Aleksandr Owieczkin, najlepszy strzelec wszechczasów w NHL, przekroczył kolejną barierę. Rosyjski napastnik rozegrał właśnie swój 1500. mecz w lidze.
Ekipa Washington Capitals nie będzie wspominała dobrze sobotniego meczu z Ottawą. Pojedynek dwóch stołecznych klubów wygrali, i to znacznie, Kanadyjczycy. Po końcowym gwizdku na tablicy z wynikami widniało 7-1 dla Senatorów.
Niekoniecznie tak wyobrażał sobie swój 1500. mecz w NHL Aleksandr Owieczkin. "Ovi" oddał zaledwie jeden strzał na bramkę i nadal czeka na swojego 900 gola. aktualnie ma ich na koncie 899.
40-letni lewoskrzydłowy, który w zeszłym sezonie wyprzedził Wayne'a Gretzky'ego (894), zostając liderem wszech czasów NHL pod względem strzelonych bramek, teraz znalazł się w wybitnej grupie hokeistów, który mają na swoim koncie – i w swoich nogach - półtora tysiąca rozegranych meczów w lidze. Poza Rosjaninem w tym elitarnym klubie są też Gordie Howe (1687), Patrick Marleau (1607), Nicklas Lidström (1564), Alex Delvecchio (1550), Shane Doan (1540), Ray Bourque (1518) i Steve Yzerman (1514). Owieczkin wszystkie swoje mecze rozegrał w barwach Washington Capitals, klubu, z którym związany jest od początku swojej kariery za oceanem.
– To oczywiście coś wyjątkowego – powiedział napastnik. – Oczywiście, kiedy wchodzisz do ligi, chcesz rozegrać jak najwięcej meczów, ale 1500 to całkiem spora liczba, więc nie ukrywam, że to całkiem fajne uczucie. To szczególny moment dla mnie i mojej rodziny. Mam szczęście, że mogę rozegrać tyle meczów i to w jednej drużynie.
W ostatnim sezonie pięcioletniego kontraktu o wartości 47,5 miliona dolarów Owieczkin nie wie jeszcze, czy będzie to jego ostatni sezon w NHL, więc nie wiadomo, jak daleko przekroczy 1500. Powiedział, że poczeka, aż ten sezon się potoczy, zanim podejmie jakiekolwiek decyzję.
– On dosłownie każdego dnia budzi się z miłością, entuzjazmem i pasją do gry, do kolegów z drużyny, do przychodzenia na lodowisko i do szatni – powiedział Spencer Carbery, trener Capitals. – Jest tak samo zafascynowany grą i kocha ją tak samo mocno, jak wtedy, gdy wszedł do ligi.
Rosjanin przyznał, że 21 sezonów odbiło się na jego kondycji fizycznej i z wiekiem musiał wprowadzić pewne zmiany i w ostatnich sezonach bardziej starannie dbał o swoją kondycję fizyczną, zmodyfikował również swój plan treningowy, aby utrzymać poziom, w miarę jak NHL staje się coraz młodsza i szybsza. W zeszłym sezonie zajął trzecie miejsce w lidze z 44 golami, pomimo opuszczenia 16 meczów z powodu złamania lewej kości strzałkowej, ale już jego wskaźnik 5,72 trafienia na 60 minut w zeszłym sezonie był drugim najniższym w jego karierze, po 5,04 w sezonie 2017/18.
Zdolność Owieczkina do utrzymania dobrej kondycji fizycznej była jednym z jego znaków rozpoznawczych. 16 meczów, które Owieczkin opuścił w zeszłym sezonie z powodu kontuzji, było najdłuższą absencją w jego karierze. Nigdy wcześniej nie zaliczył dłuższej nieobecności niż w sześciu kolejnych meczach. Opuścił tylko 51 meczów z powodu kontuzji, a w sumie 76 w całej swojej karierze.
– Ten facet to maszyna – powiedział Tom Wilson, napastnik Washington. – To po prostu potężny, potężny człowiek. Nikt inny w tym samym sezonie nie złamałby nogi i jednocześnie strzelił 44 goli. To wręcz niebywałe.
– W miarę jak przybywa nam lat, jestem pewien, że wszyscy odczuwamy te same bóle i dolegliwości, ale "Ovi" to prawdziwy wojownik – powiedział John Carlson, obrońca Capitals, kolega króla strzelców wszechczasów z drużyny już od 17 sezonów.
To będzie część dziedzictwa Owieczkina, kiedy zdecyduje się odejść na emeryturę, podobnie jak jego kolekcja rekordów. Zajmuje również pierwsze miejsce w historii ligi pod względem bramek zdobytych w grze w przewadze (326), bramek decydujących o zwycięstwie (137) i bramek zdobytych w dogrywce (27). Z 1630 punktami brakuje mu 12 punktów, aby wyprzedzić Joe Sakicia (1641) i znaleźć się w pierwszej dziesiątce w historii NHL.
– To było mocne spotkanie w naszej grupie – powiedział po sobotnim meczu Travis Green, trener Senators. – Od samego początku byliśmy skupieni i kiedy pokonuje się taką drużynę jak Washington, na jej terenie, taką różnicą bramek, to znaczy, że rozegrało się dobry mecz, kropka.
– Rozczarowujące – skomentował z kolei porażkę z kanadyjską stołeczną drużyną Spencer Carbery, trener Capitals. – Nie byliśmy dobrzy w żadnym aspekcie gry, już od rozpoczęcia gry. Zaliczyliśmy żenujący występ u siebie.
Czytaj także: