowano Barłomieja Jeziorskiego. W okresie gry w formacjach czteroosobowych próbującego napędzić kolejny atak gospodarzy Grzegorza Pasiuta naciskał Illa Korenczuk. Ambitna praca 28-letniego Ukraińca pozwoliła mu na przejęcie krążka, a następnie pokonanie Johna Murraya. Goście pomimo ciężkich momentów zdołali wrócić do rywalizacji. Zdobyta bramka przez tyszan podkręciła temperaturę spotkania.
Zaostrzająca się sytuacja na lodzie skutkowała większą ilością wykluczeń. W momencie gdy swoją kare odsiadywał jeszcze Aleksi Varttinen, obustronne wykluczenia zostały nałożone na Monto oraz Jeziorskiego, którzy zafundowali sobie nieco bezpośredniości pod bramką Murraya. Mistrzowie Polski zdołali jednak w trójkę obronić dostęp do własnej bramki. Po co nie zdołali sięgnąć podopieczni Andrieja Sidorienki sami, zostało wyszarpane przez GieKSę w końcowych minutach spotkania.
Shigeki Hitosato przyspieszył rozegranie z Ollim Iisakką. Efektem ich pracy było przeniesienie gry na drugą stronę tafli. Tam krążek trafił na kij Santeri Koponena. Przed Finem ukazała się pusta bramka, której nie zdążysz zasłonić przesuwający się za akcją Lewartowski. Z tego miejsca i w takiej sytuacji 26-letni obrońca nie raczy pudłować i w 59. minucie GieKSa znów wyszła na prowadzenie. Na ostatnie sekundy z bramki został wycofany Kamil Lewartowski. Tyszanie nie zdołali jednak wykreować swojej szansy, tracąc krążek. Swoją powinność wykonał niezawodny w takich momentach Bartosz Fraszko zdobywając trzecią bramkę i stawiając pieczęć pod dziewiątym zwycięstwem GKS-u Katowice!
GKS Katowice - GKS Tychy 3:1 (0:0, 1:0, 2:1)
1:0 Ryan Cook (36:36),
1:1 Illa Korenczuk (45:31, 4/4),
2:1 Santeri Koponen - Olli Iisakka, Shigeki Hitosato (58:42, 5/4),
3:1 Bartosz Fraszko - S. Marklund(59:42 - do pustej bramki).
Sędziowali: Marcin Polak, Bartosz Kaczmarek (główni) - Artur Hyliński, Jacek Szutta (liniowi).
Minuty karne: 12-10.
Strzały: 29-29.
Widzów: 791.
GKS Katowice: J. Murray - N. Delmas, M. Kruczek; B. Fraszko, G. Pasiut (2), M. Michalski - A. Varttinen (4), S. Koponen; O. Iisakka, J. Monto (2), S. Hitosato - R. Cook, J. Wanacki (2); S. Marklund, B. Sokay, H. Olsson - K. Maciaś, B. Chodor; M. Kowalczuk, I. Smal (2), E. Kaczyński.
Trener: Jacek Płachta
GKS Tychy: T. Fučík (od 40:01 K. Lewartowski) - O. Jaśkiewicz, O. Kaskinen; B. Jeziorski (4), F. Komorski, A. Łyszczarczyk (2) - G. Jansson, B. Ciura; J. Bukowski, W. Turkin, I. Korenczuk - A. Nilsson, B. Pociecha; P. Padakin (4), R. Galant, C. Mroczkowski - M. Bryk; M. Gościński, J. Krzyżek, M. Ubowski, S. Marzec.
Trener: Andriej Sidorienko
Czytaj także: