Hokej.net Logo

"Ostatni Mohikanin" pożegnał się z polskim sportem

"Ostatni Mohikanin" pożegnał się z polskim sportem

Waldemar Klisiak był ostatnim polskim hokeistą, czynnie uprawiającym tę dyscyplinę, który występował na zimowych igrzyskach olimpijskich w Albertville w 1992 roku, kiedy to po raz ostatni w tej imprezie wystąpiła reprezentacja Polski. Po tym sezonie blisko 44-letni napastnik Aksam Unii Oświęcim postanowił zakończyć karierę. Zawodnik ten rozegrał w narodowych barwach 127 meczów, strzelając 53 gole. Dziewięciokrotnie brał udział w mistrzostwach świata i siedem razy zdobywał mistrzostwo Polski. Od pewnego czasu zajmuje się polityką, ale jak sam mówi przez małe "p". Jest radnym powiatowym z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. Przyszłość wiąże jednak z hokejem.


Ma pan prawie 44 lata i ogłasza pan koniec kariery. Kawał czasu poświęcił pan wyczynowemu uprawianiu sportu?

- Rzeczywiście długo trwała ta moja kariera, ale - powiem szczerze - dla mnie to i tak za krótko. Fizycznie czuję się wciąż bardzo dobrze. Głowa jednak podpowiadała, że trzeba powiedzieć "pas". Wydaje mi się, że był to odpowiedni moment na zakończenie kariery. Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść. Brązowy medal mistrzostw Polski wywalczony z Unią Oświęcim był chyba takim zwieńczeniem tej prawie 26-letniej kariery.

Pana forma jest na tyle dobra, że spokojnie mógłby pan jeszcze grać w lidze, a może nawet i w reprezentacji.

- Czy w reprezentacji? Tego nie wiem. To byłoby chyba mocne wyzwanie. W lidze, rzeczywiście, pewnie jakiś czas mógłbym grać jeszcze na dobrym poziomie. Przeciąganie kariery na siłę nie ma jednak sensu. To był dobry moment na podjęcie takiej decyzji. Lepiej, żeby kibice miło wspominali moją grę, niż mieliby potem mnie posądzać o odcinanie kuponów.

Ile razy zdarzyło się przymierzać panu do zakończenia kariery?

- Poważnie myślałem o tym w poprzednim sezonie. Trudno mi było to jednak uczynić, kiedy zostałem wybrany przez kibiców najlepszym zawodnikiem drużyny Aksam Unia Oświęcim. Dlatego postanowiłem, że jeszcze sezon będę grał.

Jak będzie wyglądało zatem teraz pana życie? Zakończyć karierę sportową wcale nie jest tak łatwo.

- Sam do końca nie wiem, jak to wszystko będzie wyglądało. Na razie odpoczywam - głównie psychicznie - od hokeja. Muszę teraz uporządkować swoje sprawy zawodowe. Jeżeli tam wszystko fajnie się poukłada, to być może spróbuję coś jeszcze przy tym hokeju podziałać. Żona Anna prowadzi sklep meblowy, a ja z doskoku jej pomagałem. Przez to jednak, że grałem w hokeja, nie udało nam się tego biznesu bardziej rozwinąć. Mam nadzieję, że teraz, kiedy będę miał trochę więcej czasu, pomogę jej nieco. Mamy już wizję, jak to zrobić i jeżeli się to uda, to wówczas być może znów wrócę do hokeja.

A gdyby pan wrócił do hokeja, to w jakiej roli widziałby się?

- Chyba w roli szkoleniowca. Pewnie wiele rzeczy byłbym w stanie przekazać młodym zawodnikom. Na pewno byłoby to dla mnie wielkie wyzwanie.

Tak naprawdę z polskiej sceny hokejowej schodzi "ostatni Mohikanin". Był pan jedynym, wciąż czynnym zawodnikiem, który brał udział w igrzyskach olimpijskich.

- Dokładnie. Dość długo trwało to, żeby ostatni z tej reprezentacji zakończył karierę (śmiech). Pokolenie tych "dinozaurów" odeszło. Teraz trzeba szukać nowych zawodników.


WIĘCEJ na sport.onet.pl >>>



Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe