Zespół Boston Bruins pokonał Washington Capitals w trzecim meczu play-off NHL po golu strzelonym w drugiej dogrywce. Chwilę po spotkaniu wściekły Aleksandr Owieczkin zrugał bramkarza Ilję Samsonowa, który w decydującej akcji nie zrozumiał się ze swoim obrońcą.
W 6. minucie drugiej dogrywki Craig Smith wykorzystał nieporozumienie w zespole rywali i przesądził o zwycięstwie Bruins, dającym im prowadzenie 2-1 w całej serii. Wracający do składu po karze dyscyplinarnej i izolacji covidowej bramkarz gości Ilja Samsonow za bramką zatrzymał krążek dla obrońcy Justina Schultza. Ten jednak został wyprzedzony przez Smitha, który umieścił "gumę" w bramce obok zbyt wolno wracającego do niej Samsonowa i dał miejscowym zwycięstwo 3:2. Chwilę po tym golu siedzący na ławce Owieczkin złamał kij na bandzie, a później kamery pokazały go krzyczącego coś w stronę swojego bramkarza. Niektóre media z ruchu warg odczytują, że gwiazdor Capitals miał po rosyjsku krzyczeć "nie śpij dziwko". Na konferencji prasowej po meczu Samsonowa bronił jednak trener "Stołecznych" Peter Laviolette, bo Rosjanin obronił 40 strzałów rywali, w tym wszystkie 17 w pierwszej dogrywce, zupełnie zdominowanej przez Bruins (17-5 w strzałach).
Owieczkin krzyczący na Samsonowa po decydującym golu
Sam Owieczkin wcześniej strzelił gola, który był jego 800. w NHL, licząc łącznie sezony zasadnicze i play-offy. Jest 6. graczem w historii, który tego dokonał. Dał drużynie prowadzenie 1:0, ale już po 56 sekundach wyrównał Taylor Hall. Później Nic Dowd trafił na 2:1 dla gości, ale w trzeciej odsłonie do kolejnego remisu doprowadził pięknym strzałem z powietrza Brad Marchand. Bruins drugi raz z rzędu wygrali mecz po dogrywce, bo w poniedziałek w takich samych okolicznościach zwyciężyli w Waszyngtonie w spotkaniu numer 2 serii. Także w pierwszym meczu tej pary doszło do dogrywki, ale wtedy lepsi byli Capitals. Obie drużyny w play-off rozegrały już ze sobą 12 z rzędu meczów kończonych różnicą jednego gola. Capitals jako drugi zespół w historii play-off wystawili innego podstawowego bramkarza w każdym z trzech pierwszych meczów serii. Pierwsze spotkanie rozpoczął Czech Vítek Vaněček, który jednak doznał kontuzji i został zastąpiony przez Craiga Andersona. Ten ostatni zagrał w meczu numer 2. Po covidzie do składu ekipy z Waszyngtonu wrócił nie tylko Samsonow, ale także Jewgienij Kuzniecow. W nocy z piątku na sobotę polskiego czasu odbędzie się mecz numer 4 tej pary. W historii play-off zespoły prowadzące 2-1 przed 4. spotkaniem u siebie wygrywają całą serię w 62,1 % przypadków.
Boston Bruins - Washington Capitals 3:2 (0:0, 1:2, 1:0, 0:0, 1:0)
Hall (30.), Marchand (52.), Smith (86.) - Owieczkin (29.), Dowd (39.)
Stan serii: 2-1. Czwarty mecz w nocy z piątku na sobotę w Bostonie.
2-0 prowadzi już w swojej parze zespół Carolina Hurricanes, który przed własną publicznością pokonał w drugim spotkaniu Nashville Predators 3:0. Bohaterem meczu był tegoroczny debiutant w bramce "Huraganów" Alex Nedeljkovic, który obronił wszystkie 32 strzały. Sebastian Aho trafił do siatki dwukrotnie, w tym raz na wagę zwycięstwa. Swoje trafienie dołożył Warren Foegele. Mecz niemal do końca był bardzo równy, a Hurricanes dwa ostatnie gole strzelili w ostatniej minucie. Aho po raz pierwszy w play-offach zdobył bramkę zwycięską. Predators nie wykorzystali żadnej z 7 gier w przewadze. W obu dotychczasowych spotkaniach łącznie grali w liczebniejszym składzie 10 razy i nie strzelili ani jednego gola. W pierwszej tercji bramkarz ekipy z Nashville Juuse Saros popisał się kapitalną interwencją, gdy po akcji "2 na 1" próbował go pokonać Vincent Trocheck. Hurricanes w pełni wykorzystali przewagę własnej tafli, grając w obu spotkaniach u siebie z najwyższą w tym sezonie w NHL frekwencją 12 tysięcy kibiców na trybunach. Teraz rywalizacja przenosi się do Nashville, gdzie w nocy z piątku na sobotę polskiego czasu odbędzie się mecz numer 3. Zespoły prowadzące w serii 2-0, które rozpoczynały rywalizację u siebie, wygrywają serie play-off NHL w 88,9 % przypadków. Predators jeszcze nigdy nie awansowali do kolejnej rundy po przegraniu pierwszego meczu w serii.
Carolina Hurricanes - Nashville Predators 3:0 (1:0, 0:0, 2:0)
Aho (9.), (60.), Foegele (60.)
Stan serii: 2-0. Trzeci mecz w nocy z piątku na sobotę w Nashville.
Fantastyczna interwencja Juuse Sarosa
Winnipeg Jets w pierwszym "kanadyjskim" meczu tegorocznych play-offów od razu odebrali przewagę własnej tafli Edmonton Oilers. Podopieczni Paula Maurice'a na wyjeździe wygrali 4:1, strzelając 3 gole bez odpowiedzi w trzeciej tercji, w tym 2 ostatnie w końcówce, gdy gospodarze wycofali już bramkarza. Także w Edmonton pierwszą gwiazdą wieczoru wybrano bramkarza. Stojący między słupkami w ekipie gości Connor Hellebuyck obronił 32 strzały. Niespodziewanym strzelcem zwycięskiego gola był Dominic Toninato, który w sezonie zasadniczym wystąpił tylko w 2 meczach. Po raz pierwszy w NHL dał swojej drużynie zwycięstwo. Początkowo jego gola nikt nie zauważył, bo krążek po odbiciu się od konstrukcji bramki wyleciał w pole, ale po analizie wideo gra została przerwana, a trafienie zaliczone. Kyle Connor i Blake Wheeler zapisali po golu i asyście, a trafił także Tucker Poolman. Jets wygrali, mimo że pierwsi stracili gola. Udało im się zatrzymać Connora McDavida, który wczoraj po zakończeniu zasadniczego oficjalnie został jego najskuteczniejszym zawodnikiem. Kapitan Oilers w rozgrywkach regularnych zdobył 105 punktów w 56 meczach, ale w pierwszym spotkaniu play-off oddał tylko 2 celne strzały, nie punktował i uzyskał -2 w +/-. W rozgrywkach zasadniczych Jets wygrali z Oilers tylko 2 z 9 spotkań. Drugi mecz tej pary odbędzie się w Edmonton w nocy z piątku na sobotę.
Edmonton Oilers - Winnipeg Jets 1:4 (0:0, 1:1, 0:3)
Puljujärvi (29.) - Poolman (32.), Toninato (50.), Connor (59.), Wheeler (59.)
Zwycięski gol Dominica Toninato, uznany po analizie wideo w trakcie gry
Na 2-0 swoje prowadzenie w serii z St. Louis Blues podwyższył najlepszy w sezonie zasadniczym zespół Colorado Avalanche. "Lawina" w drugim spotkaniu pokonała rywali 6:3. To był wieczór Nathana MacKinnona, który popisał się hat trickiem i dołożył asystę. To jego pierwszy hat trick w play-offach, a w 2 spotkaniach z Blues zdobył 5 goli i zaliczył 2 asysty. Jest na razie zarówno najlepszym strzelcem, jak i najlepiej punktującym graczem tych play-offów. Dwukrotnie trafił wczoraj do siatki i raz asystował Joonas Donskoi, a listę strzelców uzupełnił w zwycięskim zespole Brandon Saad. Gospodarze wykorzystali obie swoje gry w przewadze. Meczu nie dokończył ich napastnik Nazem Kadri, który w trzeciej tercji otrzymał karę meczu za atak na Justina Faulka. Było to jedyne wykluczenie Avalanche w całym spotkaniu. Faulk z powodu urazu nie mógł dalej grać. Goście kończyli mecz zaledwie czwórką nominalnych obrońców, bo oprócz Faulka kontuzji doznał też Robert Bortuzzo. Ponownie nie zagrał również ich najlepiej punktujący w sezonie zasadniczym gracz David Perron, który podlega protokołowi COVID-19. Seria przenosi się teraz do St. Louis, gdzie w piątek dojdzie do pojedynku numer 3.
Colorado Avalanche - St. Louis Blues 6:3 (2:0, 1:1, 3:2)
Donskoi (1.), (24.), MacKinnon (19.), (56.), (60.), Saad (58.) - Blais (37.), Schenn (51.), Hoffman (56.)
Stan serii: 2-0. Trzeci mecz w nocy z piątku na sobotę w St. Louis.
Kara meczu dla Nazema Kadriego za atak na Justina Faulka
W rozegranym wczoraj ostatnim meczu sezonu zasadniczego Calgary Flames pokonali 6:2 Vancouver Canucks. Obie drużyny nie zakwalifikowały się do fazy play-off.
Czytaj także: