NHL: Twierdza w Tampie nie pada [WIDEO]
Nie do zatrzymania we własnej hali jest ostatnio drużyna Tampa Bay Lightning. Ostatniej nocy sposobu nie znalazł na nią nawet absolutny lider tabeli NHL, zespół Boston Bruins. "Błyskawica" wyrównała swój rekord kolejnych zwycięstw u siebie.
W Amalie Arenie w Tampie zdecydowana większość z 19 092 kibiców na trybunach cieszyła się ze zwycięstwa gospodarzy nad Bruins 3:2.
Przy wszystkich golach miejscowych udział mieli Nikita Kuczerow i Brayden Point. Ten pierwszy asystował przy każdym, a drugi strzelił gola zmieniając swoją łyżwą tor lotu krążka po uderzeniu Rosjanina i do tego miał 2 asysty. Kuczerow ma w tym sezonie już 52 asysty w 47 spotkaniach i został samodzielnym liderem tej ligowej klasyfikacji.
Zwycięskiego gola dla Lightning zdobył w 54. minucie obrońca Victor Hedman. Wynik otworzył zaś w pierwszej tercji podczas gry w przewadze Brandon Hagel. Zespół z Tampy, który jest drugi w NHL pod względem wykorzystywania przewag (27 %), zamienił na gola 1 z 3 takich okazji przeciwko ekipie najlepiej w lidze broniącej się w osłabieniu (86,4 %).
Rozgrywający swój mecz numer 400 w sezonach zasadniczych NHL rosyjski bramkarz Lightning Andriej Wasilewski obronił 37 z 39 strzałów i wygrał bramkarski pojedynek z legitymującym się najlepszą w lidze skutecznością obron (93,7 %) wśród bramkarzy grających w tym sezonie co najmniej 3 razy Linusem Ullmarkiem. Szwed interweniował udanie 32 razy. Bramki dla Bruins zdobyli Brad Marchand i Pavel Zacha.
Ekipa Lightning wygrała u siebie po raz 11. z rzędu, wyrównując najdłuższą w historii klubu passę zwycięstw we własnej hali, ustanowioną od grudnia 2019 do lutego 2020. Jednocześnie przerwała serię 7 wyjazdowych zwycięstw ekipy z Bostonu i jej 6 kolejnych wygranych w ogóle, która była do wczoraj ex aequo najdłuższą trwającą w NHL.
W pierwszej tercji wczorajszego spotkania Connor Clifton (Bruins) w pięściarskim pojedynku ciosami powalił na lód weterana Coreya Perry'ego.
Bójka Coreya Perry'ego z Connorem Cliftonem:
Porażka na Florydzie nie zachwiała pozycją Boston Bruins w tabeli. Podopieczni Jima Montgomery'ego nadal zdecydowanie prowadzą w klasyfikacji całej ligi. Mają na koncie 80 punktów i aż o 12 wyprzedzają kolejne zespoły. Ten z Tampy zdobył dotąd 63 "oczka" i zajmuje 3. pozycję w dywizji atlantyckiej, której przewodzą właśnie jego wczorajsi rywale.
Skrót meczu:
Detroit Red Wings na wyjeździe po dogrywce pokonali Montréal Canadiens 4:3. Ekipa z Montrealu w trzech tercjach trzykrotnie odpowiadała na bramki "Czerwonych Skrzydeł", ale na gola Robby'ego Fabbriego w dodatkowej części spotkania już odpowiedzieć nie mogła. Michael Rasmussen zdobył dla Red Wings bramkę i zaliczył asystę, trafili też dwaj Szwedzi Jonatan Berggren i Oskar Sundqvist, a Niemiec Moritz Seider asystował 3 razy. Zespół z Detroit wykorzystał 1 z 2 swoich przewag i obronił oba osłabienia. Do bramki Canadiens po 8-meczowej przerwie spowodowanej kontuzją wrócił Jake Allen, który zatrzymał 38 strzałów i pomógł drużynie zdobyć choć punkt. Sytuacja "Habs" w tabeli jest jednak zła. Obecnie zajmują ostatnie miejsce w dywizji atlantyckiej, w której Red Wings są na 6. pozycji. Drużyna z Detroit zajmuje również 6. miejsce w klasyfikacji "dzikiej karty" w konferencji wschodniej. Tuż po rozpoczęciu drugiej tercji doszło wczoraj do bójki, w której Kirby Dach (Canadiens) potężnymi ciosami szybko znokautował Andrew Coppa.
Bójka Kirby'ego Dacha z Andrew Coppem:
Rzuty karne rozstrzygnęły z kolei mecz w Waszyngtonie, gdzie Washington Capitals pokonali Pittsburgh Penguins 3:2. Decydującego karnego wykorzystał Nicklas Bäckström, a wcześniej w tej rozgrywce dla "Stołecznych" trafił też Jewgienij Kuzniecow. Z gry również ich gole strzelali Rosjanin i Szwed: Aleksandr Owieczkin oraz Marcus Johansson. Bramkarz Darcy Kuemper obronił 35 z 37 strzałów z gry oraz karne Sidneya Crosby'ego i Jewgienija Małkina. Po drugiej stronie tafli Casey DeSmith w ciągu 65 minut meczu interweniował skutecznie aż 43 razy, ale wpuścił 2 z 3 karnych, co przesądziło o porażce jego drużyny. Obie ekipy zajmują miejsca dające na koniec sezonu "dzikie karty" do play-off w konferencji wschodniej. Capitals dzięki zwycięstwu wyszli na prowadzenie w tej klasyfikacji i 4. miejsce w dywizji metropolitalnej, bezpośrednio przed swoich wczorajszych rywali. Mają nad nimi punkt przewagi, ale też o 3 mecze rozegrane więcej.
Najdłuższą aktualnie serię zwycięstw w NHL ma drużyna Buffalo Sabres. Podopieczni Dona Granato wygrali już 5. mecz z rzędu, pokonując na wyjeździe Winnipeg Jets 3:2. Prowadzili już 3:0, gospodarze odrobili 2 gole straty, ale przyjezdni obronili swoją wygraną. Ich ofensywny lider Tage Thompson strzelił gola po pięknym rozegraniu akcji w trójkącie i zaliczył asystę, zwycięską bramkę zdobył Victor Olofsson, a na liście strzelców znalazł się też Owen Power. Thompson w 48 meczach tego sezonu zdobył 68 punktów i wyrównał swój punktowy rekord kariery, ustanowiony przed rokiem w 78 spotkaniach. Olofsson ma już 23 bramki w obecnych rozgrywkach, co jest jego najlepszym wynikiem sezonu w NHL, a Power został pierwszym w historii klubu pierwszorocznym obrońcą, który strzelał gole w 3 meczach z rzędu. W bramce Sabres pierwsze od 2 listopada zwycięstwo odniósł interweniujący skutecznie 19 razy Eric Comrie, który w barwach swoich wczorajszych rywali rozegrał w NHL 24 mecze. Z powodu kontuzji meczu nie dokończył gracz Sabres Dylan Cozens. Zespół z Buffalo, mimo swojej serii zwycięstw, pozostaje poza strefą play-off. Zajmuje 4. miejsce w dywizji atlantyckiej i 3. w klasyfikacji "dzikiej karty" na Wschodzie. Jets są nadal wiceliderami dywizji centralnej.
Gol Tage'a Thompsona do odsłoniętej bramki po pięknym rozegraniu kontry:
Nashville Predators pokonali u siebie New Jersey Devils 6:4. "Drapieżnicy" najpierw 3 razy odrabiali straty, a gdy już wyszli na prowadzenie, to nie dali się dogonić. Matt Duchene strzelił dla nich gola i zaliczył asystę, Filip Forsberg zdobył bramkę zwycięską, a trafiali jeszcze: Cody Glass, Cole Smith, Mikael Granlund i Tanner Jeannot. Drużyna z Nashville w pierwszej tercji oddała 22 strzały, czyli najwięcej w tym sezonie w jednej części meczu. Z Devils nie przegrała w regulaminowym czasie od marca 2015 roku. Podopieczni Johna Hynesa wygrali 3 mecze z rzędu w ciągu ostatnich 6 dni, w każdym z nich odrabiając straty do rywali. Pozostają jednak poza strefą play-off. Zajmują 5. miejsce w dywizji centralnej i 4. w klasyfikacji "dzikiej karty" w konferencji zachodniej z punktem straty do pozycji dającej awans. Z kolei "Diabły" z Newark są wiceliderami dywizji metropolitalnej. Przegrały w regulaminowych 60 minutach po raz pierwszy od 9 meczów.
Na wymianę ciosów poszły drużyny Minnesota Wild i Philadelphia Flyers. W dosłownym znaczeniu, bo w pierwszej tercji doszło do trzech bójek w odstępie zaledwie 16 sekund czasu gry. Najpierw starli się dwaj czołowi specjaliści w tym elemencie w lidze: Ryan Reaves (Wild) i Nicolas Deslauriers, po 15 sekundach walczyli krótko Mason Shaw (Wild) i Wade Allison, a zaraz po kolejnym wznowieniu gracz "Dzikich" Marcus Foligno zrzucił rękawice z Zackiem MacEwenem, który nie dokończył meczu z powodu kontuzji. W drugiej odsłonie walczyli jeszcze Patrick Brown (Flyers) i Brandon Duhaime. Flyers mają w tym sezonie 25 bójek, czyli najwięcej ze wszystkich zespołów NHL, a Deslauriers z 9 pojedynkami jest liderem tej osobliwej klasyfikacji indywidualnej. Sam mecz 3:2 po dogrywce wygrała ekipa Wild. Matt Boldy strzelił dla niej 2 gole, a Mats Zuccarello Aasen zdobył bramkę zwycięską w dodatkowej części spotkania i zaliczył asystę. Marc-André Fleury obronił 28 z 30 strzałów rywali. "Dzicy" wykorzystali 1 z 3 przewag i obronili wszystkie 3 osłabienia. W dywizji centralnej zajmują 3. miejsce. Flyers, którzy w tym sezonie mają w dogrywkach fatalny bilans 1-9, są przedostatni w dywizji metropolitalnej. Zajmują też 7. pozycję w rankingu "dzikiej karty" w konferencji wschodniej.
Bójka Ryana Reavesa z Nicolasem Deslauriersem:
Serię 6 zwycięstw, która była najdłuższą w NHL zakończył wczoraj nie tylko zespół Boston Bruins, ale także Colorado Avalanche. "Lawina" przed własną publicznością niespodziewanie przegrała 3:5 z outsiderem dywizji Pacyfiku Anaheim Ducks. Gospodarze prowadzili już 3:1, a jeszcze w 50. minucie 3:2, ale "Kaczory" strzeliły w trzeciej odsłonie 3 gole bez odpowiedzi. Kluczowe dla losów meczu były trafienia Adama Henrique'a i Masona McTavisha w odstępie 24 sekund, które zmieniły wynik z 2:3 na 4:3. Pozostałe 3 bramki dla gości zdobył Frank Vatrano, a bramkarz John Gibson obronił 41 strzałów. Zespół z Anaheim gra ostatnio nieźle. Wygrał 3 z 4 ostatnich meczów i 3 z 6 zakończonej wczoraj serii wyjazdowej. Pozostaje jednak ostatni w swojej dywizji i przedostatni w konferencji zachodniej. Do składu Avalanche wrócił po czteromeczowej przerwie spowodowanej kontuzją ich gwiazdor Cale Makar. Zespół mistrzów NHL jest na 4. miejscu w dywizji centralnej i na 2. w rywalizacji o dwie "dzikie karty" do play-off w konferencji zachodniej.
Dywizję centralną i tabelę Zachodu wciąż zamykają Chicago Blackhawks, ale wczoraj pokonali na wyjeździe 5:1 Calgary Flames i opuścili ostatnie miejsce w całej NHL. Boris Katchouk strzelił gola zwycięskiego i zaliczył asystę, trafili też Taylor Raddysh, Jason Dickinson, Sam Lafferty i Connor Murphy, ale pierwszą gwiazdą spotkania wybrany został Jaxson Stauber, który zatrzymał 34 z 35 strzałów. Wezwany w ubiegłym tygodniu z AHL bramkarz wygrał w Chicago 2 rozegrane mecze i bronił w nich ze skutecznością 94 %. Blackhawks poradzili sobie bez swojego kapitana Jonathana Toewsa, który nie zagrał z powodu choroby. Flames są na 5. miejscu w dywizji Pacyfiku i na 3. w klasyfikacji "dzikiej karty" w konferencji zachodniej. Mają tyle samo punktów, co zajmujący ostatnią premiowaną awansem do play-off pozycję gracze Avalanche, ale są w tabeli niżej, ponieważ rozegrali o 2 mecze więcej.
Efektowne zwycięstwo odniósł wczoraj także przedostatni zespół dywizji centralnej. Arizona Coyotes pokonali u siebie St. Louis Blues 5:0. Nick Schmaltz zdobył pierwsze 3 gole w meczu i popisał się pierwszym w NHL hat trickiem, później jeszcze asystował przy trafieniu Barretta Haytona, a na listę strzelców wpisał się również Travis Boyd. Schmaltz w pełni z hat tricka mógł się cieszyć dopiero po potwierdzeniu jego trzeciego gola analizą wideo, ponieważ bramka została w tej sytuacji przesunięta. Sędziowie na lodzie gola nie zaliczyli, a zdanie zmienili dopiero po sprawdzeniu powtórki. Czeski bramkarz Coyotes Karel Vejmelka obronił 33 strzały i po raz 4. w NHL zachował "czyste konto". Przyczynił się również do przerwania serii 8 gier swojej drużyny ze stratą gola w osłabieniu. Coyotes jednak nadal są na 7. miejscu w dywizji. Blues, którzy przegrali 3 mecze z rzędu, zajmują w niej 6. pozycję. W klasyfikacji "dzikiej karty" w konferencji zachodniej są na 5. miejscu.
Gol Nicka Schmaltza dający hat tricka, uznany po analizie wideo:
Komentarze