Reprezentacja Polski pokonała wczoraj Ukrainę 3:2 po rzutach karnych. Jednym z architektów zwycięstwa był Dominik Paś, który zdobył obie bramki dla biało-czerwonych w regulaminowym czasie gry. – Mogłem jeszcze mocniej pomóc wygrać to spotkanie. W końcówce miałem okazje, których nie wykorzystałem, ale ważne, że wygraliśmy w karnych i nie obróciło się to przeciwko nam – zaznaczył zdobywca dwóch trafień.
– To zwycięstwo było drużynowe. Graliśmy sporo w osłabieniach, ale chłopacy zdołali je wybronić. Ja strzeliłem, ale ktoś inny obronił, więc to działa w dwie strony – zaznaczył 22-letni środkowy.
– Mogliśmy to skończyć wcześniej, choćby w przewagach, mogłem sam to zakończyć i biorę to na klatę, ale cieszymy się, że udało nam się wygrać w karnych – przyznał.
Przewagi biało-czerwonym jednak nie idą najlepiej. Polacy na tym turnieju siedmiokrotnie grali w liczebnej przewadze, ale ani razu nie zamienili jej na zdobycz bramkową.
– Okazji jest dużo, ale brakuje nam wykończenia. Ćwiczymy to dzisiaj, jutro jak i na rozjeździe – wyjawił wychowanek JKH.
– W meczu z Serbią możemy przełamać to i w końcu zdobyć bramkę w przewadze, a później może być już tylko lepiej – dodał.
Już dziś Polscy hokeiści zmierzą się z kolejnym rywalem. Spotkanie odbędzię się o 20:00, a przeciwnikiem będzie reprezentacja Serbii.
– Nie rozmawialiśmy jeszcze z trenerem a propos meczu z Serbią. Wiadomo przeciwnik nie będzie bardzo wymagający, ale nie możemy go zlekceważyć. Musimy grać swoje, strzelić ile bramek się da i poprawić sobie statystyki, jak i również pomóc bramkarzowi w zachowaniu czystego konta – zauważył „Pasiu”.
Z kolei w niedzielę podopieczni Róberta Kaláber rozegrają ostatnie spotkanie na tym turnieju. Zmierzą się z Japonią i będzie to prawdopodobnie starcie o awans na zaplecze hokejowej Elity.
– Jeszcze szerzej nie analizowaliśmy Japonii. Na razie koncentrujemy się na każdym kolejnym przeciwniku. Dopiero pojutrze będziemy ich analizować – stanowczno stwierdził środkowy pierwszego ataku naszej kadry.
Dominik Paś miniony sezon rozpoczął na drugim szczeblu rozgrywkowym w Czechach. Tam występował w ekipie AZ-etu Hawierzów i w 21 meczach zdobył 6 punktów. Pod koniec grudnia wrócił jednak do Jastrzębia-Zdroju, aby reprezentować barwy swojego macierzystego klubu. W fazie play-off zaprezentował się z bardzo dobrej strony. W 16 spotkaniach zdobył 5 goli i zanotował 10 asyst.
– Wydaje mi się, że ten wyjazd dał mi dużo doświadczenia i jestem z niego zadowolony. Jak wróciłem do kraju, to dobrze mi szło – zakończył.
Czytaj także: