Polski hokej przeżywa jeden z najtrudniejszych okresów w swojej historii. Przedostatnie miejsce w Mistrzostw Świata Dywizji IA w Sfântu Gheorghe to bolesny sygnał alarmowy, który powinien skłonić do głębokiej refleksji nad przyszłością tej dyscypliny w naszym kraju. Czesław Borowicz, legenda polskiego hokeja i były trener reprezentacji, nie pozostawia złudzeń co do przyczyn tego stanu rzeczy.
– Przewidywałem, że wielkich sukcesów w tym roku nie będzie, ponieważ wielu naszych świetnych zawodników, ze względu na kontuzje, nie wzięło udziału w MŚ w Sfântu Gheorghe – mówi wprost Borowicz w rozmowie z Polsat Sport.
Lista absencji jest rzeczywiście imponująca: Kamil Wałęga, Bartosz Fraszko, Patryk Wronka, Grzegorz Pasiut, a także Marcin Kolusz. To nazwiska, które w pełni zdrowiu mogłyby znacząco wpłynąć na wyniki reprezentacji. Problem jednak sięga znacznie głębiej niż doraźne kontuzje. Borowicz diagnozuje chorobę polskiego hokeja bez owijania w bawełnę:
– Następcy nie gwarantowali tego samego poziomu, nie mają za sobą stażu hokejowego związanego z występami w silnie obsadzonych turniejach międzynarodowych już w wieku juniorskim. Do tego są dużo słabsi. To oczywiście wina braku szkolenia na choćby średnim europejskim poziomie w naszym hokeju.
Recepta na sukces - ale długofalowa
Rozwiązanie problemu nie jest proste ani szybkie. Były trener reprezentacji powołuje się na doświadczenia szwajcarskie:
– Henryk Gruth, nasz świetny zawodnik, a później trener, udowodnił w Szwajcarii, gdzie ja również wcześniej pracowałem, że mocny hokej trzeba budować co najmniej przez 20 lat, właśnie poprzez organiczną pracę z młodzieżą, na jaką postawili "Helweci".
To kluczowa lekcja dla polskiego hokeja. Sukces nie przyjdzie z dnia na dzień, a systematyczna praca z młodzieżą wymaga nie tylko pasji, ale przede wszystkim odpowiednich struktur i finansowania. Borowicz podkreśla:
– To musi być dobrze zorganizowane, trenerzy wyszkoleni, z dobrym warsztatem pracy. Owoców tej pracy nie zbierze się szybko, to nie są wybory, które następują co cztery lata.
Oskarżenia pod adresem polityków
Najostrzejsze słowa legend polskiego hokeja kieruje jednak pod adresem polityków, którym przypisuje odpowiedzialność za obecny stan rzeczy.
– Jednocześnie politycy odpowiadają za upadek szkolenia w Polsce – nie pozostawia wątpliwości Borowicz.
Mechanizm degradacji hokeja młodzieżowego w Polsce ma konkretną datę początkową.
– Sport młodzieży jest zapisany w Ustawie o samorządzie, jako zadanie własne gminy. Przed 1990 r. państwo łożyło środki na szkolenie dzieci i młodzieży. Później scedowano ten obowiązek na gminy, ale na tym się skończyło – wyjaśnia były trener.
Konsekwencje tej decyzji są dramatyczne. W większości polskich gmin brakuje zrozumienia dla sportu jako narzędzia wychowawczego, a co za tym idzie - funduszy na jego rozwój.
– Ogólnie jednak, niemal wszędzie w Polsce, klubom, które szkolą młodzież, brakuje pieniędzy, więc trudno sfinansować tak drogi sport, jakim jest hokej – konstatuje Borowicz.
Upadek potęgi z Podhala
Szczególnie bolesnym przykładem degradacji polskiego hokeja jest sytuacja Podhala Nowy Targ. Kiedyś ten klub był prawdziwą kuźnią talentów - na igrzyskach w Lake Placid niemal połowa składu reprezentacji, 10 na 22 hokeistów, to byli wychowankowie "Szarotek". Dziś, w reprezentacji na mistrzostwach w Sfântu Gheorghe znalazło się zaledwie trzech wychowanków Podhala.
Borowicz wspomina złote czasy:
– W latach 70. XX wieku był okres, gdy wychowankowie Podhala stanowili dwie i pół piątki reprezentacji Polski, a w tamtych czasach grało się tylko na trzy piątki.
To nie był przypadek, lecz efekt systematycznej pracy czeskiego trenera Frantiszka Vorziszka, którego Borowicz nazywa swoim "ojcem hokejowym".
Sukcesy tamtych lat były spektakularne. Młodzi Polacy potrafili wygrywać z najlepszymi drużynami europejskimi, a zawodnicy tacy jak Walenty Ziętara czy Wiktor Pysz zostawiali w tyle przyszłe gwiazdy hokeja światowego.
Droga do odbudowy
Dziś młodzi polscy hokeiści muszą szukać szans rozwoju za granicą. Rodzice "stają na głowie i wyjeżdżają ze swoimi pociechami do Czech, czy za ocean, by tam zyskiwały szlify." To droga, którą przeszli między innymi Krystian Dziubiński czy bracia Maciasiowie, ale nie może to być jedyne rozwiązanie dla całego polskiego hokeja.
– Musimy odbudować szkolenie w polskim hokeju. Bez tego nie zrobimy trwałego postępu – apeluje Borowicz.
To zadanie wykraczające poza możliwości samego związku hokejowego.
– Jest to zadanie nie tylko związku, którym zbyt często kierowali hochsztaplerzy, ale też państwa. Bez ich wsparcia kluby, będące na garnuszku miast i rodziców, nie poradzą sobie.
Polski hokej znajduje się w punkcie, gdzie kosmetyczne zmiany nie wystarczą.
– Bez uzdrowienia szkolenia nie pomoże nam żaden trenerski mag w pierwszej reprezentacji – podkreśla Borowicz:
To jasny sygnał, że problem leży znacznie głębiej niż wybór odpowiedniego szkoleniowca kadry narodowej.
Ratunek dla polskiego hokeja jest możliwy, ale wymaga fundamentalnej zmiany podejścia. Potrzebna jest strategia na dekady, systematyczne finansowanie szkolenia młodzieży oraz zrozumienie ze strony polityków, że sport to inwestycja w przyszłość kraju. Bez tego wszystkiego, jak ostrzega legenda polskiego hokeja, "z tej zapaści nieprędko się wydostaniemy."
Na podstawie wywiadu Michała Białońskiego z Czesławem Borowiczem dla Polsat Sport
Czytaj także: