Miroslav Ihnaczak w sobotę został trenerem GKS Tychy, a w niedzielę poprowadził wicemistrzów Polski do wyjazdowej wygranej z TKH Toruń.
- Moje rozmowy z działacza-mi GKS trwały około tygodnia. Widziałem przegrany mecz z Naprzodem Janów i wyraźnie widać było w nim brak w zespole ducha bojowego oraz kiepską dyscyplinę taktyczną. Przed meczem w Toruniu zmieniłem nieco skład poszczególnych piątek i system gry. Cieszę się, że to przyniosło efekt, ale przed nami jeszcze wiele pracy. W tej drużynie tkwi spory potencjał, ale chłopcy muszą podchodzić z bardziej bojowym nastawieniem do każdego spotkania - powiedział nowy szkoleniowiec tyszan.
Słowaka do pracy w GKS polecił jego agent Marek Stebnicki.
- Chcieliśmy dać szansę wykazania się trenerowi Nahuńce, ale po serii czterech porażek uznaliśmy, że nie ma już na co czekać. Z Nahuńką rozwiązaliśmy kontrakt, a Ihnaczakowi w pracy w Tychach pomagać będzie jego partner z ataku HC Koszyce - Jan Vodila - stwierdził dyrektor GKS Karol Pawlik.
46-letni Ihnaczak ma na koncie występy w NHL w Toronto Maple Leafs i Detroit Red Wings. Zagrał także 12 razy w kadrze Słowacji. Jako trener prowadził ostatnio ekstraligowy MHK SkiPark Keżmarok.
- Na razie przyglądam się chłopakom i z utęsknieniem czekam na przerwę w rozgrywkach, aby móc lepiej poznać drużynę. Jeśli będzie trzeba sięgniemy przed play offem po zagranicznych hokeistów, a na razie prosiłem działaczy GKS o wyrównanie zaległości płacowych wobec graczy. Jeśli chodzi o moją filozofię trenerską, to jestem zwolennikiem twardej ręki, bo dyscyplina w zespole musi być - powiedział Ihnaczak, który zasłynął tym, że jako trener Preszowa rzucił w sędziego bidonem, za co został ukarany miesięczną dyskwalifikacją.
Słowacki szkoleniowiec na razie mieszka w Tychach sam, ale wkrótce przyjedzie go odwiedzić rodzina, która jeszcze nigdy nie była w Polsce.
Jacek Sroka
Czytaj także: