Bramkarz potężnym ciosem łapaczką powalił prowokującego go napastnika rywali. Poszkodowany zawodnik wylądował w szpitalu ze wstrząśnieniem mózgu.
Zdarzenie miało miejsce w drugiej tercji wczorajszego meczu IK Oskarshamn - Leksands IF w szwedzkiej lidze SHL.
Fiński napastnik tej pierwszej drużyny Olli Palola walcząc o pozycję przed bramką "ukłuł" kijem bramkarza rywali Mantasa Armalisa. Ten ostatni wściekł się na przeciwnika, podjechał do niego i wymierzył mocny cios w głowę ręką uzbrojoną w łapaczkę. Palola padł na lód i miał problemy, by z niego wstać.
Dla obu zawodników mecz się wówczas skończył. Armalis dostał karę 5 minut za bójkę i karę meczu za niesportowe zachowanie.
Palola trafł do szpitala w Oskarshamn, skąd przewieziono go do innego szpitala w mieście Västervik, gdzie został poddany badaniom i spędził noc. Okazało się, że ma wstrząśnienie mózgu. Hokeista dziś opuścił szpital.
Jak powiedział lekarz klubu z Oskarshamn Sadegh Dolatabadi, Palola po zdarzeniu był przytomny i wiedział, jaki jest dzień, ale incydentu nie pamiętał.
Według trenera zespołu Martina Filandera, Fin dopiero w nocy "wrócił do rzeczywistości", ale jeszcze wczoraj wieczorem "nie był w pełni zmysłów".
35-letni napastnik jedną zmianę przed atakiem Armalisa strzelił gola na 2:2. Ostatecznie jego zespół przegrał 2:3 po dogrywce, a bramkarz Filip Larsson, który zastąpił Armalisa między słupkami w ekipie z Leksand obronił wszystkie 14 strzałów, jakie rywale oddali w jego stronę.
Zdarzenie z końcówki drugiej tercji ma swoje dalsze konsekwencje dyscyplinarne. Armalis został dziś zawieszony na 4 mecze, a dodatkowo musi zapłacić karę finansową w wysokości 26 875 koron szwedzkich (ok. 10,3 tys. złotych).
Palola za kłucie kijem kary nie otrzymał, co wzburzyło dyrektora sportowego Leksands IF Thomasa Johanssona, który uważa, że także ta sytuacja powinna zostać oceniona przez organ dyscyplinarny.
- Zachowanie Paloli, który wbił kij w Armalisa było bardzo brzydkie i wywołało całą tę sytuację - ocenił. - Gdyby sędziowie zdecydowali się w pierwszej chwili odgwizdać to, co zrobił Palola, to może w ogóle by do tej sytuacji nie doszło. Ale naturalnie nie bronię tego, co zrobił Armalis.
Trener IK Oskarshamn przekonywał, że żadna prowokacja nie może być usprawiedliwieniem dla zachowania Litwina.
- Bez wątpienia można było dać karę Paloli, ale to nie usprawiedliwia podjeżdżania do kogoś i uderzania go łapaczką, która jest bardzo twarda - skomentował Martin Filander. - Myślę, że to jest tak, jakby uderzyć kogoś kijem w twarz. Strasznie słaby szacunek dla przeciwnika.
Swojego bramkarza skrytykował także trener drużyny z Leksand Challe Berglund.
- Jasne, że to była kara meczu. Mantas Armalis odwrócił się i wymierzył lewy sierpowy łapaczką. Postawił także naszą drużynę w złej sytuacji. To nie jest w porządku - skomentował Berglund.
Litwin został co prawda zawieszony, ale uderzony przez niego Fin nie żywi do rywala urazy.
- Rozmawiałem już z Armalisem i sprawa jest załatwiona, więc nie ma potrzeby więcej komentować - napisał Palola w smsie do dziennikarza telewizji SVT.
Czytaj także: