W meczu 31. kolejki Polskiej Hokej Ligi Comarch Cracovia pokonała na wyjeździe GKS Tychy 2:0. Obie bramki dla „Pasów” zdobył w drugiej odsłonie Collin Sirley, a solidny występ w bramce zaliczył Dienis Pieriewozczikow, który obronił 36 uderzeń rywali i zachował trzecie czyste konto w tym sezonie.
Spotkanie tyszan z krakowianami nie było porywającym widowiskiem. W pierwszej odsłonie można było odnieść wrażenie, że zawodnikom udzieliła się świąteczna atmosfera. Oba zespoły nie forsowały tempa i miały też spore problemy z dokładnym rozegraniem akcji. Dogodnych sytuacji było więc jak na lekarstwo.
Wydaje się, że najlepszą okazję w 8. minucie miał Michael Cichy. 31-letni środkowy dostał znakomite podanie od Alexandra Szczechury, ale w sytuacji sam na sam nie zdołał pokonać Dienisa Pieriewozczikowa. „Cichy Zabójca” reklamował sędziom, że był podcinany przez powracającego Erika Němca, ale arbitrzy pozostali niewzruszeni.
Czujność debiutującego w bramce GKS-u Tomáša Fučíka sprawdzili kolejno Jiří Gula i Artiom Woroszyło. Pierwszy popisał się potężnym uderzeniem z pełnego zamachu, a drugi mierzył z nadgarstka. W obu tych przypadkach 27-letni Czech popisał się pewnymi interwencjami.
Dublet Kanadyjczyka
W drugiej odsłonie zarysowała się przewaga gości, która została udokumentowana w 24. minucie. Jewgienij Popiticz wypuścił w bój Mateusza Bezwińskiego, ale ten nie zdołał zaskoczyć tyskiego golkipera. Fučík nie zamroził odpowiednio krążka, a Collin Shirley dobił gumę do odsłoniętej części bramki. Dla pewności sędziowie przejrzeli materiał z tego zdarzenia, ale po krótkiej analizie wymownie wskazali na środek tafli.
Tyszanie próbowali szybko odpowiedzieć; rozegrali ładną trójkową akcję, ale ze strzałem zbyt długo zwlekał Kamil Wróbel. Dienis Pieriewozczikow w porę się przemieścił i skutecznie sparował strzał.
Przełomowa dla losów meczu okazała się 32. minuta. Tyszanie w ciągu 15 sekund złapali dwa wykluczenia, a „Pasy” – zgodnie z hokejową doktryną – wykorzystały okres gry w podwójnej przewadze. Uderzenie Aleša Ježka skutecznie poprawił Shirley i zaliczka gości wzrosła do dwóch trafień.
Kontrola
Później podopieczni Rudolfa Roháčka starali się kontrolować przebieg spotkania. Czyhali na błędy trójkolorowych, a te systematycznie się pojawiały. W trzeciej odsłonie dobre okazje do podwyższenia prowadzenia mieli Jewgienij Bodrow i Štěpán Csamangó, ale Tomáš Fučík błysnął refleksem.
Wynik i gra GKS-u nie przypadła do gustu tyskim kibicom, którzy kolejny już raz wznosili okrzyki nawołujące do zwoleniania trenera Krzysztofa Majkowskiego. 43-letni szkoleniowiec niemal od początku sezonu znajduje się pod sporą presją.
GKS Tychy - Comarch Cracovia 0:2 (0:0, 0:2, 0:0)
0:1 - Collin Shirley - Mateusz Bezwiński, Jewgienij Popiticz (23:29),
0:2 - Collin Shirley - Aleš Ježek, Damian Kapica (31:39, 5/3).
Sędziowali: Przemysław Gabryszak, Daniel Lipiński (główni) - Wojciech Moszczyński, Wojciech Czech (liniowi).
Minuty karne: 14-18.
Strzały: 36-23.
Widzów: 700.
GKS Tychy: Fučík - Seed, Korczemkin; Szczechura, Cichy, C. Mroczkowski (4) - Pociecha, Bizacki; Dupuy, Fieofanow, Sierguszkin - Smirnow, Kotlorz; Wróbel, R. Galant (4), Jeziorski - Michałowski (4); Witecki, Starzyński (2), Marzec oraz
Trener: Krzysztof Majkowski.
Cracovia: Pieriewozczikow - Gula (2) J. Šaur; Kapica (2), Ježek, Němec - Dudaš, Müller (12); Ismagiłow, Bodrow, Woroszyło - Karlsson, Kinnunen; Brynkus (2) Jacenko, Csamangó - Gosztyła; Popiticz, Shirley, Bezwiński oraz Augustyniak.
Trener: Rudolf Roháček.
Czytaj także: