Są już pierwsze ustalenia specjalnej grupy policjantów, powołanej przez śląskiego komendanta policji do wyjaśnienia bandyckiego napadu na autokar wiozący hokeistów Zagłębia Sosnowiec, informuje "Dziennik Zachodni".
W sobotę nad ranem na autostradzie w okolicach Sarnowa autobus został zdemolowany przez pseudokibiców Ruchu Chorzów z Siemianowic Śląskich. Bandyci pomylili hokeistów z... kibicami Górnika Zabrze, którzy mieli wracać z Warszawy po meczu z tamtejszą drużyną Legii.
Jak się nieoficjalnie dowiedział "Dziennik Zachodni", zmyliło ich to, że widzieli na siedzeniach postacie ubrane w bluzy z kapturami. Stanowczo zaprzeczają temu działacze hokejowi z Sosnowca, twierdząc, że autobus ma przyciemniane szyby, a zawodnicy spali na siedzeniach.
Policjanci odnaleźli już opla kadeta, który brał udział w zasadzce. Na wgniecionej karoserii odnaleźli fragmenty lakieru, pochodzące z autokaru. Ś Zabezpieczyliśmy ten samochód. Właściciel jest już ustalony. To mieszkaniec Siemianowic Śląskich, którego zatrzymanie jest tylko kwestią czasu, zapowiada Monika Francikowska, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Będzinie.
Kibice chorzowskiego Ruchu dzwonili tymczasem do hokejowego klubu z Sosnowca, ubolewając nad tym chuligańskim wybrykiem i prosząc o nienagłaśnianie całej sprawy. - Przyjęliśmy to do wiadomości, choć jest już trochę za późno na przeprosiny. Przechodzimy nad tym faktem do porządku dziennego, bo trzeba przecież kontynuować rozgrywki, ale nadal jesteśmy pełni obaw. Dziś nas przepraszają, ale nikt nie da nam przecież gwarancji, że za miesiąc sytuacja się nie powtórzy. To wszystko jest niewyobrażalne, a powinny być przecież jakieś granice i normy przyzwoitości - podkreśla Adam Bernat, wiceprezes hokejowego klubu z Sosnowca.
skh
PAP
Czytaj także: