Wydarzenia ostatniego weekendu skłoniły mnie do napisania paru słów refleksji, które gromadziły się w ostatnim sezonie i czekały na odpowiedni moment żeby się nimi podzielić . Lepszego chyba nie można było sobie wymarzyć jakim jest wygranie w sportowej rywalizacji I ligi hokeja i awans drużyny Naprzodu Janów do ekstraklasy.
Oglądaliśmy na Jantorze prawdziwe święto hokeja w Katowicach. Była sportowa, dramatyczna rywalizacja na wysokim poziomie, medale, puchary, łzy szczęścia i smutku. Na dodatek pełna hala, telewizja, dziennikarze lokalnych pism sportowych , znane osobistości nie tylko ze świata sportu i przede wszystkim wielka feta zakończona wspólnymi śpiewami kibiców z zawodnikami na rynku Nikiszowca.
Było prawie wszystko, ale zabrakło jednego elementu zamieniającego słowo prawie na wszystko. Nie było przedstawicieli władz miasta. W mieście pretendującym do miana Hokejowej Stolicy Polski rzecz niebywała.
Zawsze prezydent obojętnie czego kojarzył mi się z osobą, która z racji wyboru pochodzącego od ludzi dba o interesy tychże , interesuje się ich życiem oraz łagodzi nastroje wśród nich dążąc do jedności.
Prezydent Krupa zmarnował szansę na to jaka się pojawiła niespodziewanie i tylko pogłębił rowy między dwoma miejskimi klubami. Bo jak inaczej rozumieć pojawienie się odzianego w klubowy szalik na dużo mniej ważnym wydarzeniu, jakim był mecz ćwierćfinałowy „GieKSy” play-off z jednej strony i niepofatygowanie się na tak ważne wydarzenie, jakim były finałowe mecze i awans Naprzodu Janów Katowice do PLH z drugiej strony.
Myślę jednak ,że mimo wszystko w Urzędzie Miasta pewnie się cieszą z tego awansu, a przynajmniej powinni się cieszyć, ponieważ nie tak dawno ogłosili kampanię stawiającą na rozwój hokeja w mieście i Katowice jako jedyne w Polsce będzie miało dwie ekstraligowe drużyny. Jak do tego dodać przenosiny dwóch młodzieżowych reprezentacji Polski z Sosnowca do Janowa, to mamy w Katowicach hokejową potęgę. Czegóż chcieć więcej?
No właśnie czego? Ano tego, żeby Władze Miasta zrozumiały w końcu, że w Katowicach jest miejsce dla kilku różnych podmiotów sportowych, a co za tym idzie, żeby traktować je podobnie.
Jeszcze rok temu czekano na rychłą śmierć seniorskiej sekcji hokeja na lodzie Naprzodu Janów. Przyglądano się tej agonii od kilku lat podłączając kroplówki w postaci głodowych dotacji. Gdy tymczasem pojawiła się szansa na odbudowę drugiego klubu GKS od razu znalazły się pieniądze na wykup licencji w PHL, milionowe dotacje i to w momencie, kiedy klub de facto jeszcze nie istniał potem załatwiono możnego sponsora z kolejnymi milionami.
W tym samym czasie nie dano dużo mniejszych gwarancji finansowych dla klubu już istniejącego co doprowadziło do relegacji go z PHL .Miał to być przysłowiowy gwóźdź do trumny janowskiego hokeja. Jakoś przez kilka lat kiedy istniał tylko i wyłącznie jedyny klub na ekstraligowym poziomie z wszystkich dyscyplin w Katowicach pieniędzy nie było. Powstaje pytanie dlaczego? Jedyne co mi przychodzi do głowy to tylko to , że nie miał w swojej nazwie GKS mimo ,że też jest z Katowic. Tymczasem pacjent skazany na powolne konanie cudownie ozdrowiał i jeśli nic się nie zmieniło w podejściu do tematu bezwzględnej urzędniczej machiny będzie śnił jej się po nocach.
W czym zatem tkwi siła przetrwania hokejowego klubu z dzielnicy Nikiszowiec. To proste ta siła bierze się z ludzi, którzy tworzyli i tworzą historię tego klubu od 1920 roku, a sekcji hokejowej od 1945. Poczynając od działaczy, trenerów, zawodników, wszelkiego rodzaju służb, a kończąc na kibicach pochodzących od pokoleń z tej ziemi . Dla niej pracują , tu odprowadzają podatki, a po ciężkiej pracy mogą iść i zająć się swoim ukochanym hokejem.
Zatem, żeby zniszczyć klub Naprzód Janów trzeba by zniszczyć tych ludzi. A to już takie proste nie jest, bo każdy w historii tego klubu ma zapisaną swoją tożsamość.
Wymienię tutaj wszystkich zawodników, którym chciałbym przy okazji pogratulować sukcesu pochodzących z Katowic ,a którzy wywalczyli awans: Szymon Niemczyk, Michał Elżbieciak, Maciej Dinter, Olaf Nowak, Tomasz Bujok, Marek Kosakowski, Kamil Małopolski, Dawid Musioł, Mariusz Żywiołek, Łukasz Elżbieciak, Michał Gryc, Bartosz Kosmęda, Krzysztof Krzysztofek, Paweł Małopolski, Łukasz Niedźwiedź, Adrian Parzyszek, Jakub Piper, Marek Pohl, Adam Rajski, Hieronim Szołtys. 20 zawodników.
Dlaczego ta cała wyliczanka zawodników ? Po to żeby uświadomić osobom niebędącym tak blisko sprawy to, co się wydarzyło w tym roku, a dotyczyło dotacji z Urzędu Miasta na dwa kluby hokejowe. GKS nie posiadający drużyn młodzieżowych, w którym jedynym zawodnikiem z Katowic był wychowanek Naprzodu Janów Dawid Musioł, a reszta zawodników to armia zaciężna z Sanoka i zagranicy nie mająca z miastem, ani regionem nic wspólnego dostaje dwa miliony złotych z miejskiej kasy plus kolejne miliony od sponsora spółki Tauron, a drugi klub miejski Naprzód Janów posiadający również kilkanaście sekcji młodzieżowych i kobiecą dostaje w sumie 580 tysięcy złotych, z czego na drużynę seniorską tylko 280 tysięcy Mimo tego zawodnicy pracując codziennie zawodowo po osiem godzin, a po pracy trenując zdołali osiągnąć sukces.
Ci pierwsi tylko zajmując się wyłącznie hokejem zajęli zaszczytne 8. miejsce w PHL. Mamy zatem następujące proporcje.
Proporcja wychowanków klubu 20:0 na korzyść Naprzodu, zaś proporcja dotacji z miejskiej kasy 7:1 na korzyść GKS-u.
Na koniec parę pytań, na które w swoich sumieniach muszą sobie odpowiedzieć władze miasta i radni Katowic , gdzie tu jest sprawiedliwość , logika i dobro ogółu społeczności miasta? Dlaczego jednych uszczęśliwia się kosztem drugich?
Powiało może patosem, ale mam nadzieję ,że w końcu w UM Katowice zdadzą sobie z tego sprawę i zaczną dzielić wspólne pieniądze katowickich podatników sprawiedliwie. Mają pokończone różne uczelnie, tytuły naukowe, zdało by się na prosty rozum zwykłego kibica, że nie powinni mieć z tym problemu. A jednak...
Przeczytałem uważnie wszystkie komentarze i po ich lekturze nasuwa się analogia pomiędzy komentarzami kibiców GKS a postępowaniem urzędników miejskich.
Proszę zauważyć, że oni nie chcą istnienia Naprzodu Janów Katowice, a co za tym idzie konkurencji w mieście. A tylko ta jest gwarantem rozwoju czegokolwiek w każdej dziedzinie życia. Brak konkurencji jest jedną z cech charakterystycznych minionej epoki, czyli komunizmu, a tymczasem jedna z osób zarzuca autorowi takie myślenie.
Z głosów zwolenników drużyny Naprzodu oraz autora artykułu wynika z kolei, że nie mają oni nic przeciwko istnieniu drużyny GKS. Chcą jedynie równego, a przynajmniej podobnego traktowania obu klubów. Skoro miasto dało dotację w wysokości 2 milionów złotych dla GKS-u, to dlaczego nie dało chociażby połowy tej sumy drugiemu klubowi?
I nie ważne jest to, że jeden klub dostaje duże pieniądze bo miasto ma udziały w spółce tego podmiotu, ponieważ te pieniądze pochodzą z podatków mieszkańców miasta, a nie prywatnych kieszeni urzędników. Na pewno wszyscy byliby zadowoleni, a rywalizacja o to, kto jest lepszy w mieście rozstrzygałaby się na lodowisku, a nie w gabinetach urzędników. Nic tak nie rozpala wyobraźni kibica, jak miejskie derby i jest świetną reklamą tego sportu.
I na koniec jeszcze jedna uwaga rzucająca się z wypowiedzi komentujących. Czy się to komuś podoba czy nie - dzielnica Janów leży w mieście Katowice, dlatego też ma prawo domagać się dotacji na takich samych prawach, jak i pozostałe dzielnice miasta. Jakoś miejskim urzędnikom nie przeszkadza umieszczanie wizerunku osiedla Nikiszowiec jako jednej z perełek architektonicznych budownictwa przełomu XIX i XX wieku do promocji miasta chociażby podczas transmisji telewizyjnych z Tour de Pologne czy folderach przeznaczonych dla turystów z całej Polski i Świata. Jednak gdy przychodzi do dzielenia miejskiego budżetu, to już nie widzą drużyny, która trenuje i gra na lodowisku oddalonym parę kroków od rynku, czyli centrum tej zabytkowej perełki.
Czytaj także: