Wczorajsze spotkanie pomiędzy katowickim GKS-em a JKH Jastrzębie nie było tak emocjonującym widowiskiem jak wczorajszy mecz tych drużyn. Kibicom najbardziej mogła podobać się pierwsza tercja, w której padło 5 z 8 bramek, a ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów.
Od pierwszych minut obie drużyny grały uważnie w obronie i rzadko atakowały, stąd też nie było okazji bramkowych. Podobnie jak wczoraj wynik otworzyli gracze z Jastrzębia umieszczając krążek z najbliższej odległości w bramce Marka Goja. Ta bramka dodała skrzydeł przyjezdnym, którzy poszli za ciosem i dalej atakowali. W 10 minucie i 7 sekundzie goście mieli okazje do podwyższenia rezultatu, lecz rzutu karnego po faulu Dariusza Żymły nie wykorzystał Pidło. Na początku 12 minuty czerwone światełko nad katowicką bramką zapalił Tomasz Rajski, który strzałem w okienko nie dał szans bramkarzowi GKS-u. Po utracie drugiej bramki gospodarze wzięli się za odrabianie strat i w ciągu 149 sekund wyszli na prowadzenie 3:2. Najpierw w 12:49 minucie kontaktowego gola zdobył Sławomir Wieloch, który wykorzystał podanie Grzegorza Sobały. Do remisu doprowadził w 14 minucie ulubieniec katowickiej publiczności Sebastian Fonfara. Natomiast 68 sekund później na prowadzenie katowiczan wyprowadził niezawodny Jarosław Drozdowicz, który strzałem od poprzeczki nie dał szans Jakubowskiemu. W 18 minucie szybka dwójkowa akcja Wieloch – Trybuś, lecz strzał tego ostatniego zatrzymał bramkarz przyjezdnych. Wynik w tej części gry już nie uległ zmianie i po 20 minutach na tablicy wyników po stronie gospodarzy widniała cyfra 3 a po stronie gości cyfra 2.
Druga tercja podobnie jak pierwsza rozpoczęła się od uważnej gry w obronie i czekanie na błąd przeciwnika. W 23:30 minucie powinno być 4:2 dla podopiecznych trenera Andrzeja Pasiuta, lecz Sebastian Fonfara nieczysto trafił w krążek. W 27:05 minucie do wyrównania doprowadził Danieluk, który dobił strzał Bernackiego do pustej bramki. W 31 minucie przyjezdni grając w osłabieniu oddali kilka groźnych strzałów, jednak dobrymi interwencjami popisał się Marek Goj. Drugą tercje tego spotkania wygrali gracze Jastrzębia 1:0 .
Scenariusz trzeciej odsłony był podobny jak w dwóch poprzednich tercjach tego meczu, czyli uważna gra w obronie i czekanie na błąd przeciwnika. W 47 minucie w sytuacji sam na sam znalazł się zawodnik JKH, jednak nie pokonał katowickiego golkipera. W 51 minucie w zamieszaniu pod bramką gospodarzy najczujniejszy okazał się Kiełbasa, który wepchnął „gumę” do bramki gospodarzy. Katowiczanie nie mający już nic do stracenia rzucili się do ataków niepokojąc raz po raz bramkarza JKH. 54 minucie 15 sekundzie w sytuacji oko w oko z Jakubowskim znalazł się Wiśniewski, który strzałem w okienko doprowadził do wyrównania. Obie drużyny stworzyły jeszcze kilka sytuacji, lecz nie przechyliły szali zwycięstwa na swoją stronę i po 60 minutach był remis 4:4.
W dogrywce przewagę posiadali gospodarze, jednak nie potrafili zamienić jej na zwycięskiego gola. W 64 minucie strzał Wiśniewskiego zatrzymał się na bocznej siatce, chociaż katowiccy kibice już podnosili ręce w geście zwycięstwa. Do końca dogrywki wynik już nie uległ zmianie.
HC GKS Katowice – JKH Jastrzębie 4:4 (3:2, 0:1, 1:1, 0:0)
8:09 0:1 Szynal – Szpyra – Bernacki
12:09 0:2 Rajski – Talaga
12:49 1:2 Wieloch – Sobała
14:00 2:2 S. Fonfara – Cichoń
15:18 3:2 Drozdowicz – Wiśniewski – S. Fonfara
27:05 3:3 Danieluk – Bernacki
50:29 3:4 Kiełbasa – Bernacki
54:15 4:4 Wiśniewski – Marek Trybuś
Kary : HC GKS : 6 min
JKH :8 min
Marek Goj : W obu meczach drużyna zagrała na 100% swoich możliwości, chociaż dzisiaj było nieco gorzej niż we wczorajszym meczu. W Tychach nie miałem możliwości gry przed publicznością, dlatego cieszę się, że katowiccy kibice ciepło mnie przyjęli i często skandowali moje nazwisko, co mobilizowało mnie do jak najlepszej gry.
Czytaj także: