Mistrzostwa Świata: Kanada zagra w finale, a za rok w grupie z Polską [WIDEO]

Reprezentacja Kanady odwróciła losy półfinału z Łotwą w trzeciej tercji i zagra jutro o 28. w historii tytuł mistrza świata. Awans Kanadyjczyków do finału oznacza, że należy się ich spodziewać jako rywali Polski w grupie za rok.
Półfinał w Tampere był zupełnie innym meczem niż ten na otwarcie turnieju dla obu drużyn w Rydze, w którym Kanada strzeliła pierwszego gola w 52. sekundzie, po 5 minutach prowadziła 2:0, a ostatecznie wygrała 6:0.
Dziś zespół André Tourigny'ego grał przeciwko zupełnie innej drużynie, zbudowanej 6 zwycięstwami z rzędu, w tym zwłaszcza ostatnimi triumfami nad Szwajcarią i Szwecją.
Łotysze w 9. minucie, tak jak w ćwierćfinale ze Szwedami, objęli prowadzenie dzięki golowi 19-letniego Dansa Ločmelisa, który ostatni sezon spędził w szwedzkiej ekstraklasie juniorów. Młody gracz trafił w bardzo podobny sposób sprzed bramki.
Na wyrównanie Kanady trzeba było poczekać dopiero do 36. minuty. Podskakujący krążek precyzyjnym uderzeniem w górnym rogu bramki Artūrsa Šilovsa umieścił Sammy Blais, który odbudował swoją karierę wracając w lutym do St. Louis po katastrofalnym okresie w New York Rangers, gdzie nie zdobył gola w 54 meczach.
Mistrz NHL z 2019 roku dziś trafił po raz 4. na tegorocznych Mistrzostwach Świata. W ćwierćfinale z Finlandią to on był autorem gola zwycięskiego.
Radość Kanadyjczyków z wyrównania nie trwała jednak długo, bo już 66 sekund później Rūdolfs Balcers znów dał prowadzenie Łotwie. Z wynikiem 2:1 podopieczni Harijsa Vītoliņša zjechali na przerwę po drugiej tercji, ale w trzeciej bardzo szybko się to zmieniło.
Kolejny strzelec gola w ćwierćfinale z Finlandią Jack Quinn znów wpisał się na listę strzelców i doprowadził do remisu już w 45. sekundzie trzeciej części meczu. Gracz Buffalo Sabres popisał się wielkim sprytem, bo zza linii bramkowej z premedytacją wystrzelił krążek tak, że ten odbił się od maski Šilovsa i wpadł do bramki.
Kanadyjczycy poszli za ciosem i w 49. minucie objęli po raz pierwszy w meczu prowadzenie. Główny kandydat do wyboru z numerem 2 w tegorocznym drafcie NHL, 18-letni Adam Fantilli ruszył na przebój w tercji ataku, ograł Ralfsa Freibergsa i strzelił na 3:2.
Okazało się, że trafienie najlepszego gracza ostatniego sezonu w amerykańskiej uniwersyteckiej lidze NCAA dało Kanadzie awans do finału, bo Łotysze już więcej goli nie zdobyli. Za to w ostatniej minucie, już po opuszczeniu bramki przez Šilovsa, wynik ustalił strzałem z daleka Scott Laughton.
Šilovs zatrzymał 32 z 35 strzałów oddanych na jego bramkę, a Sam Montembeault po drugiej stronie tafli interweniował skutecznie 20 razy.
W meczu drużyn, które na tych mistrzostwach straciły jednego (Łotwa) i dwa (Kanada) gole w osłabieniu, gra w przewagach nie miała wielkiego znaczenia, mimo że kar było dużo. W drugiej tercji sędziowie nałożyli ich aż 11.
Łotysze na jej początku nie wykorzystali 58-sekundowej podwójnej przewagi, nie oddając nawet celnego strzału przez 3 minuty całego okresu gry w liczebniejszym składzie. Z kolei później ich gracz Rihards Bukarts mógł liczyć na wyrozumiałość sędziów, którzy nie odesłali go do szatni po tym jak atakując MacKenzie'ego Weegara kijem z tyłu wrzucił rywala na bandę.
Na lodzie arbitrzy co prawda zdecydowali o wykluczeniu go z gry do końca meczu, ale po analizie wideo obniżyli karę do 2 minut.
Łotwie pozostaje jutro walka o "brąz", który i tak byłby jej pierwszym medalem w historii Mistrzostw Świata. Kanada zagra za to o 28. w historii tytuł mistrzowski ze zwycięzcą drugiego dzisiejszego półfinału, w którym zmierzą się USA i Niemcy. Ojczyzna hokeja znajduje się na czele medalowej klasyfikacji wszech czasów.
Od jutra będzie także znów na czele rankingu światowego, bo jej awans do finału oznacza, że wyprzedzi w tej klasyfikacji Finlandię. A tym samym, jeśli nic się nie zmieni, za rok w grupie MŚ w Czechach zagra z Polską.
Dzisiejszy mecz rozwiązał ostatnią zagadkę dotyczącą składu drużyn w grupach, który nieoficjalnie ogłosiliśmy wczoraj. Wiadomo było bowiem, że do "polskiej" grupy trafi lider rankingu. Międzynarodowa Federacja Hokeja na Lodzie poda skład grup jutro po finale MŚ wraz z ogłoszeniem nowej edycji rankingu.
Przypomnijmy, że w grupie grającej w Ostrawie Polacy powinni mają oprócz Kanadyjczyków zmierzyć się z reprezentacjami: Szwecji, Niemiec, Słowacji, Łotwy, Francji i Kazachstanu.
Kanada - Łotwa 4:2 (0:1, 1:1, 3:0)
0:1 Ločmelis - Rihards Bukarts - Zīle 08:18
1:1 Blais - Krebs - Middleton 35:32
1:2 Balcers 36:38
2:2 Quinn - Crouse - Laughton 40:45
3:2 Fantilli - Lucic - Barron 48:56
4:2 Laughton 59:17 (pusta bramka)
Strzały: 36-22.
Minuty kar: 12-12.
Widzów: 8 669.
Komentarze